Logo
WiadomościAktualnościZwycięska czwórka

Zwycięska czwórka

Autor Andrzej Jakubaszek
Andrzej Jakubaszek

Michael Schumacher systematycznie zdąża do zdobycia siódmego tytułu mistrza świata Formuły 1. Podczas Grand Prix Francji kierowca Ferrari po raz kolejny okazał się najszybszy.

Pole position przed wyścigiem na torze w Magny-Cours wywalczył Fernando Alonso. Pomogły mu w tym poprawiona aerodynamika oraz nowa wersja silnika RS24 jego Renault. Michael Schumacher był drugi, a trzecią pozycję wywalczył David Coulthard na nowym McLarenie MP4-19B. Dopiero dziesiąty czas przypadł Rubensowi Barrichello, który zmagał się z awarią hydrauliki swego Ferrari. Prowadzenie w Grand Prix Francji objął Fernando Alonso. Drugi jechał Michael Schumacher, a na trzecią pozycję przedostał się Jarno Trulli. Dla ekipy Renault był to bardzo ważny wyścig. Przed 25 laty francuski team zdobył swe pierwsze zwycięstwo w Formule 1. W połowie zawodów na Magny-Cours wydawało się, że wygrają także tym razem. Wszystko jednak zmieniła zaskakująca taktyka zespołu Ferrari.Pierwszy przed boksami po opony i paliwo zameldował się podczas 12. okrążenia Michael Schumacher. Trzy rundy później na pit stop zjechał Fernando Alonso. Po powrocie na tor znów Hiszpan był przed obrońcą tytułu mistrzowskiego. Na 30. okrążeniu znów na pit lane zawitał Niemiec. Ekipa Ferrari postanowiła wówczas jechać na cztery pit stopy. Mniej paliwa to lżejszy, a przez to szybszy samochód. Wszystko zależało wówczas od Michaela, czy zdoła wypracować wystarczającą przewagę oraz od mechaników, czy odpowiednio prędko poradzą sobie z obsługą pojazdu. Po drugiej serii pit stopów Schumacher już prowadził. Nie zmieniło się to również po 42. i 59. okrążeniu, kiedy kierowca Ferrari ponownie pojawił się przed boksami swego zespołu. Dla Michaela była to już dziewiąta wygrana w sezonie, a jego kolekcja pucharów za zwycięstwo w Grand Prix Francji powiększyła się do siedmiu.Zacięty pojedynek o trzecie miejsce w końcówce Grand Prix Francji stoczyli Jarno Trulli, Jenson Button i Rubens Barrichello. Po trzecim pit stopie kierowca ekipy BAR wyjechał na tor tuż przed Ferrari Brazylijczyka. Ten jednak na najbliższej prostej zdołał wyprzedzić swego rywala, który jechał jeszcze na zimnych oponach. Przez kilkanaście ostatnich okrążeń jechali jeden za drugim, aż wreszcie na przedostatnim zakręcie wyścigu zaatakował Barrichello. "Zauważyłem, że Jarno popełnił drobny błąd i zostawił mi trochę miejsca. To było ryzykowne, ale się opłaciło" - mówił na mecie Brazylijczyk. Tak ostatnie miejsce na podium przypadło Ferrari.Na pozycjach szóstej i siódmej metę osiągnęli kierowcy McLarenów. Nowy MP4-19B okazał się znacznie lepszy od poprzedniego modelu, jednak to nie są wyniki, o jakich myśli ten zespół, który jeszcze w minionym roku walczył o zwycięstwa.Juan Manuel Montoya zdobył tylko jeden punkt za ósme miejsce. Zapewne byłby wyżej, gdyby nie wykonał piruetu po uderzeniu w krawężnik ostatniej szykany przed prostą startową. W drugim Williamsie, w zastępstwie Ralfa Schumachera, jechał Marc Gene. Hiszpan ukończył wyścig na 10 pozycji. Młodszy z braci Schumacherów prawdopodobnie nie pokaże się w zawodach Formuły 1 do końca sezonu. Lekarze stwierdzili u niego pęknięcie dwóch kręgów i zalecili mu dłuższy odpoczynek. Kto zastąpi go w kolejnych wyścigach - Marc Gene czy inny kierowca? Pada tu kilka nazwisk m.in. Jacquesa Villeneuve'a.W Indianapolis niewielu zawodników osiągnęło metę. Tym razem tylko dwóch kierowców odpadło z wyścigu. Jednym z nich był Węgier Zsolt Baumgartner, który wycofał sie po błędzie i opuszczeniu trasy, a drugim Japończyk Takuma Sato. W jego pojeździe już po raz szósty awarii uległ silnik Hondy.

Autor Andrzej Jakubaszek
Andrzej Jakubaszek
Powiązane tematy: