Również quady dosięgnął „wyścig zbrojeń”. Coraz większe i mocniejsze silniki, lepsze wyposażenie, dopracowane zawieszenia. Jedną z najlepszych konstrukcji jest bez wątpienia potężny side-by-side Can-Ama, nowość w gamie tego producenta – Commander 1000.
Pojazd zaskakuje przede wszystkim zawieszeniem. Jest ono tak perfekcyjnie dobrane, że nawet laik po kilku treningach jest w stanie osiągać w terenie prędkości, przy których seryjna terenówka już dawno by się rozpadła. A tu, nie dość że nic nie dobija i nie rzuca pojazdem, to jeszcze kierowca ma świadomość pełnego panowania nad sprzętem (precyzyjne kierowanie), który zachowuje się całkowicie przewidywalnie.
Dlatego długie skoki czy szybka, niemal wyczynowa jazda szybko stają się chlebem powszednim. Oczywiście, należy pamiętać o granicy wytrzymałości mechanicznej – długotrwała eksploatacja w takim stylu w końcu doprowadzi do zużycia elementów podwozia.
Gdy już posmakujemy zawieszenia nowego Can-Ama możemy w pełni docenić walory silnika. Gdy przyjrzymy się parametrom (np. rewelacyjny stosunek masy do mocy – 6,9 kg/KM) łatwo zrozumieć, że „to” naprawdę doskonale przyspiesza. Trochę poczekać trzeba tylko na bezstopniową skrzynię, która pracuje na sporym poślizgu.
Kolejną zaletą jest bardzo dobre dopracowanie detali nadwozia: dwudzielny bagażnik (dolna część wodoszczelna), kilka kluczyków, które uruchamiają różne programy silnika (słabszy-mocniejszy), solidna klatka z zabezpieczeniami – na każdym kroku stykamy się z doświadczeniem i profesjonalizmem kanadyjskiego producenta.
Za Commandera 1000 z terenowym pakietem XT zapłacić trzeba 78 tys. zł, a kilka dodatków wydaje się wręcz nieodzownych...