Takie kluczyki spełniały bowiem tylko podstawowe zadania: otwieranie drzwi czy bagażnika, uruchamianie silnika. Ale o zabezpieczaniu przed kradzieżą auta mowy nie było. Dziś jest zupełnie inaczej. Nawet najprostsze mechaniczne kluczyki dają teraz najwyżej jedną szansę na tysiąc, że uda się nam otworzyć bez uszkodzenia zamki w cudzym aucie tej samej marki. Ale uruchomić silnika i tak nie zdołamy, bo do tego potrzebny jest tzw. transponder w oryginalnym kluczyku, który każdorazowo sprawdza, czy samochód i kluczyk stanowią parę. Do przeszłości należy też niegdysiejsza zmora posiadaczy aut z immobiliserem w kluczyku: uzależnienie od naładowania baterii. Teraz immobilisery nie mają własnego zasilania, prąd czerpią ze stacyjki, do której są wsuwane wraz z kluczykiem i której zgodność mają sprawdzić. Samochodowe kluczyki stały się nie tylko pewniejsze - są też o wiele wygodniejsze. Na przykład centralny zamek sterowany pilotem to dziś właściwie standard. Także ta funkcja bardzo się zmieniła przez ostatnie dziesięć lat: pierwsze piloty wysyłały sygnał w podczerwieni, który złodziej mógł bezproblemowo przechwycić i zapamiętać, by wykorzystać go pod nieobecność właściciela i "wyczyścić" auto. Nowoczesne piloty wysyłają sygnał otwarcia lub zamknięcia centralnego zamka falami radiowymi, w dodatku najczęściej częstotliwość i sekwencja sygnałów zmieniają się za każdym razem, więc nawet zeskanowanie sygnału nikomu nic nie da. Jednak i takie samochody, mogą zrobić przykrego psikusa ludziom bawiącym się bezmyślnie przedmiotami w kieszeni. Kilkanaście naciśnięć guzika pilota w sytuacji, gdy auto (a więc i odbiornik) jest poza zasięgiem, może spowodować, że jak już do auta podejdziemy, nie zareaguje na sygnał pilota. Przyczyną jest opisana wyżej procedura dynamicznej zmiany kodu sygnału. Efekt: samochód trzeba odholować do serwisu i dokonać ponownej synchronizacji nadajnika i odbiornika. Ale nie zawsze powodem takiego kłopotu jest zabawa pilotem. Zauważyliście z pewnością, że cały czas powtarzają się tu sformułowania o nadajnikach, odbiornikach, częstotliwości nadawczej itp. Każdy co najmniej raz pomyślał więc o rzeczy oczywistej: fale radiowe łatwo ulegają zakłóceniom. Tak jest również z falami wysyłanymi przez piloty samochodowe. Panujący w atmosferze naszego globu "smog elektroniczny" sprawia, że coraz częściej po naciśnięciu pilota nic się nie dzieje. Bo na przykład w pobliżu zaparkowanego samochodu działa silna antena radiowa, telewizyjna czy inna o szerokim paśmie częstotliwości. Musimy wtedy cierpliwie obchodzić auto dookoła i naciskać pilota, usiłując znaleźć takie miejsce, w którym antena centralnego zamka samochodu zdoła odebrać sygnał. Oczywiście, producenci samochodów zdają sobie z tego sprawę i próbują przeciwdziałać. Mercedes na przykład stosuje nadajniki i odbiorniki działające w dwóch pasmach częstotliwości, co najczęściej całkowicie likwiduje problem. Ale rozwiązanie takie jest bardzo drogie. Kluczyki samochodowe mają dziś wiele funkcji. Mogą być niemalże biżuterią, prestiżowym gadżetem. Przede wszystkim są jednak mikrokomputerami. Na przykład BMW stosuje system, w którym wystarczy włożyć kluczyk auta do czytnika, by na ekranie komputera serwisowego pojawiły się takie informacje, jak przebieg, numer nadwozia, data pierwszej rejestracji, kod lakieru i tapicerki, termin kolejnej inspekcji... Odczytać można nawet tzw. kody błędów, a więc informacje o nieprawidłowościach w działaniu elektroniki! Nic dziwnego, że gdy zgubimy taki mikrokomputer, czeka nas mnóstwo kłopotów. Nie licząc wydatków, bo sam nowy kluczyk (bez kodowania!) kosztuje w BMW 300 euro!
Arcysprytne kluczyki
Kończą się czasy zwykłych kluczyków. Teraz samochody coraz rzadziej są skłonne reagować na przekręcanie w stacyjce zwykłego kawałka blachy z odpowiednim wyprofilowaniem.