W wydanym dziś oświadczeniu, koncerny deklarują wspólny wysiłek by rozwijać te technologie. Zyskać mają wszyscy: klienci - wydający mniej na paliwo, środowisko naturalne - dzięki mniejszym ilościom gazów spalinowych, i oczywiście producenci - widzący rozwijającą się niszę, która lada dzień stanie się rentowna.
Celem związku Daimlera z GM jest rozwój hybrydowych jednostek napędowych. Koncerny stawiają na równoczesną poprawę osiągów i ekonomiczność w zużyciu paliwa. Silniki mają być stosowane w autach GM, Chrysler i grupy Mercedes. Jednak można przypuszczać, że w następnej kolejności trafią one również pod maski takich aut jak Jeep, Chevrolet, a idąc dalej nawet w Smartach i Oplach.
Jest to naturalna kolej rzeczy. Oba koncerny pracowały dotychczas niezależnie nad podobnymi rozwiązaniami, a nowa droga poszukiwania wspólnych rozwiązań ma przyśpieszyć te wysiłki i oczywiście obniżyć ich koszt. Rezultaty mają być użyteczne do poruszania przednio- i tylno-napędowych pojazdów wielu klas. Kolejnym krokiem po podpisaniu tego memorandum, będzie przypieczętowanie długofalowej umowy w przyszłym roku.
Prace skupią się nad opracowaniem jednostki z dwoma trybami pracy (na zdjęciu: czerwone pole - silnik elektryczny; żółte pole - działanie tradycyjnej jednostki przy większych prędkościach). Ich przewagą nad obecnie dostępnymi, jedno trybowymi jednostkami konkurencji, mają być lepsze osiągi i mniejsze zużycie paliwa (do 25% dla SUVów) w czasie jazdy z wyższymi prędkościami. Wszystko dzięki silniejszym silnikowi elektrycznemu, które będzie również umożliwiał efektywniejsze wykorzystanie komory silnika - jego wielkość ma być zbliżona do automatycznej skrzyni biegów.
Ciekawe jak na taki krok odpowie obecny lider w kategorii hybryd - Toyota. Jej druga generacja Priusa święci triumfy w stanach, a do gry wchodzi właśnie Honda z modelem Accord Hybrid.