I jednym ze swych najważniejszych powołań uczynili usunięcie z samochodów haków holowniczych, ale nie tych do przyczep, które w żadnym samochodzie osobowym nie są standardowym wyposażeniem, tylko tych awaryjnych, do których przyczepia się linkę.Ukryć to paskudztwo!Po długich targach zgodzili się na jedno ustępstwo: skoro rzeczywiście hak być musi, to go schowajcie w narzędziach pokładowych. Auto ma być piękne i opływowe, więc zostawimy wam miejsce na jego wkręcenie na wypadek konieczności holowania - jakiej konieczności zresztą, przecież nowoczesne auta się nie psują! I tak oto my, użytkownicy samochodów, lądujemy w tej "niewyobrażalnej" sytuacji przed zadaniem znalezienia sprytnie ukrytej klapki w zderzaku lub jego okolicy, odkrycia sposobu jej usunięcia i wkręcenia haka w znajdujący się pod nią gwint. No i niby wszystko to jest to zaakceptowania, ale... pozostaje prawo Murphy'ego, więc oczywiste jest, iż nasze poszukiwania gwintu pod hak muszą się zacząć w listopadową noc, w deszczu ze śniegiem, i oczywiście w obliczu braku latarki czy nieprzemakalnej kurtki. Tak samo więc jak w przypadku wymiany żarówki w reflektorze (zadanie ostatnio często w ogóle niewykonalne dla zwykłego użytkownika), należy tę operację przetrenować "na sucho". Inaczej taka sama przyjemność, jaką mieliśmy w testowym Golfie IV przed kamerą, może zmienić się w koszmar bliski spotkaniu z Freddym z ulicy Wiązowej. Na zderzaku VW znaleźliśmy dwie kratki, po jednej pod każdym z reflektorów. Dopiero lektura instrukcji obsługi wyjaśniła, że zdjąć trzeba tę prawą. Łatwo się to mówi: "zdjąć". Było dość ciepło, 3 st. powyżej zera, ale już w tej temperaturze plastik kratki zyskał właściwości granitu, i dopiero podważenie śrubokrętem z zestawu pokładowego pozwoliło oporną zaślepkę wydłubać. Tyle że po tym zabiegu kratka już nigdy nie da się wepchnąć na miejsce...Jakież to proste!Ale to jeszcze nic w porównaniu z przeżyciami, jakich dostarczył nam sam hak. Kilka minut wściekłych prób jego wkręcenia (oczywiście, w użyciu były wszelkie możliwe narzędzia, włącznie z kamieniem, którym postukiwaliśmy w hak, by go zachęcić do współpracy...) poddaliśmy się. Wówczas życzliwy obserwator naszej walki nieśmiało zasugerował, że to brzmi głupio, ale może... I miał rację! Z niezrozumiałych chyba nawet dla doktora inżyniera prezesa PiĎcha powodów hak ma lewy gwint!!! No, ale kiedy już pokonaliśmy tę przeszkodę, reszta była po prostu ćwiczeniem relaksacyjnym. Więcej pułapek nie ma - przynajmniej w Golfie. A przecież mogłoby się jeszcze okazać, że aby naszego niebieskiego Volkswagena holować, trzeba na przykład mieć jedynie słuszną designerską linkę albo że pojazd holujący powinien mieć inną linię klapy bagażnika, bo inaczej samochód się nie podda. Oj, nie zakochaliśmy się w projektantach i zdecydowanie zbyt im uległych młodszych pomocnikach aplikantów na konstruktora, bo przecież żaden normalny inżynier by do czegoś takiego nie dopuścił!Mają haka na każdegoNajwyraźniej jednak VW nie jest jedyną ofiarą mafii designerskiej, która - poza fundowaniem nam szopki z holowaniem auta - gruntownie niweczy efekty wysiłków i badań konstruktorów, i na przykład nawet najdoskonalsze reflektory zmienia w urządzenia służące do oświetlania własnej maski zamiast drogi. Takie na przykład Renault w swym superbezpiecznym nowym modelu Laguna II pozwoliło im na podstępne zastosowanie rozwiązania, w którym zaślepka gwintu nie daje się usunąć inaczej niż specjalnym, przypominającym rzeźnicki, hakiem do zdejmowania kołpaków z kół! Nawet śrubokręt nic tu nie pomoże.W starszym modelu Mercedesa klasy C kombi trzeba wręcz wymontować kawałek zderzaka, w co nie chce w pierwszej chwili uwierzyć nawet kierowca doświadczony już w bojach z wymysłami designerów. A - by pozostać przy pojazdach mercedesopodobnych - w Smarcie usunięcie zaślepki jest niemożliwe bez... kluczyka do stacyjki!Albo Ford czy Opel: kiedy już znajdziemy klapkę zaślepiającą gwint i metodę jej zdjęcia, będziemy musieli przeprowadzić rozbiórkę auta, by znaleźć sam hak, przemyślnie ukryty pod kołem zapasowym. Jasne, powiecie, instrukcję obsługi trzeba przeczytać. Ale czy koniecznie tak proste i potrzebne urządzenia muszą być tak dalece udziwnione?
Mieć haka na każdego
K iedyś forma była całkowicie podporządkowana funkcji.aDziś się już tak nie da - samochody "nabywane są oczami", więc designerzy dyktują wszystkim swe warunki.