Gdy w 1968 roku (a więc 42 lata temu) Modulo nabierało kształtów, Paolo miał zaledwie 10 lat. Firmę prowadził jego ojciec Sergio, który twierdził, że stylista Paolo Martin nieco za bardzo puścił wodze fantazji. Ze słowami krytyki zgadza się również nasz przewodnik, który uważa, że „Modulo to nietypowy projekt firmy, ponieważ jest zbyt kanciaste, za mało organiczne”. To raczej inne pojazdy studyjne wywołują zachwyt u Presidente. Jakie? Na przykład pełne krągłości Maserati Birdcage 75th, które rzeczywiście bardziej emanuje zwierzęcą erotyką, jakiej świat oczekuje od włoskich samochodów. W przypadku Modulo nie chodziło jednak ani o stereotypy, ani o testosteron. Miało ono pokazać jak wyobrażano sobie samochód sportowy nadchodzącego stulecia. I dlatego musiało przekraczać granice.
Podczas prezentacji w 1970 roku bolid ten na pewno bardziej pobudzał wyobraźnię, niż robi to dzisiaj BMW. Monachijski prototyp wygląda oczywiście niebanalnie, jednak odpowiada mniej więcej temu, co dziś jeździ po naszych drogach. Modulo nie jeździ – ono wydaje unosić się w powietrzu. Paolo Pininfarina podchodzi do niego sceptycznie jeszcze z innego powodu – jest za mało dynamiczne. Inne auta tej turyńskiej kuźni karoseryjnej nie muszą się nawet toczyć, już na postoju sprawiają wrażenie bardzo szybkich.
Tak jak BMW, które nie jest dziełem Pininfariny, tylko młodego stylisty Maria Majdandzica. Poruszający się bezszelestnie Vision Efficient Dynamics drażni zmysły fanów szybkich aut w zupełnie inny sposób. Gdyby po 39 latach postoju w muzeum 12-cylindrowa jednostka Ferrari nie pokryła się rdzawym nalotem, jej donośne brzmienie z pewnością o wiele bardziej chwytałoby za serca wielbicieli sportowych aut niż syntetyczny szum proekologicznego bawarskiego cuda.
Technika w przypadku Modulo pełniła tylko rolę drugorzędną. Wyglądający jakby był złożony z dwóch połówek muszli, mający zaledwie 94 cm wysokości bolid jest bardziej opływowy niż wiele seryjnych aut zaprezentowanych kilkadziesiąt lat później. Pięciolitrowe V12, które dzisiaj zostałoby skrytykowane przez ekologów, w roku 1970 nie budziło kontrowersji. Amerykanie właśnie wylądowali na Księżycu, a kryzys naftowy wydawał się odległą przyszłością.
W Vision Efficient Dynamics BMW połączyło z sobą 2 silniki elektryczne oraz 3-cylindrowego turbodoładowanego diesla. Osiągi na poziomie BMW M3 mają być uzyskiwane przy zużyciu paliwa, które nawet naj-oszczędniejsze samochody miejskie osiągają z wielkim trudem: 3,8 l/100 km.
Uważa tak również Signor Pininfarina, który życzyłby sobie, aby więcej z tej wspaniałej techniki widoczne było gołym okiem. Wyjątkowy jest tu przecież nie tylko napęd. Nadwozie z włókna węglowego przypomina chitynowy pancerz owadów, a przetłoczenia i szczeliny zaprojektowano tak, by opływające karoserię BMW powietrze napotykało jak najmniejszy opór. Dzięki cienkim słupkom dachowym i dużej powierzchni szyb sportowy bolid wygląda lekko i subtelnie. Modulo jest od niego jednak o 500 kg lżejsze, i to bez kosztownej „karbonowej diety”.
Pininfarina o pojeździe studyjnym z biało-niebieską szachownicą mówi jednak z wielkim uznaniem: „Ten samochód łączy w sobie całe doświadczenie BMW, jeśli chodzi o stylistykę, alternatywne źródła napędu i systemy wspomagające kierowcę”. Połączona z internetem nawigacja pokładowa daje wskazówki, jak płynnie jeździć, rozpoznaje czerwone światła i wolne miejsca parkingowe – nie za dużo tego dobrego? Tego samego zdania jest Presidente: „Można zrobić spaghetti aglio olio – jedynie z czosnkiem i oliwą z oliwek. Może będzie ono niezbyt wymyślne, ale jeśli do makaronu dodamy wszystko, co mamy w kuchni, danie zrobi się ciężkostrawne.” Trafne porównanie, tym bardziej że oba samochody mają coś wspólnego z kuchnią śródziemnomorską: pobudzają apetyt.