Przeróbka nie jest skomplikowana - w samochodzie pozostają oryginalne wkłady lusterek oraz ich obudowy, nie trzeba nawet montować we wnętrzu żadnych nowych przełączników. Co zyskujemy? Przede wszystkim komfort i bezpieczeństwo. Lusterek nie trzeba skrobać lub wycierać w chłodne poranki, nie zaparują też nawet w czasie jazdy w deszczu.Przeróbka nie wymaga wymiany lusterkaNajpierw z obudowy wymontowywany jest oryginalny, nieogrzewany wkład. W miejsce fabrycznej folii chroniącej tylną część zwierciadła umieszcza się grubszą folię. Dopiero na nią nakleja się matę grzewczą. Można ją kupić w wielu różnych rozmiarach pasujących do każdego kształtu i wielkości lusterka. Do mat należy doprowadzić jeszcze zasilanie. Najprostsze rozwiązanie to podłączenie ich do fabrycznej instalacji ogrzewania tylnej szyby, niekiedy należy ją jednak dostosować do większego obciążenia. Często trzeba zmienić m.in. bezpiecznik.Poprawa widoczności kosztuje 200 zł W niektórych autach, mimo że opuściły fabrykę bez zamontowanego ogrzewania lusterek, w kloszu lusterka znajdują się przewody doprowadzone tam przez producenta "na wszelki wypadek". W takiej sytuacji zamontowanie jednego wkładu będzie kosztowało zaledwie kilkadziesiąt złotych. Jeżeli instalator musi samodzielnie doprowadzić przewody, koszt zamontowania ogrzewania obu lusterek i tak nie powinien przekroczyć 200 zł. Naprawdę warto! W końcu przecieranie zaparowanych lusterek w chłodny dzień to żadna przyjemność.