Coraz więcej firm potrzebuje samochodów spełniających wyśrubowane normy emisji CO2 i innych zanieczyszczeń. Dlatego Ford, będący od lat jednym z potentatów rynku aut użytkowych, dostrzegł lukę, postanowił ją wykorzystać i wzbogacić swoją ofertę o auto dla tych, którzy chcą być eko, ale potrzebują prawdziwego woła roboczego.

Drobne modyfikacje

Jako baza dla odmiany ECOnetic, bo o niej tu mowa, posłużył standardowy i doskonale znany Transit 280 z krótkim rozstawem osi. W wersji ekologicznej, wyposażono go w system podpowiadający kierowcy, kiedy najlepiej zmienić bieg na wyższy. Po osiągnięciu określonych obrotów i prędkości, na tablicy rozdzielczej wyświetla się mała, zielona strzałka skierowana ku górze, informując, że to właśnie optymalny moment na zmianę przełożenia.

Pod maską Forda pracuje silnik 2.2 TDCI o mocy 115 koni mechanicznych. Po wyposażeniu w katalityczny filtr cząstek stałych (cDPF), ta osiągająca moment obrotowy 300 Nm jednostka spełnia normę Euro 5 i emituje do atmosfery jedynie 189 g/km. Przy tym wszystkim, zadowala się średnim zużyciem paliwa na poziomie 7,2 l/100 km.

Zdaniem ekspertów Forda, wersja eko jest oszczędniejsza od zwykłej z podobnym silnikiem o prawie litr ON na każde 100 km. Inne przeróbki to: ogranicznik prędkości, który nie pozwala kierowcy ECOnetica przekroczyć szybkości 110 km/h, opony (215/75 R16) o obniżonym oporze toczenia i pełne kołpaki, zmniejszające opór aerodynamiczny.

Ekojazda

Nowym, ekologicznym Transitem pokonaliśmy kilkudziesięciokilometrową pętlę, prowadzącą po spokojnych i czystych jak w bajce bawarskich wioskach w okolicach Monachium. Wrażenia z jazdy? Znakomite. Kabiny współczesnych dostawczaków osiągnęły już jakiś czas temu poziom typowy dla aut osobowych: dobre materiały, dokładny montaż i elegancka stylistyka.

Udostępnione do jazd testowych Transity miały też bardzo bogate wyposażenie, obejmujące m.in.: ESP (standard w tej wersji), klimatyzację, nawigację, tempomat i kamerę cofania. Fotele są wygodne, silnik za bardzo nie hałasuje i - mimo obciążenia ładunkiem ważącym 600 kg - nieźle radzi sobie z dużym i ciężkim autem.

Moc jest przenoszona na przednie koła za pomocą sześciobiegowej skrzyni manualnej o wydłużonych przełożeniach. Trzeba podkreślić, że pracuje ona perfekcyjnie: precyzji i krótkiego skoku lewarka może Transitowi pozazdrościć niejedna osobówka.

Sztuka dla sztuki

Tak jak wspominaliśmy, Ford nie musi się martwić o poziom sprzedaży eko-Transita. Auto z pewnością się przyjmie i zrobi rynkową karierę, ale... na razie raczej nie w Polsce. Nie dlatego, że czegoś mu brakuje, ale dlatego, że nie ma u nas przepisów uzasadniających zakup takiego auta. A dopóki z modą na ekologię jest w Polsce jak z Yeti w Himalajach, czyli każdy słyszał, że istnieje, ale nikt nie widział, kilku miłośników ochrony środowiska, którzy może zdecydują się na zakup, to za mało, żeby zarabiać na tym modelu poważne pieniądze.