Wcale nie twierdzimy, że Discovery I to auto pozbawione wad. Przeciwnie – możemy ich wyliczyć sporo. Po latach eksploatacji zaczynają dokuczać drobne usterki. Silniki Diesla pracują bardziej jak w traktorze (szczególnie 200 Tdi) niż w limuzynie. Wśród jednostek benzynowych nie znajdziemy żadnej godnej polecenia. Można jednak śmiało postawić tezę, że popularne Disco I to jedna z najlepszych propozycji z segmentu 15-20 tys. zł. Dlaczego? Przede wszystkim należy podkreślić dobre dopracowanie konstrukcji. Auto ma klasyczną budowę ramową, dwa sztywne mosty i stały napęd wszystkich kół z centralnym mechanizmem różnicowym blokowanym ręcznie. Dzięki temu doskonale sprawdza się zarówno w terenie, jak i podczas codziennej eksploatacji. Do napędu auta opracowano w Land Roverze całkowicie nowego diesla. Ma on wtrysk bezpośredni (prosta pompa wtryskowa, a nie common rail), dlatego zapewnia niezłą oszczędność (8 l na trasie, 10 l w mieście), ale hałasuje. Praktycznie nie da się go przegrzać, jednak trudno mówić o wydajnym ogrzewaniu wnętrza.
Często słyszymy pytanie: 200 czy 300 Tdi? Choć mają wspólną bazę konstrukcyjną, to trzysetka została poważnie zmodernizowana. Obydwa mają podobną dynamikę, nowszy jest cichszy. Pomijając silnik, powinniśmy zwrócić uwagę na jeszcze kilka elementów, jako że wymiana motorów w praktyce zbiegła się z liftingiem (sporadycznie spotkamy stare nadwozie z nowym silnikiem). Obydwa auta są równie proste w naprawie, ale do pierwszej wersji już nieco trudniej z dostępnością części zamiennych. Stosowane na początku reflektory są mniej wydajne, a przy tym droższe, dlatego zdarza się, że użytkownicy nawet bez dzwonu zmieniają przód auta na nowszy. Plusem wersji po liftingu są solidniejsze dyferencjały oraz obecność stabilizatorów w podwoziu. Poza tym to nowsze auta, co nie pozostaje bez wpływu na stan techniczny.
Kto oczekuje od diesla więcej mocy, nie powinien polegać tylko na kręceniu śrubką przy pompie wtryskowej. Można w miarę bezpiecznie uzyskać około 140 KM, ale trzeba założyć większy intercooler, lepszą turbinę i dopiero wtedy wspomóc się regulacją mieszanki.
Dlaczego nie polecamy silników benzynowych? Wersja 2.0 pochodzi głównie z włoskiego rynku. Ma słabe osiągi, co prowadzi do iluzorycznych oszczędności na paliwie (głębiej wciskamy pedał gazu), za to odbija się na trwałości. A to silnik o mało wdzięcznej do naprawy konstrukcji plastrowej (jak jednostka 1.4 z Polonezów), do której trudniej o części zamienne.
Kontrowersje wzbudzają też odmiany V8. Początkowo stosowano archaiczną odmianę 3.5 z dwoma gaźnikami SU. Znalezienie specjalisty od ich regulacji rzadko kończy się sukcesem, a jeśli już to może kosztować 1000 zł. Później był wtrysk i nieco nowsza wersja 3.9. Auta takie dużo palą (do 27 l w mieście), a osiągi nie powalają na kolana. Discovery V8 mają jednak swoją grupę zwolenników doceniających gang. Do mocnych podzespołów Land Rovera zaliczymy ramę. Nawet w najstarszych autach nie jest ona skorodowana czy popękana. Za to mniej plusów ma nadwozie. Doskonale przed korozją zabezpieczono dopiero drugą generację, w tej znajdziemy kilka newralgicznych miejsc. Przed zakupem warto zwrócić uwagę na podłogę bagażnika, progi, przednie nadkola, podłogę pod nogami oraz na okolicę półokrągłych szybek pod dachem. Fakt, że to dość długa lista, na szczęście naprawa nie musi być kosztowna (np. podłoga bagażnika kosztuje 300 zł).
Kolejnym wytykanym punktem są wycieki oleju. To dokuczliwy problem, co nie oznacza, że nie można sobie z nim poradzić. Po prostu przy okazji każdej naprawy czy przeglądu trzeba zająć się również simmeringami, stosując dobre produkty. Nie jest to bolesne, bo oryginał np. na tył wału korbowego dostaniemy za 55 zł (dla porównania – Japończycy potrafią żądać ponad 200 zł). Chcąc jednorazowo uszczelnić cały silnik, trzeba się liczyć z wydatkiem nawet 2000 zł. Ale to pozwoli na długi czas rozwiązać problem wycieków. Podobnie jest z innymi usterkami. Trzeba reagować szybko – np. nie wymienienie na czas krzyżaków na wale skutkuje wybiciem łożysk w mostach. Znane są przypadki urwanych wałów napędowych, będące jednak rezultatem głównie zaniedbań serwisowych.
Gdzie naprawiać auta? Najlepsze są punkty wyspecjalizowane w marce. Poza znajomością niuansów budowy mają one dostęp do szerokiej oferty części. Nie znajdziemy wielu elementów w ogólnych hurtowniach, za to wyspecjalizowane mają niemal wszystko (głównie import z Wielkiej Brytanii). I to jest właśnie niesamowicie ważna cecha Discovery.
Warsztaty nie polecają adaptacji wersji lewostronnych – po prostu nie da się tego zrobić dobrze i tanio. Pomimo że deska wydaje się symetryczna, komplikacji jest tu dużo, a pewnych elementów (np. deski rozdzielczej) nie znajdziemy łatwo. Znacznie lepiej zaplanować zmianę silnika benzynowego na diesla – kompleksowa usługa (znalezienie silnika, przekładka) wyceniana jest np. w podwarszawskim serwisie Diffland na 7-8 tys. zł. Podsumowanie
Bardzo ciekawa oferta – auto kosztuje przyzwoite pieniądze, a oferuje naprawdę wiele. Powstały 392 443 egzemplarze tego modelu – może warto zainteresować się jednym z nich? Do podstawowych zalet zaliczymy akceptowalną trwałość mechaniczną i rozsądne koszty eksploatacji, do czego przyczyniają się tanie i łatwo dostępne części zamienne. Jak na leciwy, używany samochód to zaleta nie do przecenienia. Oczywiście są też plusy eksploatacyjne – stały napęd sprawdzajacy się na asfalcie, dobrze rozplanowana karoseria, dzielność w terenie i szeroka oferta części do modernizacji.
Discovery I, jak każdy staruszek, wymaga dbałości – najlepiej w warsztacie specjalizującym się w Land Roverach (jest ich całkiem sporo). Komfort jazdy czy dynamika odstają od współczesnych standardów. Godne polecenia są tylko silniki Diesla.