Rywalizację zakończyliśmy, jak już Vtec pisał, na 6 (Shumi) i 20 (ja) miejscu. Kto wygrał auto? Zwycięzca dowie się we wtorek, podobnie jak dwójka finalistów, która wygrała skutery. Nasze nagrody: porządny rower dla Shumiego i nawigacja dla mnie plus na własność zostają nam koszulki, czapeczki i kurtka z logo konkursu, w których występowaliśmy w trakcie zmagań.Czy czegoś się nauczyliśmy?Mogę mówić za siebie: przede wszystkim pokory w stosunku do własnych umiejętności. Konkurencje były tak pomyślane, by obnażyć niedoskonałościw technice. I na każdym kroku można było odczuć, jakie się robi błędy: od niewłaściwego trzymania kierownicy począwszy na zbyt gwałtownym wciskaniu gazu czy hamulca skończywszy.W konkursie jeździliśmy na czterech Chevroletach: dwóch Sparkach, Lacettim i Aveo. Sparkami jechaliśmy slalomy między ciasno ustawionymi pachołkami (jeden na asfalcie, drugi na macie poślizgowej), Lacetti miał z tyłu osławione troleje, dzięki którym tył auta ciągle znajduje się w poślizgu a Aveo również "pracowało" na macie poślizgowej. Wszystkie konkurencje były oczywiście rozgrywane na czas. Każde potrącenie słupka czy zbyt daleki wyjazd za linię mety kosztowały dodatkowe sekundy. Oczywiście pisaliśmy test ze znajomości przepisów drogowych i musieliśmy pokazać, że umiemy udzielić pierwszej pomocy.Tyle na gorąco.Czy było warto?Oczywiście, że tak. Była rewelacyjna atmosfera, wspaniali ludzie i świetna organizacja. Naprawdę widać było ogrom pracy wielu ludzi, by wszystko przebiegało sprawnie. Impreza naprawdę się Redakcji udała. A nam było żal, że to tylko dwa i pół dnia zmagań. Jeździliśmy pod okiem doświadczynych instruktorów, kierowców wyścigowych i rajdowych z Akademii Jazdy z Warszawy.A na koniec, gdy już było po zawodach, wsiedliśmy do aut a szkoleniowcy pokazali nam, co sami potrafią. Była także próba off-roadowa. Jechaliśmy "landrynką", czyli terenowym Land-RoveremTego się nie da opisać, to trzeba przeżyć i zobaczyć.Malkontenci pewnie stwierdzą, że to wszystko to lipa. Ale gdyby starczyło im odwagi na coś więcej, niż gadanie, to pewnie nie bylibyśmy z Shumim jedynymi forumowiczami w finale. A maty poślizgowe i troleje skutecznie weryfikują wybujałe poglądy na temat umiejętności obchodzenia się z samochodem.Na koniec się jeszcze trochę pochwalę, a co. W ciągu jedenastu edycji konkursu byłam pierwszą kobietą w ścisłym finale. Drogie panie, czas to zmienić.Mnie już w ASie wystartować nie wolno, ale złapałam bakcyla i na pewno zapiszę się na doskonalenie jazdy. To, co umiem po 10 latach za kółkiem, to wierzchołek góry lodowej.
Forumowicze w ASie Bezpiecznej Jazdy
Zacznę od końca i wyników. Z półfinałowej 50 udało się nam przebić do finałowej 20.