Tyle że tam policja okazała się bardziej skuteczna w porównaniu z naszą. Oczywiście, nie zdołała zahamować ciągot fanatyków, więc sytuacja stała się patowa: z jednej strony powojenne rozluźnienie obyczajów, gwałtowny wzrost bogactwa społeczeństwa, z drugiej skostniałe struktury prawne i... zwykły zdrowy rozsądek nakazujący natychmiastowe zlikwidowanie tych często śmiertelnych wyścigów. I właśnie tu pojawia się nasz bohater. Wally Parks już w wieku 16 lat był kierowcą testowym (!!!) w General Motors, a jego niesłychane wyczucie maszyn wprowadziło go na szczyt hierarchii w dziale praktycznych badań nowych konstrukcji. Nim USA przystąpiły do wojny światowej, testował pojazdy opancerzone i czołgi - już na zlecenie Departamentu Obrony. Na czas wojny wcielono go do armii (na Pacyfiku), gdzie pełnił rolę "czarodzieja od likwidacji problemów" ze sprzętem zmechanizowanym. A gdy wojna się skończyła, włączył się do kolejnej - o uznanie prawa do ścigania się, tuningowania aut i organizowania imprez związanych z pokazami i wyścigami. Stworzył najpierw Stowarzyszenie Timingu Południowej Kaliforni, a potem Narodowe Stowarzyszenie Hot-Roddingu (NHRA). To właśnie dzięki niemu niegdysiejszy wróg publiczny numer 1, wyścigi stuningowanych aut, został ucywilizowany. Stowarzyszenie wydaje do dziś swoje czasopismo i zrzesza ponad 80 tys. członków. Ale Parks działał także na arenie międzynarodowej - po wejściu NHRA do struktur FIA współtworzył przepisy, dzięki którym wyścigi nie tylko zorganizowano na wzór mistrzostw, lecz także stały się one znacznie bezpieczniejsze.
Całe życie gaz do dechy
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google.