Większość nowoczesnych samochodów przypomina swoim użytkownikom o konieczności wykonania przeglądu czy wymiany oleju. Zwykle robią to dosyć namolnie – nie tylko dlatego, by kierowca nie przeoczył informacji, lecz także po to, aby nie zwlekał zbytnio z wizytą w warsztacie.Wskaźniki serwisowe działają na różnych zasadach. W niektórych modelach warsztat wykonujący przegląd może ustawić, po jakim dystansie samochód powinien ponownie domagać się wizyty w serwisie. W innych okresy międzyprzeglądowe określa komputer, który analizuje informacje o przebiegu, obciążeniu silnika, a czasem nawet o jakości i stopniu zużycia oleju. Przez wiele lat elektroniczne wskaźniki serwisowe skutecznie skłaniały właścicieli aut do korzystania z usług autoryzowanych serwisów, bo tylko one radziły sobie z kasowaniem wskazań. Teraz jest już zupełnie inaczej. Komputery diagnostyczne stały się tak tanie i popularne, że znaleźć je można nawet w garażowych warsztatach. Poza urządzeniami pozwalającymi na diagnostykę, a nawet modyfikowanie parametrów pracy sterownika silnika, dostępne są również znacznie tańsze przyrządy służące wyłącznie do resetowania wskaźników serwisowych. Można je kupić na portalach aukcyjnych i giełdach samochodowych już za kilkadziesiąt złotych. Często jednak nie trzeba wydawać nawet tak małej kwoty. W wielu autach wystarczy znać specjalną procedurę, dzięki której można wyłączyć uciążliwe wskazania. Zwykle uda się to zrobić bez otwierania maski – należy tylko w odpowiedniej kolejności nacisnąć przyciski na desce rozdzielczej i przejść do ukrytego menu serwisowego. Prezentujemy obok wskazówki dotyczące kasowania wskaźników serwisowych w kilku popularnych modelach aut. Do większości innych znaleźć je można w internecie lub w specjalistycznych instrukcjach serwisowych. W przypadku wielu modelikonstruktorzy ukryli przed normalnymi użytkownikami znacznie więcej niż tylko możliwość wyłączania kontrolek i komunikatów wzywających na przeglądy. W ukrytych zakładkach menu komputerów pokładowych (a czasem nawet paneli klimatyzacji)można często odczytać np. zakodowany w trakcie produkcji VIN auta (to ważne, jeśli chcemy potwierdzić oryginalność pojazdu) albo sprawdzić wskazania czujników nadzorujących warunki pracy silnika (temperatura oleju silnikowego, oleju w skrzyni biegów, zasysanego powietrza i wiele innych). Można też odczytywać kody usterek, a nawet całkowicie wyłączać układy, takie jak ABS, ASR i ESP (i to w modelach, w których producent oficjalnie nie przewidział takiej możliwości, np. w niektórych Mercedesach). To wszystko bez żadnych dodatkowych narzędzi – wystarczy wiedzieć jak. Ale uwaga – skasowanie komunikatu wskaźnika serwisowego nie może zastępować wymiany oleju ani solidnego przeglądu! Jeśli jakiś warsztat twierdzi, że może wykonać przegląd, ale z kontrolkami sobie nie poradzi, to przed skorzystaniem z usługi warto zastanowić się dwa razy. Jego pracownikom brakuje bowiem albo profesjonalizmu, albo wyposażenia niezbędnego do obsługi współczesnych aut.Z kolei zanim zabierzemy się do samodzielnej wymiany oleju, powinniśmy sprawdzić, czy rzeczywiście będzie to opłacalne. W wielu dobrych serwisach usługa wraz z niezbędnymi materiałami kosztuje dokładnie tyle samo co olej i filtr kupione w sklepie (czyli bez warsztatowych zniżek). Korzystając z usług serwisu, nie musimy się ponadto martwić o to, co zrobić ze zużytym olejem. Profesjonaliści wykonają to lepiejCo zrobić, by samodzielnie serwisować nowoczesne, skomputeryzowane auta? Internetowi sprzedawcy twierdzą, że wystarczy kupić u nich odpowiedni sprzęt i przeczytać dołączoną instrukcję. Propozycja jest kusząca, bo oferowane urządzenia nie są wcale drogie. Najprostsze zestawy służące do odczytywania błędów zapisanych w pamięci sterowników kosztują zaledwie kilkadziesiąt złotych. Za podobną cenę kupić można narzędzia do kasowania inspekcji. Zestawy, które pozwalają przekształcić laptopa lub komputer stacjonarny w narzędzie diagnostyczne, to zaledwie kilkusetzłotowy wydatek. To bardzo mało, bo w autoryzowanych serwisach jednorazowa diagnostyka komputerowa kosztować może nawet ponad 200 złotych. Czy to oznacza, że lepiej kupić własny sprzęt, niż korzystać z pomocy serwisów? W tym przypadku niestety nie – nawet najlepsze narzędzia w rękach amatora nie wystarczą, żeby poradzić sobie z usunięciem czy choćby skutecznym zdiagnozowaniem wielu usterek. Co więcej, ich użycie przez niewprawnego operatora grozi poważnymi problemami. Klikając na ślepo, można bowiem popsuć auto. Trzeba się też liczyć z tym, że oprogramowanie najtańszych narzędzi diagnostycznych ma wiele błędów, często bywa nieaktualne lub nie obsługuje najnowszych modeli. Niekiedy oferowany soft-ware to pirackie kopie oryginalnych programów – ich używanie jest niezgodne z prawem.Uwaga! W pamięci sterowników wielu aut zapisywana jest informacja o tym, za pomocą jakiego komputera (rodzaj urządzenia oraz nazwa serwisu, do którego należy) były one diagnozowane lub modyfikowano ich ustawienia. Śladów nie pozostawiają jedynie skanery kodów błędów.PodsumowanieWiem, że publikowanie instrukcji pozwalających na ingerowanie w elektronikę auta może być przez niektórych traktowane jak dawanie małpie brzytwy. W końcu ktoś nieuczciwy może w ten sposób (np. przy sprzedaży auta) zataić, że od lat nie widziało ono serwisu. Jednak mające smykałkę do majsterkowania osoby, którym prace przy własnym samochodzie sprawiają przyjemność, nie powinny być skazane na korzystanie z usług serwisów. W końcu jako właściciele aut mamy prawo decydować o tym, jak, gdzie i przez kogo będą obsługiwane. Trzeba tylko pamiętać, że umiejętność skasowania inspekcji to zupełnie co innego niż umiejętność wykonania solidnego przeglądu.
Jak skasować inspekcję?
Jeśli korzystasz z usług ASO lub przynajmniej dobrze wyposażonego warsztatu, to kasowanie inspekcji z pewnością nie jest twoim problemem. Jeżeli jednak – nie zrażając się tym, że jeździsz w miarę nowoczesnym autem – przeglądy robisz sam lub korzystasz z pomocy znajomej złotej rączki, to poniższe porady mogą ci się przydać.