W czasach poprzedniej, zamierzchłej już epoki PRLu, kiedy po naszych drogach w przeważającej części poruszały się wytwory komunistycznej myśli technicznej, własnym życiem żyły mity uskuteczniane przez sąsiadów lub tzw. "znawców". Niejeden zdołał odpalić swojego wiekowego Fiata 126p przy pomocy monety włożonej pomiędzy odpowiednie bezpieczniki. Drugą, równie popularną opowieścią było to, jak niektórym udawało się dostawać do swych Polonezów czy "dużych" Fiatów za pomocą drewnianego patyczka po lodach.

Tamte lata jednak minęły, nastąpił postęp technologiczny, a na polskich drogach pojawiły się auta wprost z kapitalistycznego zachodu. Niektóre z nich prezentowały szczytowe, jak na owe czasy, technologie. Niestety nie były one pozbawione wad. Czasami zdarzało się, że potrafiły zawodzić. Nawet dziś kupując samochód wyposażony w najnowsze cuda techniki, może się okazać, iż można je obejść za pomocą banalnego chwytu. Czy powinniśmy zatem ufać elektronice? By pomóc odróżnić fakty od fikcji postanowiliśmy przeanalizować dziesięć popularnych mitów oraz skonfrontować je z rzeczywistością.

Mit nr 1: "Przedziurawiona w połowie piłeczka tenisowa, przyłożona do zamka, pozwoli odblokować centralny zamek w samochodzie".

Prawdopodobnie jest to najpopularniejszy sposób, o którym bardzo często możemy przeczytać w globalnej sieci. Gratka dla fanów polskiej produkcji pt. "Młode Wilki". Cała tajemnica tego chwytu miała polegać na tym, że w momencie kiedy przyłożymy specjalnie przygotowaną piłkę tenisową do zamka i ściśniemy ją, wytworzy się ciśnienie w układzie centralnego zamka, które odblokuje zapadki. Niestety w tej metodzie jest tyle samo prawdy co w fabule wspomnianego filmu. Tak więc możemy być spokojni o nasze centralne zamki w samochodzie. Prawdopodobnie mit ten powstał z tego, że w latach 80-tych w niektórych samochodach pojawiały się wadliwe serie zamków, które można było w ten sposób otworzyć. Jednak bardzo szybko ten problem został zażegnany. Z czystej, dziennikarskiej ciekawości przeprowadziliśmy swego czasu szereg takich testów na modelach z różnych roczników. Niestety bez pozytywnych rezultatów.

Mit nr 2: "Kiedy kopniemy mocno w przedni zderzak, istnieje ryzyko że wystrzelą wszystkie poduszki powietrzne i otworzą się wszystkie zamki".

Jest to również jeden z bardziej popularnych mitów. Niestety jest w nim ziarnko prawdy. W pierwszych samochodach, które miały montowane poduszki powietrzne, zdarzało się, że przypadku mocniejszego, lecz bezinwazyjnego uderzenia czy kopnięcia (bez żadnych konsekwencji dla konstrukcji i wyglądu samochodu) poduszki nagle wybuchały, a ze względów bezpieczeństwa zamki były automatycznie otwierane. Wszystko było spowodowane niefortunnym umieszczeniem czujników zgniotu, które były montowane zbyt blisko, czasami tuż za plastikowym zderzakiem. Konstruktorzy bardzo szybko połapali się na czym polegał ich błąd, w efekcie czego auta podatne na ten sposób można było policzyć na palcach jednej ręki.

Mit nr 3: "Za pomocą uniwersalnego pilota telewizyjnego można przeprogramować lub rozbroić alarm samochodowy".

Chyba każdy z nas, kto próbował zaprogramować uniwersalnego pilota do telewizora, wieży hi-fi czy kina domowego będzie się grubo zastanawiał nad tym, jak komuś mogło się udać skonfigurowanie urządzenia w sposób, którego nigdy nie znajdziemy w instrukcji obsługi. Jednak jak "wieść gminna" niesie niektórym specjalistom udało się przy pomocy tego urządzenia dostać do samochodu. Tłumaczą to funkcją umożliwiającą przechwycenie i rejestrowanie sygnału nadawanego w podczerwieni, a w takiej właśnie technologii przesyłają dane niektóre piloty od alarmów. Problem w tym, że nawet te najprostsze urządzenia posiadają funkcję zmiany kodu przesyłanego podczerwienią na podstawie niedostępnych dla zwykłego śmiertelnika algorytmów.

Mit nr 4: "Złodziej samochodowy potrafi przy pomocy laptopa otworzyć i uruchomić pojazd"

W dzisiejszych czasach elektronika w samochodach jest już tak zaawansowana, że niegdyś wystarczyłaby żeby uruchomić niejeden program kosmiczny. Pomimo tego nie wystarczy sam komputer i odpowiedni kabel żeby ukraść samochód. Za pomocą samego oprogramowania raczej nie uda nam się otworzyć auta, a następnie bez kręcenia kluczykiem uruchomić zapłonu. Nie sposób zapomnieć o innych mechanicznych blokadach, które skutecznie ochłodzą zapały "samochodowego hakera".

