- Większość alkomatów bez ustnika do niczego się nie nadaje
- Lepiej wybrać alkomat elektrochemiczny niż półprzewodnikowy
- Dobre alkomaty są dużo tańsze niż kiedyś
Nie ma nic złego w wypiciu kieliszka wina do obiadu ani w wyjeździe na imprezę samochodem. Można nawet – jeśli planujemy zostać dłużej – zacząć od drinka i przyjąć, że zanim wyjdziemy, będziemy już trzeźwi. Ale warunek: wsiadamy za kółko trzeźwi, gdy stężenie alkoholu we krwi spadnie poniżej 0,2 promila (to ekwiwalent 0,1 mg alkoholu w 1 litrze wydychanego powietrza). Jeden zmieści się w limicie, gdy poczeka kwadrans po szybkim wypiciu dużego piwa, a drugi po małym piwie nie powinien nigdzie jeździć przez półtorej godziny. Nie próbujcie jednak wnioskować o swojej trzeźwości (jeśli niedawno piliście alkohol) na podstawie samopoczucia. Można czuć się świetnie i mieć we krwi pół promila, a można mieć gigantycznego kaca i zero alkoholu we krwi. U wielu osób silny ból głowy pojawia się nad ranem właśnie w tej chwili, gdy poziom alkoholu we krwi spada do zera. Nie masz jednak pewności, dopóki się nie zbadasz. Od tego jest alkomat.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoAlkomat — półprzewodnikowy czy elektrochemiczny?
Mała pomyłka ma nieraz tragiczne konsekwencje. Tymczasem tanie alkomaty, zwłaszcza półprzewodnikowe, są fatalnie niedokładne albo dokładne do czasu... pierwszej imprezy. Dla wielu urządzeń kilkukrotny kontakt z wysokim stężeniem alkoholu w wydychanym powietrzu (przy czym nie mówimy o pluciu alkoholem w ustnik – to zamorduje każdy alkomat, także dowodowy) to dość, żeby się rozkalibrowały. Do tego dochodzą błędy (czy też oszczędności) konstrukcyjne, które sprawiają, że wyniki pomiarów są w dużej mierze przypadkowe. Dobry alkomat to taki, który nawet po kilku powtarzających się pomiarach podaje prawidłowe wyniki. Dopuszczalne jest natomiast nieznaczne zawyżanie wyników. Dobra rada: zwłaszcza w przypadku niedrogich urządzeń, jeśli podają one jakikolwiek wynik inny niż zero, lepiej wstrzymać się od kierowania. A jeśli kupujemy alkomat, to najlepiej elektrochemiczny. Ceny alkomatów elektrochemicznych znacząco spadły w ostatnim czasie, na sprzęt, który działa wystarczająco dobrze, nie trzeba wydawać tysiąca złotych. Da się taniej.
Pewne alkotestery reagują także na substancje inne niż alkohol – najczęściej aceton. Może on znajdować się w powietrzu wydychanym przez osoby chorujące na cukrzycę, a także zdrową, gdy badana osoba jest głodna. Ten problem dotyczy jednak głównie alkotesterów półprzewodnikowych – ryzyko, że na tej zasadzie "pomyli się" alkomat policyjny, jest absolutnie znikome.
Alkomat — używaj bezpiecznie
Alkomat to nie zabawka – jeśli na imprezie kilka czy kilkanaście osób zaczyna bawić się w "kto więcej wydmucha", sprzęt na pewno nie dożyje do rana. Na dobrą sprawę plunięcie alkoholem w ustnik morduje nawet dobry sprzęt (a przynajmniej blokuje go na kilka-kilkanaście godzin). Sprzęt do osobistego użytku ma służyć do tego, by się upewnić: mogę jechać? Jeśli ktoś ma 0,8 promila, to szumi mu w głowie, jest pobudzony – nawet bez alkomatu wie, że nie powinien jechać. Jesteś pijany? Nie dmuchaj! Jeśli już musisz sprawdzić poziom swojego upojenia (choćby po to, by przewidzieć, o której godzinie jutro będziesz mógł wsiąść za kółko), rób to pół godziny po ostatnim przełknięciu alkoholu. Dopiero wtedy wynik jest stabilny i prawdziwy, a jednocześnie nie ma ryzyka zniszczenia alkomatu. Ale prawda jest taka: podręczny alkomat służy do sprawdzenia, czy można jechać, w chwili, gdy nie mamy pewności: rano po imprezie (po własnym samopoczuciu nie sposób zgadnąć) albo na imprezie, gdy wypiliśmy kieliszek ub dwa, czujemy się trzeźwi, ale pojawia się ryzyko złamania prawa.
Jadłeś? Nie jedź!
