• Łatka w spreju to mało skuteczne rozwiązanie
  • Podobno prawdopodobieństwo złapania kapcia jest małe, ale gdy już się to przytrafi, to zwykle nocą i na zupełnym odludziu
  • Nie każde auto ma miejsce na "zapas"

Dziś coraz trudniej znaleźć w autach choćby "dojazdówkę", a o pełnowymiarowych kołach zapasowych zazwyczaj można zapomnieć. Skutecznie i szybko wyparły je zestawy naprawcze, czyli tzw. łata w spreju i niewielki kompresor. Są znacznie tańsze od "zapasu", zajmują znacznie mniej miejsca, ważą mniej niż koło z oponą – choćby dojazdowe. No cóż, przed badaniami homologacyjnymi inżynierowie walczą o każdy kilogram masy auta i o każdy litr pojemności bagażnika. Poza tym, co tu dużo mówić, jest to też sporo tańsze rozwiązanie. Niestety, zachwalane przez producentów zestawy naprawcze w praktyce okazują się... mało przydatnym gadżetem.

Wie o tym każdy, kto musiał skorzystać z rozwiązania tego typu na drodze. Wystarczy, że oponę przetniemy na dziurze lub uszkodzimy jej bok, a sytuacja zakończy się wezwaniem lawety. Sprejem z uszczelniaczem nie naprawi się większości typowych uszkodzeń, ale nikt o tym głośno nie mówi. Na własnej skórze przekonał się o tym pan Tomasz, właściciel Mazdy 3: Złapałem gumę w drodze z Warszawy do Krakowa i wtedy weekendowy wyjazd zamienił się w koszmar. Na stacji benzynowej, do której udało mi się dotoczyć, okazało się, że w moim samochodzie koło zapasowe zastąpiono zestawem naprawczym, który oczywiście nie poradził sobie z przeciętą oponą. Pozostało zatem wezwanie lawety i kilka godzin czekania, bo to przecież była sobota.

Po odstawieniu samochodu do serwisu i załatwieniu auta zastępczego, za które musiałem zapłacić z własnej kieszeni, już po kilkunastu godzinach od wyjazdu z Warszawy udało mi się dotrzeć do Krakowa. To jednak nie koniec historii. Nasz Czytelnik zaraz po odebraniu swojego samochodu z serwisu zabrał się do szukania koła zapasowego, żeby w przyszłości uniknąć podobnych niespodzianek.

Szybki telefon do ASO i wszystko jasne. Mazda ma w ofercie koła dojazdowe w cenie 950 zł. Może nie najtańsze, ale za to oryginalne. Niestety, okazuje się, że zakup samej "dojazdówki" nie wystarczy. Do kompletu niezbędne są: lewarek, klucz do kół, śruba mocująca koło do podłogi bagażnika, no i nowa wytłoczka w miejsce standardowych półek. ASO taki komplet wycenia na... 2100 zł!

Zainspirowani przygodami pana Tomasza sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja w przypadku innych modeli japońskiego producenta. W "szóstce" w zależności od wersji nadwoziowej taki zestaw kosztuje od 1980 zł do 2400 zł, a w popularnym SUV-ie CX-5 za "dojazdówkę" z narzędziami trzeba dopłacić aż 2250 zł. A jak jest u innych producentów? Zgłębiając temat, dowiadujemy się, że Mazda nie jest wcale najdroższa.

Dzwonimy do Audi, tym razem chcemy dokupić koło dojazdowe do nowego A4 Allroada, bo to w końcu auto, którym można wyjeżdżać poza utwardzone drogi, a tam łatwiej o uszkodzenie opony. Tu także w grę wchodzi tylko "dojazdówka" (na pełnowymiarowe koło nie ma miejsca). Sprzedawca co prawda przed podaniem ceny uprzedził, że jest to specjalny rodzaj koła z wklęsłą oponą, którą pompuje się po wyjęciu z bagażnika, ale i tak cena wbija w fotel – 4250 zł to stanowczo za dużo jak za rozwiązanie, które jest wyjściem awaryjnym!

Na szczęście nie wszędzie koła dojazdowe są tak drogie. W wielu przypadkach wystarczy niespełna 1000 zł, a jeśli w grę wchodzi popularny model, zamiennik poza ASO będzie kosztował już w granicach 300-500 zł. Problem pojawia się, jeśli dodatkowo jest potrzebne wypełnienie w postaci wytłoczki lub odpowiednio wyprofilowanego styropianu. Tu ceny także mogą was zaskoczyć, np. w Toyocie Auris hatchback sama plastikowa wkładka kosztuje ponad 900 zł! Co ciekawe, w tym samym aucie, ale w wersji hybrydowej "zapas" się już w ogóle nie mieści.

Wbrew pozorom takich aut jest dziś znacznie więcej i nie chodzi tu wyłącznie o hybrydy i elektryki napakowane bateriami. Z kół zapasowych całkowicie zrezygnowało BMW (wyjątkiem jest seria X). Jednak o ile niemiecki producent brak "zapasu" rekompensuje oponami typu run flat, o tyle w nowym Mitsubishi Eclipse Crossie już trudniej uzasadnić brak miejsca na "dojazdówkę".

Co prawda, Mitsubishi ma koła dojazdowe pasujące do tego modelu, ale trzeba je przewozić w bagażniku. Żeby opona za bardzo nie śmierdziała i nie brudziła bagaży, możemy co najwyżej dokupić... markowy pokrowiec.