Wielu kierowcom pomoc drogowa kojarzy się z lawetą, która odholowuje uszkodzone auto do warsztatu. Tymczasem do usterek pozwalających na naprawę samochodu na miejscu wysyłany jest zazwyczaj wóz serwisowy z przeszkolonym mechanikiem i niezbędnym sprzętem.

Tak wychodzi taniej dla ubezpieczyciela, ale też lepiej dla klienta – pomoc jest szybsza i tańsza. W sytuacji gdy auto zostaje odholowane do warsztatu, za naprawę trzeba zapłacić zazwyczaj z własnej kieszeni (po zakończeniu gwarancji). Natomiast gdy w ramach ubezpieczenia przyjedzie do nas mobilny serwis, zapłacimy tylko za użyte do naprawy części, ewentualnie płyny eksploatacyjne. Oczywiście, dokładnie regulują to konkretne umowy. Nas interesowało jednak, na ile pomoc drogowa jest skuteczna i z jakimi problemami najczęściej się spotyka. Dlatego postanowiliśmy przez jeden dzień towarzyszyć pracownikowi pomocy drogowej.

Dzień pracy pomocy drogowej

Pracę rozpoczęliśmy o godzinie 8 rano i właściwie od razu ruszyliśmy do pierwszego zlecenia – problemy z porannym rozruchem silnika w Oplu Astrze III. Zimą to najczęstszypowód wzywania pomocy drogowej. Następnie pomogliśmy kierowcy przy wymianie żarówki. Kolejne zlecenia znów były związane z trudnościami z rozruchem silników. W każdym przypadku pomoc okazała się skuteczna, a osoba zgłaszająca nie musiała na nią czekać dłużej niż 40 minut.

Ten czas może się nieco wydłużyć w godzinach porannych i popołudniowych, gdy liczba zgłoszeń jest największa. Naprawy, w których uczestniczyliśmy, nie były zbyt trudne, ale wyposażenie wozu serwisowego i umiejętności pracowników pomocy drogowej pozwalają rozwiązać wiele poważniejszych problemów. Po całym dniu przekonaliśmy się, że warto mieć ubezpieczenie, które gwarantuje nam pomoc nie tylko, gdy auto ucierpi w kolizji, ale również wtedy, gdy po prostu nie chce zapalić. Podstawowe assistance często dostajemy w pakiecie, np. do ubezpieczenia autocasco, a jeśli nawet trzeba za nie zapłacić, będzie to wydatek od 100 do 180 zł.

Opel Astra III. Problemy z rozruchem

Dzień z życia pomocy drogowej Foto: Auto Świat
Dzień z życia pomocy drogowej

Renault Laguna. Wymiana żarówki – nie zawsze jest to bardzo łatwe

Dzień z życia pomocy drogowej Foto: Auto Świat
Dzień z życia pomocy drogowej

Można się zastanawiać, czy warto było korzystać z pomocy w tak błahej sprawie, ale okazuje się, że wymiana żarówki w tym modelu wcale nie jest taka łatwa i bardzo często kończy się podrapaniem rąk. Pracownik Startera pomógł sobie, wykręcając reflektor, ale mimo to cała operacja wraz ze sprawdzeniem pozostałego oświetlenia zajęła 15 minut. Za tę usługę również zapłaci firma ubezpieczeniowa (oprócz kosztów żarówki).

Range Rover. Brak ładowania

Dzień z życia pomocy drogowej Foto: Auto Świat
Dzień z życia pomocy drogowej

Zatrzaśnięte kluczyki

Po chwilowym braku zleceń tym razem otrzymaliśmy prośbę o pomoc w awaryjnym otwarciu auta, w którym właścicielka zatrzasnęła kluczyki – takie interwencje zdarzają się dość często. Niestety, próba otwarcia zamka prętem włożonym między szybę a uszczelkę nie powiodła się. Mechanikużył jednak pneumatycznej poduszki do odchylenia ramy drzwi. Przez uzyskaną w ten sposób szczelinę włożył specjalny przyrząd i pociągnął za rygiel blokujący drzwi. Po godzinie od telefonicznego zgłoszenia kobieta mogła ruszyć w dalszą podróż.

Skoda Octavia. Alarm całkowicie wyładował akumulator

Dzień z życia pomocy drogowej Foto: Auto Świat
Dzień z życia pomocy drogowej

Resztki prądu pozwoliły otworzyć auto, ale nie wystarczyło go do zakręcenia rozrusznikiem. Sprawdzenie stopnia naładowania akumulatora potwierdziło, że to on jest problemem, a nie np. brak połączenia w przewodach. Po podłączeniu kabli z samochodu pomocy drogowej silnik bez trudu udało się uruchomić. Pozostało jeszcze tylko podpięcie komputera diagnostycznego i wykasowanie informacji o błędach. Na koniec właściciel auta został poinformowany o konieczności udania się do warsztatu w celu doładowania akumulatora.