Ostatni, czwarty dzień zawodów Red Bull Romaniacs Chris Birch rozpoczął z 23 minutową przewagą nad swoim największym rywalem Grahamem Jarvisem. W trakcie finałowego dnia przewagę nad Jarvisem udało się mu zwiększyć o kolejne 6 minut.

- Uwzględniając wszystkie moje nieszczęścia techniczne w ciągu ostatnich kilku dni, naprawdę nawet nie myślałem, że uda mi się ukończyć ten wyścig - nie mówiąc już o wygranej. Jestem naprawdę szczęśliwy - powiedział Birch po przekroczeniu linii mety.

Jarvis, który doskonale czuje się w trialu, pogrzebał swoje ambicje na wygraną w Rumunii po tym jak w trakcie drugiego off-roadowego etapu miał poważne kłopoty z silnikiem. Mimo problemów Brytyjczyk się nie poddał i w rezultacie ukończył wyścig z 29 minutową stratą do lidera.

- Chirs wykonał dzisiaj niesamowitą robotę i pokazał własny styl wyścigu. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego wyścigu, tym bardziej, że jego ukończenie było dla mnie mało prawdopodobne - powiedział Jarvis.

Zwycięzca Red Bull Romaniacs z 2009 powrócił do Rumunii z wielką motywacją do kolejnej wygranej. Niestety jego szanse na pierwsze miejsce znacznie spadły, gdy już pierwszego dnia doznał kontuzji i połamał kilka żeber. Mimo wszystko kierowca teamu BMW zdołał ukończyć ten morderczy wyścig na trzeciej pozycji.

- Większe naciskanie na mój wynik z pewnością nie miało sensu. W tym roku warunki były bardziej skrajne niż podczas poprzednich zawodów, przyczyniły się do tego silne ulewy. Całe moje ciało z każdym dniem było coraz bardziej obolałe, dlatego tym bardziej jestem zadowolony z mojego miejsca na podium - powiedział Lettenbichler.

Red Bull Romaniacs to jeden z najtrudniejszych na świecie wyścigów Enduro. Posiadające swoją renomę 5-dniowe zawody w Karpatach, w tym roku spośród 165 zawodników ukończyło zaledwie połowa startujących. W klasie PRO tylko 10 zawodników z 7 krajów spośród 21 startujących przekroczyło linię mety w średniowiecznym centrum Sibiu.