Polska załoga po udanym starcie i dobrym wyniku na pierwszym etapie Rajdu Dakar 2015, także na kolejnym etapie z najdłuższym w tegorocznej edycji odcinkiem specjalnym, jechała na swoim dobrym poziomie.
Tragedia nastapiła w momencie, gdy do mety w San Juan pozostało jeszcze tylko 35 kilometrów. Buggy spłonęło. Z pierwszych informacji wiemy, że zawodnikom nic się nie stało. Auto spaliło się doszczętnie wraz z dokumentami i rzeczami osobistymi zawodników.
Na FB Adam Małysz napisał:
- Katastrofalna eksplozja na końcówce drugiego etapu. Próbowaliśmy ratować sytuację, ale nasz samochód momentalnie się zajął i spalił.. Niestety, jesteśmy zmuszeni wycofać się z rajdu, bo dalej nie da się już jechać. Marzenia musimy odłożyć na kolejny rok. Jesteśmy bardzo smutni i rozczarowani, zwłaszcza że do mety odcinka mieliśmy niecałe 30 kilometrów. Dziękujemy, że byliście z nami...
To był czwarty Dakar Adama Małysza. Wszystkie dotychczasowe starty kończył na mecie. Taki jest sport.