Przestał jednak spłacać raty i po upływie 3 miesięcy sprzedał auto (do czego nie był uprawniony) kolejnej osobie. Następnie nowy właściciel wstawił pojazd do komisu, w którym go kupiłem. Po 2 latach okazało się, że pierwszy właściciel miał umowę przewłaszczenia. Bank domaga się zwrotu auta. Czy zgodnie z art. 169 kodeksu cywilnego par. 1 stałem się jego właścicielem? Bank nie zrobił żadnego wpisu do karty pojazdu oraz nie zabezpieczył auta w depozycie.Dane właściciela do wiadomości redakcjiOdpowiedź eksperta Umowa przewłaszczenia to forma zabezpieczenia rzeczowego, polegająca na tym, że dłużnik przenosi na wierzyciela (bank) własność swojej rzeczy, np. na czas trwania kredytu. W przypadku takiej umowy w dowodzie rejestracyjnym najczęściej jako właściciel wpisany jest dłużnik, a nie wierzyciel (bank). Dodatkowo umowa przewłaszczenia nie wymaga wpisu do rejestru. Do windykacji może dojść wtedy, gdy dłużnik nie spłaca zobowiązania, lecz w dalszym ciągu dysponuje samochodem. Bank może go wówczas odebrać i spieniężyć. Problem powstaje - jak w przypadku Czytelnika - gdy dłużnik przekroczy swoje uprawnienia i sprzeda auto. W takiej sytuacji trzeba wykazać, że samochód nabyto w tzw. dobrej wierze (wyrok Sądu Najwyższego z 14.01.2005 roku, III K217/04). W opisanym przypadku pojazd nie został przerejestrowany na bank, więc Czytelnik nie mógł ustalić braku uprawnień kredytobiorcy do sprzedaży auta.Jerzy Bieda, Inter Partner Assistance PolskaDziurawe BMW serii 5Moje BMW 530d nabiera wody przez dolną przestrzeń koła zapasowego. W serwisie Auto-Fus w Warszawie stwierdzono, że to wada fabryczna modeli E60 z 2003 roku. Nieszczelność ta spowodowała zwarcie i uszkodzenie sterowników czujników parkowania, sterowania radiem, telefonem komórkowym, nawigacją oraz doprowadziła do rozładowania akumulatora. Serwis odmówił bezpłatnej naprawy.Marek KulikowskiOdpowiedź BMWRękojmia jest zobowiązaniem sprzedawcy wobec kupującego. Sprzedawcą auta był diler niemiecki, i to na nim spoczywa zobowiązanie rękojmi w przypadku tego auta. Nie ma jednak podstaw do stwierdzenia, że opisana usterka jest wadą konstrukcyjną. Po sprawdzeniu błędów elektronicznych w BMW Klienta stwierdzono ślady obecności wody w bagażniku, co doprowadziło do uszkodzenia sterowników. Nie ustalono powodu wystąpienia zamoknięcia, bo Klient zabrał samochód. W dniu kontroli wykładziny były już suche. Sugerujemy, by właściciel auta zwrócił się do sprzedawcy z prośbą o naprawę.Karolina SochaPonad 2 miesiące zwłokiW mój samochód stojący na parkingu wjechało inne auto. Na miejscu była policja. Sprawca przyznał się do winy. Dwa miesiące po kolizji zmienił zdanie. Compensa wstrzymała wypłatę odszkodowania. Policja twierdzi, że jest protokół z kolizji, w którym sprawca przyznaje się do winy i na tej podstawie ubezpieczyciel musi wypłacić odszkodowanie. Ubezpieczyciel sprawcy - firma Compensa - wciąż odmawia. Paweł DuchnowskiOdpowiedź CompensyOpóźnienie wynikało z błędu naszego likwidatora szkód, który nie zareagował w porę po otrzymaniu raportu policji. Zaraz po interwencji naszego Klienta odszkodowanie zostało wypłacone. Przepraszamy za nieudogodnienia.Marek GołębiewskiW objęciach pojazdówStojąc w korku, "zostałem uderzony" przez inny samochód. Uderzenie było tak silne, że przodem swojego auta uderzyłem w pojazd stojący przede mną. Kierowca, który wjechał z impetem w tył mojego Citroëna AX, przyznał się do winy i został ukarany przez policjantów 500-złotowym mandatem. Ubezpieczyciel sprawcy - firma HDI Samopomoc - twierdzi, że jestem współwinny kolizji, gdyż stałem za blisko poprzedzającego samochodu. Firma wypłaciła odszkodowanie na naprawę tyłu Citroëna. Przód powinienem zreperować z własnego AC. Niestety, nie mam takiej polisy. Muszę więc naprawiać na własny koszt. Przecież to nie ja byłem sprawcą wypadkuBogdan KomorowskiOdpowiedź redakcji Gdy auta stały na światłach, winę ponosi "najeźdźca". Mimo to firmy ubezpieczeniowe w analogicznych sytuacjach orzekają winę, podobnie jak zrobiło to HDI Samopomoc. Gdyby auta poruszały się wolno w korku, wówczas HDI mogłoby odmówić pokrycia kosztów naprawy przodu pojazdu "najechanego". Firma musiałaby udowodnić, że kierowca nie zachował bezpiecznej odległości od pojazdu jadącego przed nim. Jeśli uczestnicy zdarzenia nie wezwali na miejsce karambolu policji, wówczas kierowca posądzony o niezachowanie bezpiecznej odległości będzie mieć problemy z udowodnieniem, że jest niewinny. Niekiedy jednak sytuacja wymaga szybkiego usunięcia uszkodzonych aut z drogi (np. na trasie o dużym natężeniu ruchu). Wówczas nawet policja nie zdoła wskazać jednego sprawcy zdarzenia, z którego OC zostałyby naprawione obydwa uszkodzone auta.
Interwencje
Bank chce odebrać autoKlient kupił nieświadomie samochód objęty umową przewłaszczeniaKupiłem samochód w komisie w 2005 r. Okazało się, że pierwszy właściciel zaciągnął kredyt i podpisał umowę przewłaszczenia.