Potrafił na przykład przekupić maszynistę pociągu, by sprawdzić, "ile wyciągnie". A gdy tylko pojawiły się automobile i wyścigi na nich, stanął w szranki. Bardzo szybko zainteresował się doskonałymi jakościowo i niebywale trwałymi produktami firmy Daimler-Motoren Gesellschaft, od ścigania się nimi przeszedł do ich sprzedaży. Zastosował najskuteczniejszą metodę marketingu bezpośredniego: wyprzedził, jadąc pod górę, milionera prowadzącego nowiutkiego Panharda. Na górze poczekał na rywala, który natychmiast... odkupił od niego Daimlera. Jellinek zamówił kolejne cztery Daimlery, każdy o większej mocy, i sprzedał je w identyczny sposób, temu samemu człowiekowi. Szum się zrobił taki, że kolejne auta rozchodziły się jak świeże bułki - z rocznej produkcji 1900 roku wynoszącej 96 sztuk sam Jellinek sprzedał 28! Ale Mercedes zawdzięcza mu o wiele więcej. Bo to Jellinek zażądał zmian konstrukcyjnych, polegających na zwiększeniu rozstawu osi, obniżeniu środka ciężkości i zwiększeniu liczby cylindrów. Wszystko to zostało wykonane przez geniusza konstruktorskiego Wilhelma Maybacha, gdy Jellinek wyłożył... 550 000 marek w złocie na 36 tak przeprojektowanych aut. Powstał w ten sposób bezkonkurencyjny samochód wyścigowy i sławny model Simplex. Jellinek tyle zainwestował, że zażyczył sobie, by auto nosiło nazwę Mercedes. I tak już zostało.
Emil Jellinek
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google.