Dziś nie jest to już żaden problem - producenci urządzeń do zasilania aut gazem płynnym stale rozwijają bezpieczne dla silników systemy wielopunktowego podawania gazu. Obecnie urządzenia te stanowią niemal kopię benzynowych układów paliwowych. Są sterowane elektronicznie, wykorzystują fabryczne czujniki samochodu (np. sondę lambda) oraz swoje własne. Nie dotyczą ich ani problemy z rozruchem silnika przy niskiej temperaturze, ani obniżona kultura pracy na wolnych obrotach, ani odczuwalny spadek mocy podczas jazdy z wykorzystaniem LPG.Zbiornik oraz reduktor (parownik) działają na takiej samej zasadzie jak w instalacjach starszej generacji. Gaz trafiający do reduktora w stanie ciekłym zostaje podgrzany i opuszcza go w postaci lotnej. Stąd trafia do dystrybutora - urządzenia dawkującego gaz, wyposażonego w zawory sterowane silniczkami krokowymi. O stopniu otwarcia zaworów, a tym samym o ilości paliwa dostarczanego do silnika, decyduje komputer (jednostka centralna), wykorzystujący informacje podawane przez czujniki silnika. Komputer instalacji ma zaprogramowaną "mapę wtrysku", indywidualnie zaprojektowaną do danego silnika. Jeszcze do niedawna "mapa" była odpowiedzialna za ograniczenie liczby aut, które można było przystosować do zasilania gazem. Na przeszkodzie stała niewielka (choć stale poszerzana) lista aplikacji posiadanych i udostępnianych przez producentów instalacji. Problem przestał istnieć z chwilą udostępnienia niektórym polskim warsztatom zajmującym się instalacjami LPG programów do tworzenia plików sterujących wtryskiem gazu. Instalacje (np. Landi Injection System) jeszcze kilka miesięcy temu dostępne do zaledwie kilkudziesięciu modeli samochodów, obecnie są całkowicie uniwersalne.Tworzenie mapy wtrysku odbywa się za pomocą przenośnego komputera podłączonego do jednostki centralnej podczas jazdy. Kierowca przez kilka, kilkanaście minut symuluje różne warunki jazdy, co umożliwia stworzenie właściwego pliku. Następnie jest on przesyłany drogą elektroniczną do producenta i akceptowany. Jeśli zawiera błędy, "mapowanie" musi odbyć się ponownie. Po zakończonej procedurze uzyskany plik elektroniczny może być instalowany do kolejnych egzemplarzy danego modelu auta.W trakcie normalnego użytkowania samochodu następuje tzw. autoadaptacja oprogramowania do stylu jazdy danego kierowcy. Dzięki temu silnik eksploatowany delikatnie spala niewiele paliwa, a użytkowany dynamicznie prezentuje lepsze osiągi. Instalacja działa na tyle dobrze, że nawet jeśli moc jednostki zasilanej gazem spada o kilka procent, jest to właściwie nieodczuwalne dla kierowcy. "Autoadaptację" wyłącza się w samochodach używanych przez różnych kierowców (np. służących do nauki jazdy).Kupno i montaż wielopunktowego wtrysku gazu wiąże się z wydatkiem ok. 4,5-5 tysięcy złotych. Można zdecydować się na prostsze i dużo tańsze urządzenie, ale jeżeli kolektor ssący silnika wykonany jest z plastiku, istnieje ryzyko poważnej awarii osprzętu silnika. Centralne (jednopunktowe) podanie gazu do plastikowego kolektora wiąże się z wybuchami mieszanki (tzw. strzelaniem) mogącej rozerwać go. Przed uszkodzeniem ma chronić np. zawór bezpieczeństwa. Nie zapobiega on jednak wybuchom mieszanki i nie chroni innych elementów, np. czujnika przepływu powietrza.Inną ciekawą "metodą zastępczą" jest montaż metalowego kolektora w miejsce plastikowego. Efekt uboczny tego rozwiązania to odczuwalny spadek mocy, a nawet przyspieszone zużycie jednostki napędowej oraz katalizatora. Aby rzeczywiście zaoszczędzić, trzeba zainwestować.Wtrysk ciekłego gazuJeden z najnowocześniejszych systemów zasilania aut gazem płynnym udowadnia, że LPG nie jest paliwem gorszym niż benzynaSystem wtrysku gazu w fazie ciekłej (LPI firmy Vialle) jest o tyle różny od wszystkich tradycyjnych metod zasilania silników gazem płynnym, że pominięty został parownik - element dotąd nieodzowny. Instalacja LPI nie jest więc włączona w układ chłodzenia silnika.Aby zapewnić stałe ciśnienie ciekłego gazu w układzie, w zbiorniku gazu znajduje się pompa tłocząca ciekłe paliwo w kierunku silnika. Trafia ono do regulatora ciśnienia, a stąd do wtryskiwaczy, których budowa jest właściwie taka sama jak konstrukcja wtryskiwaczy benzynowych. Dawkują one paliwo, otwierając się zgodnie z impulsami elektrycznymi dostarczanymi przez jednostkę centralną (komputer) należącą do instalacji gazowej. Niewykorzystane paliwo wraca do zbiornika przewodem powrotnym, tłoczone pod ciśnieniem większym od tego, które panuje w zbiorniku.Wszystkie elementy instalacji dopasowane są do danego modelu samochodu (m.in. syntetyczne przewody wytrzymujące ciśnienie ponad 340 atm). Dzięki temu montaż jest prosty, a wyjątek stanowi obsadzenie wtryskiwaczy. Kolektor musi być wyjęty z samochodu, a otwory wiercone są przy użyciu matrycy właściwej dla danego modelu kolektora. Ciekłe paliwo powinno być podane precyzyjnie pod zawór ssący - inaczej rozprężający się gaz doprowadzałby do obladzania kolektora. LPI jest systemem bezobsługowym - nie występują w nim nawet filtry podlegające wymianie. Nie obniża mocy silnika, a w pewnych wypadkach chłodzące właściwości rozprężającego się gazu poprawiają napełnianie cylindrów, zwiększając osiągi jednostki. Instalacja kosztuje jednak dużo - ok. 8 tysięcy złotych. Ograniczona jest też lista samochodów, do których można zainstalować Vialle - dostępne są zestawy montażowe do kilkudziesięciu modeli pojazdów. Lista obejmuje m.in. silniki turbodoładowane.
Moc nie musi zmaleć
Czasy prostych instalacji gazowych odchodzą w przeszłość. Większość silników benzynowych montowanych do nowoczesnych samochodów wyposażona jest w wielopunktowy wtrysk paliwa oraz plastikowy kolektor ssący - jeszcze do niedawna spore zmartwienie warsztatów zajmujących się montażem instalacji.