Tymczasem za kilkaset złotych można kupić kierownicę wraz z pedałami i skrzynią biegów, którą podłączymy do domowego komputera lub konsoli do gier. W połączeniu z kilkoma opisanymi poniżej grami umożliwia ona zbudowanie w domu własnego symulatora jazdy. Najlepsze urządzenia nie tylko mają kierownicę obracającą się o 900 st. (czyli 2,5 obrotu) i stawiającą „normalne” opory, lecz także trzy pedały (w tym sprzęgła). Możemy ich używać bez obawy o zdzieranie opon czy nawet rozbicie prawdziwego samochodu. Z czasem zacznie nam się wydawać, że nabraliśmy właściwych nawyków, a przynajmniej (początkujący) opanowaliśmy ruszanie. Dzięki komputerowym symulacjom można uczyć się, jak nie wpaść w poślizg, a jeśli już nam się to przydarzy, jak go opanować. Zanim jednak zaczniemy na drodze sprawdzać, czy już jesteśmy mistrzami kierownicy, zastanówmy się dwa razy. Mimo wszystko namawiamy więc do skorzystania z prawdziwych szkół doskonalenia jazdy, których usługi (szczególnie zimą, gdy łatwo o ośnieżony plac) są szczególnie pouczające. Uwaga: uważasz, że jesteś dobrym kierowcą? Sprawdź się w rywalizacji z innymi dzięki trybowi wieloosobowemu (przez internet)! Opisane poniżej trzy gry dostarczą przede wszystkim doskonałej zabawy. „Test Drive Unlimited” ma wręcz terapeutyczne właściwości, jeśli chodzi o leczenie jesiennej i zimowej chandry. Można albo „załadować” ulubioną muzykę (w formacie MP3) do radioodtwarzacza wirtualnego Astona Martina i ruszyć na słoneczne, hawajskie drogi, albo słuchając wyłącznie komend pilota, ruszyć na trasę błotnistego odcinka specjalnego, walcząc o setne części sekundy...Klucz do sukcesuJedyna rzecz, którą musimy kupić specjalnie do zabawy w gry samochodowe, to kierownica. Najlepiej wybrać taką, która jest wyposażona w dźwignię zmiany biegów i panel z pedałami. Konieczna jest także funkcja Force Feedback, dzięki której kierownicasymuluje pracę układu kierowniczego: czujemy pracę kół na nawierzchni, a nagły brak oporu przy kręceniu jest jasnym sygnałem, że właśnie wpadamy w poślizg. „Test Drive Unlimited”Ta gra to wcielony w życie dowcip o „idealnym dniu w życiu mężczyzny”. Szybkie i luksusowe samochody, piękne kobiety, okazałe rezydencje (z wielkimi garażami) i hawajska wyspa Oahu. W dodatku gra nie narzuca jednego sposobu rozgrywki, więc w kategorii zabawy zdecydowanie pierwsze miejsce. Do dyspozycji dostajemy 1600 km pieczołowicie odwzorowanych autostrad, dróg i ulic. Można zwiedzać okolicę, można brać udział w wyścigach ulicznych lub wypełniać misje. Za zarobione pieniądze kupuje się samochody (około setki do wyboru) w prawdziwych salonach, dobierając nawet takie detale, jak wzór tapicerki. „TDU” potrafi wykorzystać pedał sprzęgła i skrzynię biegów w układzie H (patrz ramka o potrzebnym sprzęcie), dlatego jest idealnym narzędziem do nauki jazdy dla osób, które w ogóle nie prowadziły samochodu – można wyrobić sobie koordynację zmiany biegów. „Race Driver GRID”Świat wyścigów na asfalcie – od torów ulicznych w różnych miastach świata (warto podziwiać nieźle odtworzoną architekturę) aż do kilku torów znanych z F1 (Spa czy Nurburgring do 24-godzinnego wyścigu Le Mans). W przeciwieństwie do „TDU” nie mamy możliwości, aby po prostu sobie pojeździć. Za to sama jazda jest oddana o wiele realniej. Walcząc o jak najlepsze miejscaw wyścigach, uczymy się wyprowadzać z poślizgów samochody z napędem na przód, tył czy wszystkie koła. Kilka godzin grania wystarczy w zupełności, by „zakładanie kontry” kierownicą na zakręcie nie sprawiało kłopotu. Motywacja do nauki jest duża, bo gra nie wybacza – jej autorzy poświęcili dużo czas na drobiazgowy model uszkodzeń samochodów: każde uderzenie zostawiaślad na karoserii, można też skrzywić zawieszenie, co wpływa na sposób prowadzenia samochodu. „Colin McRae: DIRT”„Dirt” znaczy po angielsku „kurz”, „brud” – koniec z wypieszczonymi samochodami znanymi nam z „TDU” czy „GRID-a”: nasze auto pokryje się warstwąbrudu już 100 metrów za punktem startu. Tym razem ścigać (i uczyć się) będziemy na prawdziwych rajdowych „oesach”. Model jazdy jest bardzo podobny do tego z „GRID-a” (obie gry dzielą też silnik graficzny), ale nawierzchnia, po której jeździmy, jest o wiele bardziej zróżnicowana – suchy i mokry asfalt, błoto, szuter oraz piaszczyste bezdroża. Każdy kamień i każdą dziurę można poczuć na kierownicy (jak w prawdziwym samochodzie). Grając w „DIRT”, można przekonać się, jak duże znaczenie podczas prowadzenia samochodu ma praca zawieszenia – dohamowanie przed zakrętem pozwala dociążyć przednie koła, dzięki czemu unikniemy podsterownego poślizgu, a mała nierówność na zakręcie może być przyczyną wypadku.
Gry komputerowe mogą być witrualną szkołą jazdy
Jazda na trasie: praca – dom– praca – dom, a gdy spadnie śnieg, próby omijania kartonu po telewizorze na pustym parkingu przed supermarketem. Czy w ten sposób naprawdę można nauczyć się, jak radzić sobie w trudnej sytuacji na drodze? Są jeszcze szkoły bezpiecznej jazdy, ale takie szkolenia trwają kilka godzin, po czym nieużywane umiejętności zanikają i gdy już dojdzie do niebezpiecznej sytuacji, większość kierowców nie wie, jak powinna się zachować.