Zapłon samoczynny czy iskrowy?

"Wybór silnika to bardzo indywidualna sprawa i zależy od wielu czynników." - tłumaczy Marek Godzieszka, dyrektor ds. technicznych w Auto-Boss, wielodziałowego dealera marki Ford. To prawda. Zanim jednak na dobre włączymy się w dyskusję nad wyższością jednego rozwiązania nad drugim warto zapoznać się z podstawowymi zagadnieniami  dotyczącymi pracy obu jednostek spalinowych. Jeden czynnik łączy wspólnie samochody zasilane benzyną z tymi, które do działania wykorzystują ropę naftową. Jest to zamiana energii zawartej w paliwie na pracę mechaniczną poprzez maszynę cieplną jaką jest silnik. Samochody produkowane w dzisiejszych czasach są wyposażone w większości w jednostki czterosuwowe i tłokowe, z tą różnicą że jedne posiadają zapłon iskrowy, a drugie samoczynny.

Tym pierwszym rodzajem zapłonu charakteryzują się silniki o obiegu Otto, nazywane również benzynowymi. Mieszanina paliwowo-powietrzna może być w nich wytwarzana np. w gaźniku. Jednak w dzisiejszych czasach jest to już nieco przestarzałe rozwiązanie i dużo częściej stosuje się wtryskiwanie paliwa do przewodów dolotowych lub bezpośrednio do cylindrów. Taką kolej losu wymusiły restrykcje związane z tematem ochrony środowiska oraz przede wszystkim rozwój techniki elektronicznej. Zapłon mieszanki w takim silniku jest realizowany poprzez wyładowanie iskrowe między elektrodami świecy. W silnikach diesla sprawa ma się nieco inaczej. Tutaj zapłon jest samoczynny. Paliwo, którym w tym przypadku jest olej napędowy jest wtryskiwane do powietrza nagrzanego w wyniku sprężania. Po rozpyleniu i odparowaniu samoczynnie zapala się. O jakości tego procesu świadczy liczba cetanowa, oceniająca skłonność oleju napędowego do samozapłonu.

W całej historii silników wysokoprężnych kołem napędzającym ich rozwój była głównie troska o oszczędność, a także zwiększona żywotność w porównaniu z "benzyniakiem". Dzisiejsze diesle w porównaniu z tymi sprzed dwudziestu, trzydziestu lat są technologicznie oddalone o lata świetlne. Przez te lata inżynierowie trudzili się jak mogli, żeby maksymalnie ulepszyć te silniki. Na pewno nie są to już te same "mułowate" i kopcące czarnym dymem z rur wydechowych silniki. Największa przemiana rozpoczęła się w połowie lat dziewięćdziesiątych. Marek Godzieszka z Auto-Boss tłumaczy: "Wśród kierowców pokutuje przekonanie, że silniki diesla są mniej dynamiczne. Jest to zgodne z prawdą tylko w przypadku starszych silników. Nowoczesne silniki wysokoprężne mają większą moc jednostkową w czasie, to znaczy większą moc na 1 sekundę, niż silniki benzynowe. Aby dynamika jazdy była identyczna w samochodach z silnikiem benzynowym i diesla, samochód z silnikiem benzynowym musiałby mieć ok. 20% więcej mocy fabrycznej." - dodaje.  Cały sekret tkwi w tym, że współczesne silniki diesla z układem zasilania common rail z turbo-doładowaniem mają korzystniejszą charakterystykę mocy i lepsze przyspieszenie.

Wysokoprężne odrodzenie

Ostatnimi czasy w obliczu drastycznie wzrastających cen za baryłkę ropy naftowej, sprzedaż aut z silnikiem wysokoprężnym w Europie zaczęła proporcjonalnie wzrastać. Taka kolej losu sprawiła, że koncerny samochodowe po których nigdy byśmy się nie spodziewali, że do swojej oferty włożą silnik diesla, zrobiły to. W efekcie tego auto z jednostką wysokoprężną można już nabyć zarówno w samochodach z segmentów miejskich, aż po luksusowe limuzyny.

Większość z nas zna jednak bardzo dobrze powiedzenie - "nie ma nic za darmo". W ramach za zwiększoną oszczędność paliwa oraz wysoko zaawansowaną technologię, ceny wersji wysokoprężnych powędrowały w niektórych przypadkach przesadnie w górę. To jednak nie wszystkie "podwyższone" dodatki jakie na nas czekają przy zakupie:  "Pojazd z silnikiem diesla w momencie zakupu kosztuje kierowcę więcej, niż samochód z silnikiem benzynowym, jest także droższy w utrzymaniu i naprawie" - stwierdza Marek Godzieszka. Za możliwość jazdy dieslem trzeba w przypadku niektórych nowych aut dopłacić nawet mocno powyżej 10 tysięcy złotych. Te niedomagania rekompensuje jednak fakt: "Silnik diesla zużywa mniej paliwa na jednostkę mocy. Ropa, na którą napędzany jest diesel, jest tańsza niż benzyna, przez co pojazdy z takimi silnikami są oszczędniejsze."

Jednak zanim poczujemy że diesel się opłaca, musimy przejechać rocznie odpowiednią ilość kilometrów. Tak naprawdę tańsza jazda na dobre zacznie się "zwracać" dopiero po 3-4 latach. Ekspert z Auto-Boss doradza: "Nie polecam pojazdów z silnikiem diesla tym osobom, które pokonują małe przebiegi, czyli mniej niż 20 tys. km rocznie. Silniki wysokoprężne są wskazane dla tych, którzy przejeżdżają wiele kilometrów w ciągu roku, zwłaszcza, że potencjalne ryzyko napraw występuje dopiero po 150-200 tys. przejechanych kilometrów."

Tak więc jak widać, po podsumowaniu niektórych dobrych stron wynikających z zakupu samochodu z silnikiem diesla, trzeba też wziąć pod lupę resztę czynników, które nie zawsze sprawią, że auto w podsumowaniu końcowym wyjdzie taniej. Jednak przy obecnie utrzymujących się cenach za litr ropy naftowej, która jest znacząco tańsza od benzyny, warto zapoznać się z wysokoprężnymi ofertami koncernów, szczególnie w przypadku gdy pokonujemy autem w ciągu roku bardzo duże dystanse.