Mit nr 5: "Usunięcie żarówki kierunkowskazu i doprowadzenie do krótkiego spięcia w gnieździe lampy unieruchomi alarm".

Z reguły nowoczesne alarmy, w momencie działania wykorzystują reflektory oraz kierunkowskazy aby nadawać wizualne sygnały działania. Niektórzy przebiegli złodzieje samochodowi stosowali praktykę, która polegała na zbiciu klosza lampy, a następnie wyciągnięciu żarówki i zrobieniu krótkiego zwarcia. W ten sposób alarm powinien przestać działać. Niestety ta metoda swego czasu sprawdzała się przy najtańszych konstrukcjach alarmowych. Jednak od paru dobrych lat wszystkie urządzenia posiadają zabezpieczenie przed tego typu zagrywkami.

Mit nr 6: "Aby uszkodzić system satelitarnego monitoringu należy doprowadzić do zwarcia akumulatora".

Złodziej przed którym staje zadanie przechwycenia nowoczesnego samochodu, a nie posiada żadnych narzędzi może ukraść kluczyki lub wciągnąć pojazd na lawetę. Pomimo tego do obezwładnienia pozostaje jeszcze urządzenie monitorujące przemieszczanie pojazdu. Próby zwarcia instalacji elektrycznej bądź też odłączenia akumulatora spełzną na niczym, bowiem wszystkie instalacje tego typu posiadają mechanizmy podtrzymywania energii nawet do kilku dni od odłączenia lub po prostu są zasilane w sposób niezależny. Co więcej, opisywane wyżej działania mogą doprowadzić do pożaru.

Mit nr 7: "Podmiana lub odłączenie komputera ECU spowodowuje, że immobiliser przestanie działać".

Nowoczesne samochody są z reguły wyposażone w immobilisery. Są one przeważnie częścią komputera ECU, którego zadaniem jest sterowanie jednostką silnikową. System bezpieczeństwa sprawdza czy transponder umieszczony w kluczyku nadaje zgodny, unikalny kod i dopiero wtedy umożliwia uruchomienie auta. Tak więc w przypadku podmiany komputera byłby potrzebny kluczyk, który nadawałby odpowiedni sygnał. Poza tym w przypadku odłączenia ECU do sforsowania pozostają blokady mechaniczne.

Mit nr 8: "Sygnał pochodzący od systemu satelitarnego monitorowania pojazdu może zostać zatrzymany przez folię aluminiową".

Teoretycznie sygnał może zostać zatrzymany przez folię aluminiową ze względu na jej właściwości. Oczywiście w przypadku kiedy owiniemy bardzo dokładnie przedmiot, z którego wysyłany jest sygnał. Ciężko jednak wyobrazić sobie samochód, który zostanie upakowany w sreberko niczym drugie śniadanie. Jak mówi jedna historia, na własnej skórze przekonał się o tym pewien złodziej, który został zatrzymany przez ubawionych po pachy policjantów. Opisywany przestępca niezbyt dokładnie "zamaskował" pojazd, wobec czego sygnał wydostawał się na zewnątrz.

Mit nr 9: "Włożenie radioodbiornika do zamrażarki dezaktywuje kod zabezpieczający".

Kolejna historia, która już od dłuższego czasu funkcjonuje w motoryzacyjnym świecie. Każdy lepszy radioodtwarzacz jest zabezpieczany specjalnym kodem, który trzeba wpisać ponownie po odłączeniu urządzenia od źródła prądu. W latach osiemdziesiątych pewien anonimowy odkrywca stwierdził, że po włożeniu radia na kilka minut do temperatury -20 stopni Celsjusza uszkodzi chip odpowiedzialny za przechowywanie hasła i w ten sposób będzie można odblokować urządzenie. Być może w pojedynczych przypadkach takie coś miało miejsce, ale prędzej uda nam się trafić szóstkę w toto-lotka niż odbezpieczymy w ten sposób nowoczesne radio. Co jakiś czas dochodzą głosy, że podobnych odkrywców pomimo upływu czasu nie brakuje.

Mit nr 10: "Wystarczy ukraść korek od wlewu paliwa, żeby dorobić kluczyk pozwalający otworzyć auto".

Jest to chyba jedna z teorii, która miałaby szanse sprawdzić się w rzeczywistości. Zakłada ona zdobycie korka, do otwarcia którego z reguły używa się tego samego kluczyka co do stacyjki. Jednak na drodze złodzieja może stanąć kilka problemów. Pierwszy to umiejętności ślusarskie. Po drugie musiałby on liczyć na to, że w samochodzie nie ma immobilisera. W przeciwnym wypadku dostałby się do środka, ale nici wyszłyby z próby odpalenia go.

Teraz wiemy już, że niektóre technologie pomimo tego, że nie zawsze mogą być w stu procentach niezawodne, to jednak w połączeniu z innymi stanowią często barierę nie do przeskoczenia dla potencjalnego złodzieja samochodów. Po kilku przypadkach można utwierdzić się prawidłowym przekonaniu i porzucić błędne teorie tworzone przez plotki i niedomówienia.