Wyobraźcie sobie przez chwilę, że macie np. nowego Hyundaia i30 i musicie podjechać do serwisu dilerskiego na sprawdzenie klimatyzacji. Upał niemiłosierny, a klima nie działa. Pewnie dlatego, że kilka dni temu zahaczyliście przodem auta o krawężnik – wygląda na to, że rozszczelnił się układ i czynnik chłodniczy uciekł do atmosfery. Trudno, trzeba będzie wymienić jakiś wężyk i wydać ze 150 zł na napełnienie klimy.

W serwisie – niespodzianka. Uprzejmy pracownik oznajmia, że naprawa będzie kosztowała jakieś 2000 zł (!). Czyżby padł kompresor klimy – myślicie gorączkowo – no bo skąd ta cena? Nie wierzycie własnym uszom, więc sprawdzacie wycenę wydrukowaną z komputera. Faktycznie, wpisano tam cenę 600 g czynnika – 1700 zł, reszta to robocizna. Brzmi absurdalnie, ale niestety, to prawda.