Od początku roku Duńczycy drażnili swoich fanów wypuszczając do sieci zdjęcia pojedynczych elementów nowego TS1. Za pierwszym raem pokazali fragment karbonowego splitera z widocznym oznaczeniem specjalnej edycji z okazji 10-lecia istnienia. Następnie uchylili rąbek tajemnicy dotyczący felg w układzie Y przy okazji ujawniając kolor nadwozia. Dziś już nikt nie spekuluje na temat wyglądu nowego GT, ponieważ wszyscy możemy go obejrzeć na żywo w Genewie.
Jest co oglądać. Fani pastelowych kolorów będą skakać z radości, ponieważ Zenvo pokrywa piękny błękit łudząco przypominający Miami Blue z palety Porsche. Jednak kolor jest tutaj najmniej istotny.
Karoseria bez dwóch zdań została opracowana w tunelu aerodynamicznym. Nie posiada żadnych zbędnych elementów czy przetłoczeń, każdy pojedynczy element ma sprawić, że samochód przyklei się do asfaltu. Ogromny wlot w przednim zderzaku prowadzi strumień powietrza do dwóch otworów nad maską, tworząc w ten sposób docisk przedniej osi, który asekuruje spliter. Do komory centralnie zamontowanego silnika powietrze wpada przez wloty w tylnych błotnikach, a za docisk tylnej osi odpowiada spoiler oraz dyfuzor. Już na pierwszy rzut oka widać, że auto kipi mocą.
Przy tych parametrach nie ma innego wyjścia. Podwójnie doładowana, 5.8-litrowa jednostka V8 generuje 1163 KM i 1100 Nm! Na wzmiankę zasługuje konstrukcja silnika z lekkiego stopu o ultra-płaskim wale korbowym, a do chłodzenia użyto nowego intercoolera air-to-air. Ta dzika moc przekazywana jest na tylną oś za pośrednictwem nowej, automatycznej 7-stopniowej skrzyni biegów. Oferuje błyskawiczne zmiany przełożeń, trwające tylko 40 ms, to 1/5 czasu jaki zajmuje nam mrugnięcie okiem!
Plotka głosi, że dzięki tym rozwiązaniom możemy rozpędzić Zenvo TS1 GT do 402 km/h. Jest to progres, ponieważ pokazany równy rok temu TS1 miał o 61 KM mniej i elektroniczny ogranicznik prędkości maksymalnej ustawiony na 375 km/h. Pomimo tego jego przyspieszenie było zatrważające, pierwszą setkę pokazał po 2,8 s.