A także pewne zachowanie auta podczas hamowania. Niestety, większość kierowców zapomina o amortyzatorach. A dziury i nierówności dróg robią swoje. Powoli, z każdym przejechanym kilometrem amortyzatory tracą swoje właściwości tłumienia drgań, aż w końcu stają się jedynie atrapą. Można tylko szacować, jak wiele samochodów w Polsce jeździ z niesprawnymi amortyzatorami. Sytuacja i tak bardzo się poprawiła w ciągu ostatnich 10 lat, bo jednak na szosach pojawiło się mnóstwo nowych aut. Niemniej wciąż jest dramatycznie, bo nawet obsesyjnie pilnujący stanu technicznego samochodów Niemcy oceniają aż na 18 procent udział aut z niesprawnymi amortyzatorami na swoich drogach! Można więc spokojnie założyć, że w Polsce jest on dużo, dużo większy. To niezwykle groźna sytuacja, bo niesprawne amortyzatory wydłużają drogę hamowania, pogarszają charakterystykę jezdną na zakręcie i powodują szybsze wpadanie w poślizg na mokrej nawierzchni. Manewry omijania stają się loterią, gdy tył wozu w niekontrolowany sposób wypada z łuku.Laikowi bardzo trudno jest ocenić, czy amortyzatory w jego aucie tracą swe właściwości tłumiące. Komfort resorowania nie pogarsza się gwałtownie, samochód z czasem robi się po prostu bardziej miękki. Ponieważ odbywa się to bardzo powoli i stopniowo, kierowca się do tego przyzwyczaja i nie zauważa defektu.Amortyzatory a ABSDo fatalnych skutków może dojść, gdy amortyzatory zużyją się w samochodzie z ABS-em. Wydłuża się wtedy, i to znacznie, droga hamowania. Dlaczego tak się dzieje, skoro jest układ antypoślizgowy?Niedostatecznie dociskane do podłoża koła tracą co chwilę kontakt z jezdnią, więc podczas hamowania podskakują niczym cztery piłki. Przy każdym oderwaniu się od asfaltu są blokowane. A właśnie temu usiłuje zapobiegać ABS. Hamulce są wtedy na chwilę "odpuszczane", potem koło znów podskakuje i znów ABS zaczyna działać, ale nie w tym momencie, kiedy potrzeba. I tak wiele razy. Efekt? Dramatycznie wydłużona droga hamowania. Badania przeprowadzone na autach wyposażonych w układ ABS, z niesprawnymi w 50 proc. amortyzatorami, wykazały, że droga hamowania wydłuża się co najmniej o 2-3 metry. I to przy prędkościach, jakie występują w ruchu miejskim. Te dodatkowe 2-3 metry przy hamowaniu, np. przed przejściem dla pieszych, oznaczają, że auto zamiast przed pasami zatrzyma się na nich. Jeśli w tym momencie będą tam ludzie, dojdzie do wypadku. Podobnie przy hamowaniu awaryjnym: zamiast zatrzymać się przed pojazdem hamującym przed nami, wjedziemy mu w "kufer". Regularna kontrolaBezpiecznie jest tylko wówczas, gdy wszystkie elementy układu jezdnego są sprawne - a więc muszą być regularnie kontrolowane. Dlatego przynajmniej co 20-30 tys. km trzeba przejechać się na stanowisko kontroli funkcjonowania amortyzatorów. Wykręcanie się przeglądami technicznymi (przecież byłem, mam przedłużoną rejestrację!) jest oszukiwaniem samego siebie, bo technik diagnosta dokonuje tylko kontroli wzrokowej. A o stanie amortyzatorów jednoznacznie "wypowiedzieć się" może tylko specjalny przyrząd testowy. Badanie jest proste i szybkie, nie trzeba demontować amortyzatora. Wystarczy najechać kołem na specjalny przyrząd, który wprawia koło z amortyzatorem w drgania. Wynik badania otrzymujemy w formie wykresu. Jeśli krzywa drgań mieści się w zielonym polu - jest OK. Jeśli wykres wkracza na pole czerwone, amortyzator należy jak najszybciej wymienić na sprawny.Niemniej badanie "domowe" wykonać może każdy kierowca, nawet słabo zorientowany w technicznych zawiłościach. Jeśli po uniesieniu samochodu lub przy skręconych kołach, kiedy goleń resorująca jest widoczna, zauważymy na amortyzatorze mokre oleiste ślady, jest to niemal pewny znak zużycia lub uszkodzenia. W każdym razie do serwisu należy pojechać jak najszybciej, jeśli po mocnym hamowaniu samochód wyraźnie się buja - a kierowca poczuje się jak jamniczek na tylnej półce (ten od kiwania łebkiem).Do serwisuAle nawet jeśli z całą pewnością stwierdzona zostanie bliska (albo, co gorsza, natychmiastowa) konieczność wymiany dwóch lub czterech amortyzatorów (wymienia się je zawsze parami!), nawet doświadczeni domorośli mechanicy dłubacze powinni trzymać ręce przy sobie i pozostawić tę sprawę fachowcom w serwisach. Dlaczego? Aby wymienić amortyzator, trzeba wymontować sprężyny. Używa się do tego tak zwanych ściągaczy: specjalnych narzędzi składających się z dwóch chwytów na trapezowym gwincie. Jeśli sprężyna nie zostanie równomiernie ściśnięta, może nagle wyskoczyć ze ściągacza, a wtedy zachodzi ogromne ryzyko bardzo poważnych obrażeń. Przecież ten zwinięty w spiralkę kawał stali nosi na co dzień ćwierć samochodu, więc pamiętajcie o tym i wyobraźcie sobie, z jaką siłą potrafiłby wystrzelić z niewłaściwego ściągacza! Udajmy się więc lepiej do specjalistycznego serwisu. Ma to jeszcze jedną zaletę - tylko w serwisie, za pomocą specjalistycznego pomiaru komputerowego fachowcy są w stanie po wymianie amortyzatora sprawdzić geometrię zawieszenia i w razie potrzeby ustawić prawidłowo zbieżność, pochylenie koła, pochylenie i wyprzedzenie sworznia zwrotnicy. Bez tych operacji samochód nie będzie się prawidłowo zachowywał w czasie jazdy, ale w dodatku dużo szybciej pozbędziemy się co najmniej jednej opony, ponieważ zła geometria spowoduje jej nierównomierne zużycie. Przy wymianie warto zainteresować się coraz powszechniej stosowanymi amortyzatorami gazowymi. Mają one lepsze własności tłumiące (gaz pod ciśnieniem zapobiega spienieniu się oleju). Warto je zastosować szczególnie na przód auta oraz w przypadku, gdy samochód eksploatowany jest w trudnych warunkach drogowych.
Bezpieczna amortyzacja
Sprawne amortyzatory to bezpieczna jazda. Na prostej i na zakręcie.
Auto Świat
Bezpieczna amortyzacja