Nigdy, ale to nigdy nie dajcie się zbadać alkomatem policyjnym w ciągu kilku minut od spożycia jakiegokolwiek alkoholu – nawet w formie cukierka. Przez ok. kwadrans (w ekstremalnych przypadkach nawet 30 minut) od spożycia alkoholu wynik badania jego zawartości w wydychanym powietrzu będzie mocno zawyżony z powodu zalegania alkoholu w ustach – po kawałku batonika "Pawełek" w przypadku zbyt wczesnego pomiaru można wydmuchać cały promil! Przy okazji warto się zastanowić: czy w ogóle zjedzenie "Pawełka", gdy wsiadamy za kółko, jest bezpieczne? Nie odważyliśmy się sprawdzić tego doświadczalnie, ale obliczyliśmy to za pomocą wzoru Erika Widmarka (to jeden z najpopularniejszych sposobów matematycznego liczenia zawartości alkoholu we krwi na podstawie ilości spożytego alkoholu). Przy założeniu, iż każdy batonik ma 45 gramów, a zawartość czystego alkoholu w batoniku to 2,1 proc. (wychodzi 0,945 g czystego alkoholu na batonik), osoba zjadająca ma przed jedzeniem batoników pusty żołądek, batoniki są zjedzone naraz (w ciągu kilku minut) i pomiar następuje po 30 minutach od zjedzenia ostatniego batonika:
- kobieta o masie ciała 65 kg osiąga stan po użyciu alkoholu po zjedzeniu 7,6 batonika (0,34 kg);
- mężczyzna o masie 85 kg osiąga stan po użyciu alkoholu po zjedzeniu 12,7 batonika (0,57 kg).
Owszem, po badaniu przez policję, którego wynik jest pozytywny, pomiar zostanie powtórzony po jakimś czasie (powinien być), niemniej stracimy dużo czasu i nerwów, a może to skończyć się zatrzymaniem prawa jazdy do czasu uzyskania wyników badania krwi (nawet miesiąc). Lepiej od razu powiedzieć policjantowi: jadłem batonik, płukałem usta, chętnie dmuchnę, ale za 10 minut.
Dobry alkomat, czyli jaki?
Dobry alkomat nie podaje żadnego wyniku, jeśli po uruchomieniu go nie wdmuchamy odpowiedniej ilości powietrza w ustnik (niektóre najtańsze urządzenia nie mają w ogóle czujnika przepływu, a jedynie stoper – włączamy go i po kilku sekundach pomiar się kończy niezależnie od tego, czy i jak dmuchaliśmy). Dobry alkomat przede wszystkim musi mieć ustnik – urządzenia, które mają jedynie czujnik na zewnątrz, na który dmuchamy, to... złe urządzenia (w wersji profesjonalnej mogą służyć jedynie jako alkomaty przesiewowe, by stwierdzić obecność alkoholu w wydychanym powietrzu, ale nie jego poziom). Dobry alkomat daje powtarzalne wyniki – nie może być tak, że za pierwszym razem poda wynik pół promila, a przy kolejny pomiarze – 0,3 albo 0,7. Dobry alkomat musi mieć możliwość kalibracji – jest to czynność serwisowa, którą przeprowadza się w zależności od typu sprzętu co pół roku lub co rok. Na wynik podawany przez dobry alkomat nie ma wpływu poprzedni pomiar – jeśli ktoś "wydmuchał" przed chwilą 1,5 promila, to kolejny pomiar osoby trzeźwej powinien wykazać "zero" – a nie np. 0,3 promila.
Alkomaty w dobrych cenach
Galeria zdjęć
Urządzenie przedstawia losowe wyniki. Ani jeden pomiar nie był poprawny, po 1/3 testu sprzęt całkowicie odmówił posłuszeństwa.
Ponieważ urządzenie ma tendencję do zaniżania wyników pomiaru, nada się, o ile zawsze będziemy czekać na wynik równy 0,00.
Formalnie ten alkomat nie zaliczył testu, ale nada się do prywatnego użytku – większość wykonanych pomiarów jest poprawna.
To nie jest dobry alkomat. Pobiera za małą próbkę powietrza, potrafi zaniżyć wynik. Owszem, są gorsze, ale lepiej wybrać coś lepszego.
Urządzenie daje dość przypadkowe wyniki. Co ciekawe, tak samo, jak na alkohol, reaguje na zawartość acetonu w wydychanym powietrzu.
Choć to urządzenie ma w nazwie słowo „professional”, nie jest profesjonalne. Czujnik szybko się męczy, pobiera mało powietrza.
Przez mniej więcej połowę testu ten alkomat jakoś dawał radę, aż... „zmiękł”. Podatny na działanie substancji innych niż alkohol.
Najtańszy (choć nie tani) spośród testowych alkomatów, które gwarantują pewny pomiar. Od wersji Pro i Ultra różni się tym, że bardziej zawyża wyniki.
Od tańszego Excela AlcoSense Pro różni się stabilniejszym czujnikiem i rozbudowanym oprogramowaniem (pokazuje, jak dmuchać).
Alkomat pewny i dokładny, szybki, łatwy w obsłudze, może podpitych gości lub pracowników badać hurtowo, bardzo „idiotoodporny”.
Alkomat z... powerbankiem. Nie zalicza pełnego testu, ale nie jest to złe urządzenie, na pewno przydatne przy rozsądnym użytkowaniu.
Malutki alkomat, który pracuje w powiązaniu ze smartfonem. Działa nadspodziewanie sprawnie – jest to pewne zaskoczenie.
Dobry sprzęt do badania ekipy remontowej. Do badania gości po imprezie słabo się nadaje, długo „wstaje” po kontakcie z alkoholem.
Ten hit Allegro występuje pod różnymi nazwami. Cechuje go całkowita nieprzydatność, niczego nie mierzy, wyniki przypadkowe.
Urządzenie bez ustnika – dmuchasz na płytkę. Niedokładne, bez sensu, nie można na nim polegać w najmniejszym zakresie.