Nie mogłem dojść, czemu tak się stało. Dwa tygodnie potem odwiedzili mnie dwaj panowie z propozycją kupna mojego auta. W tym samym czasie, po dokładnych oględzinach samochodu okazało się, że złodzieje skradli komputer, bez którego auto jest bezwartościowe. Czemu więc chciano kupić mój samochód? Wygląda to na złodziejski proceder polegający na tym, że złodzieje niszczą samochód w sposób jak najbardziej wygodny dla siebie, kradnąc zarazem komputer pokładowy. Potem proponują poszkodowanemu sprzedaż samochodu po jego ówczesnej wartości (praktycznie cena karoserii z silnikiem), montują ukradziony wcześniej komputer, naprawiają auto po minimalnych kosztach i sprzedają z ogromnym zyskiem. Ja w mniemaniu złodziei, jeżeli dobrze rozumuję, otrzymuję zwrot wartości samochodu z autocasco (ok. 70 proc. ceny nowego samochodu) sprzedaję im złom i wychodzę na swoje. Policja może tylko załamać ręce, bo nie może praktycznie niczego udowodnić. I co z takim fantem zrobić? Każdy może paść ofiarą złodzieja. - Pan J.M.Proceder można udowodnić. Producent jest w stanie przedstawić specyfikację samochodu. Jednostka sterująca, którą nazywa pan komputerem, ma swój numer seryjny. Wystarczy, że zgłosi Pan swe wątpliwości policji, a ta sprawdzi samochód u nowego właściciela i sprawa (o ile mamy do czynienia z przestępstwem), wyjdzie na jaw. Numery seryjne jednostki sterującej pokryją się z numerami nadwozia i silnika. Ewentualnie da się ustalić przekładanie komputerów pomiędzy kilkoma samochodami, które przeszły przez jedną firmę.Dlaczego policja karze za jazdę samochodem z dwiema różnymi oponami na jednej osi, choć są one tego samego rozmiaru, a nie łapie za jazdę z malutkim kółkiem innej szerokości? - Pan G.D.Koła na jednej osi muszą być takie same, a owe malutkie, o których Pan pisze, to homologowane koła zapasowe używane tylko na dojechanie do wasztatu.
Gorąca linia
Trzy tygodnie temu włamano mi się do garażu i zdemolowano mojego dwuletniego Forda Focusa. Porysowano maskę i dach, wybito szyby oraz pobrudzono tapicerkę.