Posiadacz niewiarygodnej liczby patentów (tylko Bela Barényi miał ich więcej, bo 2500), broniący ich jak lew, ale potrafiący bezwzględnie wykorzystać cudze pomysły, jeśli tylko umożliwiło mu to pracę nad wymarzonym projektem. W tym ostatnim (chodzi oczywiście o "garbusa" i patenty opisanego już Hansa Ledwinki) nie przeszkadzało mu nawet, że czując obrzydzenie do "filozofii" nazistowskiej i Hitlera, pracował za pieniądze dostarczone mu przez Führera i z wykorzystaniem niewolniczej siły roboczej. Inna sprawa, że nigdy przynajmniej - w przeciwieństwie do innego "kamienia milowego motoryzacji", Henry'ego Forda - nie był antysemitą, z Hitlerem się nie przyjaźnił i nie nazywał go przyjacielem, odbierając od niego najwyższe odznaczenia III Rzeszy. Ale dokonania Ferdinanda Porsche są niezaprzeczalne. Pracując dla wszystkich najważniejszych firm samochodowych oraz we własnym przedsiębiorstwie, opracował m.in. silnik elektryczny umieszczony w piaście koła, napęd na cztery koła (w tym w dużym stopniu "inteligentny" rozdział siły napędowej), zmienne fazy rozrządowe, napęd hybrydowy, nowoczesny synchronizator skrzyni biegów, fenomenalne koncepcje zwiększania osiągów silników i poprawy własności jezdnych. To wszystko czyni zeń rzeczywiście inżyniera stulecia - choć ukończył zaledwie technikum. Zarówno inżynierem, jak doktorem i profesorem został tylko na zasadzie honoris causa.
Inżynier stulecia
Absolutny geniusz techniczny, ale także - a może przede wszystkim - organizatorski. Niebywale ambitny, potrafiący skupić wokół siebie i światową uwagę, i wierną grupę pretorian, a zarazem kłótliwy i niezdolny do znalezienia kompromisu z nikim, kto nie zapałałby natychmiast miłością do jego planów i idei.