Uruchamiając samochód stojący na 20-stopniowym mrozie, można sporo popsuć, ale też ryzyko usterek da się ograniczyć do minimum.
Odśnieżając mamy spore pole do popisu
Przestrzegamy przed polewaniem szyby gorącą wodą. Może pęknąć, a jeśli nawet nie, narażamy ją na szok termiczny i powodujemy, że mikrozarysowania i wgłębienia spowodowanezużyciem powiększają się. Jeśli używamy skrobaczki bez wsparcia odmrażacza, róbmy to ostrożnie – rysy na szkle są właściwie nieusuwalne.
Nie włączajmy wycieraczek
Nie mając pewności, że nie są przymarznięte. Jeśli je włączymy, może dojść do oderwania kawałka gumy i przynajmniej raz metalowy stelaż przerysuje szkło.Jeśli używamy odmrażacza w spreju, pamiętajmy, aby wcześniej usunąć luźny śnieg szczotką. W przeciwnym wypadku odmrażacz wsiąknie w śnieg i całe opakowanie nie wystarczy nawet na jeden raz. Uruchamianie z kabli
Uruchamiając za pomocą kabli samochód, w którym wyładował się akumulator, narażamy baterię na wyjątkowy stres. W każdym razie nie należytego powtarzać często – lepiej jak najszybciej usunąć przyczynę braku prądu.
Problem w tym, że pusty akumulator narażony na błyskawiczne ładowanie, niszczy się. Optymalnie byłoby powoli ładować go przez kilkanaście godzin, choć na to – z oczywistych względów – nie zawsze mamy czas.
Pożyczanie prądu za pomocą kabli to jednak i tak bezpieczniejsze rozwiązanie niż wspomaganie się tzw. samostartem w spreju. Faktycznie – wtryśnięcie odrobiny takiego preparatu do wlotu powietrza silnika wspomaga zapłon, jednak jeśli dojdzie do małego wybuchu w układzie dolotowym, uszkodzi się umieszczona tam elektronika. Chyba że mamy stary samochód z silnikiem gaźnikowym. Wówczas ryzyko uszkodzenia czegokolwiek jest minimalne. Jadąc lepiej unikać przeciążeń silnika, przynajmniej przez kilka-kilkanaście minut od startu. Oszczędzamy w ten sposób nie tylko silnik, lecz także skrzynię biegów. Ona też jest smarowana olejem, który na mrozie robi się gęsty i rozgrzewa bardzo powoli.