Całkowicie nowa karoseria, silniki, układ napędowy, wnętrze – choć poprzednia generacja Sportage była przyzwoitym samochodem, Kia do nowego auta przyłożyła się naprawdę solidnie. Z tym większą ciekawością czekaliśmy na jego debiut. Trochę informacji przyniosło (dużo wcześniejsze) wprowadzenie Hyundaia ix35 – podobnie jak para Sportage II/Tucson, tak i nowe auta są bliźniacze pod względem technicznym.
Z drugiej strony jednak firmy zupełnie inaczej stylizują swoje pojazdy, wyposażają i wyceniają. Nawet podczas profesjonalnego testu samochodu bardzo ważne jest „pierwsze wrażenie” – podchodzimy do auta i czujemy, że wzbudza sympatię. Czasem decydują detale, zapach itp. Gorzej, gdy jest przeciwnie – niby wszystko znajduje się na swoim miejscu, ale całość sprawia przeciętne wrażenie. Kia nie musi się obawiać – podchodzimy, wsiadamy i mówimy: „OK, mógłbym taką mieć”. Dlaczego? To efekt przyjemnej stylizacji nadwozia i właściwie dobranych proporcji.
Również we wnętrzu zastosowano dobrej jakości materiały – nie jest to oczywiście najwyższa półka, ale też do takich modeli Sportage nie aspiruje ceną ani silnikami. To po prostu solidna, przyjazna użytkownikowi technika. Poza tym kokpit oferuje dużą ilość miejsca – i z przodu, i na tylnej kanapie. Wybierając wersję Sportage’a, warto zwrócić uwagę na detale stylistyczne. Poszczególne warianty nie różnią się znacząco między sobą, to np. dodatkowe przetłoczenia na oparciach foteli. Do najlepszych można zamówić rozweselający wnętrze pakiet stylistyczny „Orange Premium” (dodatkowe elementy np. na drzwiach w kolorze pomarańczowym, czarna podsufitka). Nieźle prezentuje się również bagażnik – jest równy i przestronny, choć pojemność podawana przez Kię (564 l) dotyczy chyba całej przestrzeni za 2. rzędem siedzeń (do dachu a nie do rolety) – kufer w ix35 wygląda podobnie, a do rolety ma tylko 465 l. Jedyny minus, jaki udało nam się znaleźć, to przeciętna widoczność do tyłu – ostatni słupek jest bardzo szeroki i pozbawiony okienka.
Kia chwali się poszerzeniem palety dostępnego wyposażenia. Rzeczywiście, możemy zamówić reflektory ksenonowe, duży monitor nawigacji z kamerą cofania (lepsze rozwiązanie niż „rzutnik” na lusterku wstecznym występujący w standardzie najlepszej odmiany XL). Z drugiej jednak strony nie ma tu nic nadzwyczajnego, czego nie znajdziemy już u konkurencji.
Tym, co wyróżnia samochody Kii spośród konkurencji, jest za to gwarancja – kupując Sportage’a możemy być spokojni o auto, przynajmniej w ciągu pierwszych 3 lat (bez limitu kilometrów) lub nawet 7 (ale tylko do 150 tys. km).
Dobra gwarancja to sygnał od producenta, że jest pewien jakości swoich wyrobów. Po krótkich jazdach nie jesteśmy oczywiście w stanie ocenić niezawodności, za to możemy wystawić notę funkcjonalności. Najbardziej interesujący będzie – z naszego punku widzenia – diesel 2.0 CRDi. Benzynowa jednostka 2.0 to propozycja raczej dla niewiele jeżdżących, zaś małe silniki (1.6 GDI o mocy 135 KM oraz 1.7 CRDi rozwijający 115 KM) nie będą łączone z napędem 4WD. Pozostaje więc większy diesel, który na szczęści robi bardzo dobre wrażenie.
Mimo stosunkowo niedużej mocy (136 KM) jazda jest płynna i przyjemna. Nieco wyżej ocenimy 6-biegową przekładnię manualną, ale i skrzyni automatycznej wiele nie brakuje – pracuje płynnie, choć nie za szybko. Istotną zaletą diesla jest wyciszenie – na wolnych obrotach nie tylko zastanawiamy się na jakim paliwie pracuje motor, ale czy w ogóle jest włączony! Bardzo dobrym prognostykiem są testy ix35 (porównanie na stronie 30) – nowy silnik okazuje się oszczędny – średnio pali 6,7 l/100 km.
Nieco więcej kontrowersji budzi dostrojenie podwozia. Jeśli podróżujemy po w miarę gładkich drogach, ocena jest bardzo pozytywna – nawet ostre zakręty „atakujemy” bez obawy o zbyt dużą podsterowność. Dostrojenie podwozia jest jednak dość sztywne i np. na pokrywach studzienek kanalizacyjnych zachowuje się zbyt szorstko.
Niestety, Kia wykonała krok do tyłu, jeśli chodzi o możliwości terenowe – prześwit zmalał do zdecydowanie niewystarczających 172 mm. Efekt? Nieprzyjemne szuranie podwozia możemy usłyszeć nawet na drodze z nieco głębszymi koleinami. Pogorszeniu uległy też kąty nadwozia. Niestety – takie są prawa aerodynamiki i warunek dobrego prowadzenia na asfalcie… Na osłodę pozostaje nowe sprzęgło załączające tylny napęd, które bez sprzeciwu wytrzymało trudy prezentacji, oraz seryjne systemy wspomagające podjazd pod górę oraz zjazd auta z pochyłości.
Auto już trafiło na rynek. W 2011 r. Kia chce sprzedać u nas 2500 sztuk.