Jaką przyczepę może holować quad? Nierzadko to zaledwie 150 kg, większe, mocniejsze maszyny mogą pociągnąć ok. 500 kg. Producent Rometa deklaruje, że model T3 poradzi sobie z przyczepą ważącą… 800 kg, pod warunkiem jednak że będzie miała ona hamulec (ciągnięcie przyczep bez hamulca jest zabronione). Na dodatek Rometa – jako pojazdu rolniczego – nie obowiązują limity ściśle uzależniające masę przyczepy od holownika.
Dobre zdolności holownicze mogą być istotnym parametrem dla osób traktujących quada jako narzędzie pracy, postanowiliśmy więc sprawdzić, jak testowy Romet poradzi sobie z taką przyczepą. Okazuje się, że nie tak łatwo wypożyczyć lub kupić przyczepę o dopuszczalnej masie całkowitej 750 czy 800 kg wyposażoną w hamulec. Oczywiście, jeśli komuś na takim zestawie zależy, to przyczepy da się wyszukać w ofercie. My wynajęliśmy przyczepę zabudowaną o dmc 750 kg (ładowność 400 kg), na którą na początek zapakowaliśmy… Rometa.
Za miastem role się jednak odwróciły – quad opuścił przytulne wnętrze przyczepy, która została obciążona sześcioma beczkami (ok. 300 kg). Towar razem z przyczepą ważył więc niemało, bo prawie 650 kg. Quad z „ogonem” poruszał się bez większego problemu, choć oczywiście zwiększone obciążenie dało się wyczuć.
Przyczepa ważyła więcej niż quad.
Główny wniosek był jednak nieco inny: przy tak dużej różnicy mas (quad 360 kg, przyczepa niemal dwa razy więcej) trzeba zadbać o rozłożenie i zamocowanie ładunku – w skrajnym przypadku, przy braku możliwości właściwego ułożenia towaru, lepiej zrezygnować z holowania, gdyż niewłaściwy rozkład masy powoduje, że przód Rometa „wystrzeliwuje” do góry, a cały pojazd przestaje być stabilny.
Głównym przeznaczeniem Rometa z przyczepą zdecydowanie bardziej jest spokojna powolna jazda, np. podczas zwożenia z pól płodów rolnych – a w takiej funkcji nasz ciągnik odnajdzie się znakomicie. Załączenie przedniego napędu i reduktora pozwoli pomału wyciągnąć przyczepę nawet z trudnego terenu. W pełni wykorzystując możliwości holownicze, nie odważylibyśmy się rozwinąć maksymalnej prędkości w normalnym ruchu drogowym.
Próba z przyczepą właściwie zakończyła trwającą ponad pół roku przygodę z quadem, podczas której pokonaliśmy ok. 600 km. To dobry moment na podsumowanie. Cena zakupu quada (nieprzekraczająca 25 tys. zł) to niewątpliwa zaleta. Okazuje się, że plusy ma również rolnicza homologacja (np. tanie OC i AC). Wielokrotne wyjazdy za miasto utwierdziły nas w przekonaniu, że quad jest poprawnie skonstruowany, a jazda nim może zapewnić sporo przyjemności. W lekkim terenie Romet świetnie dawał sobie radę.
Przyjemna jazda, ale nie bez usterek.
Homologacja drogowa pozwala na bezproblemowe pokonywanie niewielkich odległości. Z wyglądu i rozwiązaniami technicznymi Romet przypomina Yamahę Grizzly (niestety nie udało nam się sprawdzić, czy części zamienne z pojazdu japońskiego pasują) i to również zaliczymy do zalet.
Pora na wady. Mimo że testy nie odbywały się w ekstremalnie trudnych warunkach, to odkryliśmy kilka usterek. Pierwsze mycie wysokociśnieniową myjką obnażyło kiepską jakość lakieru od wewnętrznej strony błotników. Nie wpływa to na funkcjonalność, ale też nie wygląda estetycznie.
Kilka usterek być może powstało wskutek naszej nieuwagi, a być może wynikało z przeciętnej jakości materiałów. Należały do nich urwany kierunkowskaz czy przerwana osłona przegubu.
Najgorsza okazała się niby drobna usterka (naprawa wiązała się ze zdjęciem zbiornika paliwa) – zacięte cięgno gazu. Niestety, pojazd został unieruchomiony i na przyczepie dowieziony do serwisu.
OCENIAMY
Plusy:
- dość wysoka dzielność terenowa, akceptowalne zachowanie na asfalcie
- duże podobieństwo rozwiązań konstrukcyjnych do japońskiej Yamahy
- bardzo atrakcyjne ubezpieczenie OC/AC
Minusy:
- obawa dotycząca dostępności części zamiennych (szczególnie za kilka lat)
- przeciekający schowek pod siedziskiem
- niemała lista drobnych usterek
- ograniczona lista dodatków