Bazę pierwszego tegorocznego spotkania z cyklu 4x4 Family Adventure ulokowaliśmy w niewielkiej miejscowości Rozłogi, położonej na wschód od Białegostoku. Wiele osób uważa, że stolica województwa podlaskiego leży na skraju świata i dalej na wschód już nic nie ma! Po części mają rację – jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie nieszczęścia związane z cywilizacją, to jest to faktem. Opuszczając Białystok, możemy cieszyć się niewiarygodnie malowniczą okolicą, składającą się głównie z lasów. To idealne miejsce na naszą imprezę.
Wszyscy, którzy przybyli w piątek, mogli skorzystać z miejsca zabaw dla dzieci z dmuchanym zamkiem, namiotem z rysowankami lub namiotu „Teamu Hot Wheels”, gdzie na dzieci czekały samochodziki na minitorach. Program rozpoczęliśmy sobotnim porankiem od spotkania w oddalonej około 15 km od bazy piaskarni. Rozległy teren dawał spore możliwości, z czego skwapliwie skorzystało wielu kierowców. Niejeden z nich przeżył prawdziwie off-roadową przygodę, gubiąc w wodzie… tablicę rejestracyjną. Nie brakowało potem śmiałków z grabiami przeczesującymi teren rozlewiska. Szczęśliwie chyba wszyscy wrócili do domu z właściwie oznaczonymi autami.
Oczywiście, samodzielna zabawa to tylko dokładka do aktywności, jakie przygotowaliśmy dla uczestników „familiady”. Podstawę stanowiła długa, 150-kilometrowa trasa. To naprawdę niemało (mimo że na pokonanie była cała sobota i spora część niedzieli), a tu dodatkową atrakcję stanowiły przepiękne widoki. Jadąc po lesie (oczywiście tylko drogami publicznymi), można naprawdę wypocząć i poczuć bliskość natury. Nowością w roadbookach były uproszczone azymuty – nie rajdowe z dystansem do pokonania na przełaj, tylko uproszczone, gdzie zadanie polegało na wybraniu dobrego zjazdu ze skrzyżowania.
Na trasie czekało też sporo prób zręcznościowych. „GPS crossing” to znane z lat ubiegłych bieganie po lesie z ręcznym GPS-em. W trakcie gdy rodzice starali się w jak najkrótszym czasie odnaleźć punkty, dzieci zostawały z opiekunką. Innym razem trzeba było stanąć przy wiatrówce i wykazać się umiejętnościami strzeleckimi. Lubiana okazała się próba „foto” urządzona w Leśnej Galerii Powstania Styczniowego z 1863 r.
Załogi dostawały aparat Canona i zdjęcia detali rzeźb z galerii i musieli zrobić takie samo. Na pamiątkę dostawali wydrukowane na miejscu zdjęcie swojej ekipy.Najśmieszniejszą konkurencją było zadanie „Milion w minutę”. Składało się z kilku etapów. Do czego może służyć maska gazowa z przywiązaną rajstopą i piłką tenisową w środku? Takim zestawem założonym na głowę trzeba było (bez użycia rąk) poprzewracać butelki z wodą. Później czekało „przetrząsanie” kulek pomiędzy dwiema butelkami, a także… przełożenie ciasteczka z czoła do buzi bez używania rąk – tylko ruchami głowy. Dalej było jeszcze wrzucanie płyt CD na pręt. Dzieci w tym czasie składały klocki.
Na próbę z odwrotną kierownicą (kręcisz w prawo, skręcasz w lewo) Actifun przygotował fajną trasę z wodą i piaszczystymi podjazdami. Nie zabrakło atrakcji przygotowanych przez naszych partnerów. Próba Subaru to przejazd Foresterem przez wodę, dojazd do strzelnicy i strzelanie z procy do baloników. Chętni mogli zasiąść w modelu XV. Paweł Oleszczak z „Teamu Hot Wheels” woził dzieci rajdówką, były piski i wiele radości. Na najmłodszych czekały również inne atrakcje: dmuchańce, punkty z malowaniem twarzy, rysunkami, klockami itp.
Po walce zorganizowaliśmy wielkie ognisko. Pod Białystok przybyło niemal 40 ekip. Wiele było rodzin z dziećmi. Zmagania wygrał (zdobywając nagrodę Goodyeara) Włodzimierz Cupriak. Pamiętajmy, że na 4x4 FA przyjechać można choćby lekko uterenowionym pojazdem z napędem 4x4 dowolnej marki!