Model Secret Hideout ma dziwną nazwę (tajna kryjówka?), ale i tak go lubimy. Dlaczego? Bo ma takie słodkie oczka, taki wakacyjny kolor i takie niewinnie małe kółeczka, dzięki czemu sprawia wrażenie, jakby trzeba było się nim zaopiekować, przygarnąć, otoczyć opieką, podać talerz ciepłej zupki. Wewnątrz dominuje prostota i jasne materiały. Nie ma śladu po kubełkowych siedzeniach, jaskrawym podświetleniu zegarów czy plazmowych telewizorach tu i tam. Miła odmiana.
Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że ten prototyp w ogóle nie przypomina innych modeli Mazdy, zarówno tych koncepcyjnych, jak i tych seryjnych. W Secret Hideout nie ma śladu po skośnych oczach, wymyślnych płaszczyznach i bezczelnie nowoczesnych liniach. Secret Hideout to taka zabawka, którą można prowadzić, krzycząc „Brum! Brum” i poczuć się jak duże dziecko. Ojeeeej!