Potem następuje silne uderzenie wyrzucające najpierw jego korpus, a następnie głowę do przodu. Ułamek sekundy później manekin znowu odbija się do tyłu,a na końcu znowu do przodu. Już od samego patrzenia robi się nieprzyjemnie.To, co jest w ten sposób symulowane w centrum badawczym Tatcham (Wielka Brytania), w rzeczywistości zdarza się na ulicach tysiące razy. Jedno auto najeżdża na tył drugiego - nawet przy niewielkich prędkościach pasażerowie często doznają poważnych urazów kręgosłupa szyjnego. Koszty społeczne tego typu wypadków szacowane są w całej Europie na ok. 10 miliardów euro. Jak twierdzi Maude Rivere ze szwajcarskiej firmy ubezpieczeniowej Winterthur, straty spowodowane urazami kręgosłupa szyjnego w okresie od 1996 do 2003 roku podwoiły się.Ubezpieczyciele szacują, że co najmniej co trzeci taki uraz mógłby się nie zdarzyć, gdyby w pojazdach montowano lepsze fotele i zagłówki. Z tego powodu ubezpieczyciele wywierają coraz większy nacisk na producentów aut. W ciągu ostatnich trzech lat pracujący na ich zlecenie specjaliści z Europy, USA oraz Australii opracowali jednolitą metodologię badań foteli samochodowych.Dotychczas w instytucie Tatcham przetestowano przy uwzględnieniu tych kryteriów 111 przednich foteli z różnych samochodów. Wyniki są zastraszające!Ponad 60 proc. wszystkich testowanych modeli wypadło słabo albo źle. Niemal 20 proc. nie sprostało nawet podstawowemu kryterium - zagłówek musi dać się ustawić tak, aby kończył się na wysokości czubka głowy w niezbyt dużej odległości od niej. Tam, gdzie nie było to możliwe, bez prób zderzeniowych przyznawano złą ocenę ogólną.Auta niemieckich producentów wypadły bardzo słabo: BMW otrzymało za standardowy fotel modelu serii 3 oraz za fotel z manualną regulacją modelu serii 5 złą ogólną ocenę. To samo dotyczy Mercedesa klasy C. Najgorsze noty zebrał również Volkswagen i to w przypadku aż 4 modeli: Polo, Sharana, Passata i Bory. Wielkim zwycięzcą okazało się Volvo: pięć ocen dobrych. Mimo że przegrani testu deklarują wątpliwości co do miarodajności testów polegających na selektywnym badaniu wymontowanego z auta fotela, to jednak wydaje się, że wyciągnęli pewne wnioski. Volkswagen już ogłosił, że w przyszłości nowe modele otrzymają lepsze zagłówki. Również w autach BMW aktywne zagłówki (poruszające się w kierunku głowy pasażera, zapobiegające nadmiernemu rozciągnięciu kręgosłupa szyjnego) mogą trafić w przyszłości do wyposażenia seryjnego. Zdaniem eksperta w dziedzinie biomechaniki, dr Wolframa Hella z Uniwersytetu Monachijskiego, to najwyższy czas, żeby podjąć takie działania. "Od lat ostrzegamy, że fotele nie zapewniają odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa w czasie wypadków. Branża motoryzacyjna wiedziała, że opracowywane są jednolite zasady testowania foteli. Niektórzy producenci uznali to za powód do poprawienia w ciągu ostatnich lat poziomu bezpieczeństwa, inni nie zrobili nic. Wynik niemieckich aut można było przewidzieć" - ostrzega specjalista. Pozostaje mieć nadzieję, że w następnych latach wyniki nowych modeli będą dużo lepsze. W końcu już tylko patrząc na manekin BioRID "w trakcie pracy", można się przestraszyć.
Fotele samochodowe nie są bezpieczne
Jazda trwa zaledwie 90 milisekund i kończy się gwałtownie. Manekin BioRID IIprzypięty do fotela przyspiesza do prędkości 16 km/h.
Auto Świat
Fotele samochodowe nie są bezpieczne