Logo
PoradyEksploatacjaOko w oko z oszustem

Oko w oko z oszustem

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Pierwsze własne samochody to z reguły auta stare, a przynajmniej przestarzałe. Powiedzmy: "maluchy".

Oko w oko z oszustem
Zobacz galerię (5)
Auto Świat
Oko w oko z oszustem

I niezależnie od ich stanu technicznego oraz danych fabrycznych stale są tematem dumnych wypowiedzi młodocianych posiadaczy: "Lekko idzie złoty dwadzieścia!" Oznacza to, oczywiście, jakoby zajeżdżony do nieprzytomności sprzęt, nabyty za zaoszczędzone lub wyproszone od rodziców półtora tysiąca złotych, potrafił bezproblemowo i bez pomocy wiatru lub holu osiągnąć 120 km/h. Pięknie! Teraz weźmy poprawkę na przechwałki, dodające w opowieściach co najmniej 20 km/h, i mamy wskazanie prędkościomierza równe 100 km/h, a więc i tak prędkość ogromną - szczególnie jak na stary samochód klasy... Powiedzmy: bezklasowy. Ale nawet jeśli prędkościomierz auta rzeczywiście pokazuje "setkę", nasz przykładowy stary "maluch" jedzie naprawdę jakieś 85-90 km/h. Bo prędkościomierze, szczególnie starsze, są równie precyzyjne jak zegary słoneczne.Skąd ta różnica, sprawiająca, że określenie "szybkość według wskazań prędkościomierza" stanowi samookłamywanie się? Pierwszym powodem jest sama metoda pomiarowa. W starych konstrukcjach (idealny przykład to pierwsze auto większości dzisiejszych 40-latków w Europie Zachodniej, czyli Volkswagen "garbus") prędkość mierzona była na piaście koła. Każdy jej obrót był mechanicznie przekazywany wałkiem na prędkościomierz. W takim systemie duże odchylenia są wręcz rzeczą naturalną.Dlatego od wielu już lat (także w "maluchu") pomiar prędkości odbywa się na wałku zdawczym skrzyni biegów. Odczyt przekazywany jest albo po staremu - wałkiem lub cięgłem elastycznym w pancerzyku (funkcjonującym tu również tak jak wałek), albo elektronicznie - przewodem. Dzięki temu pomiar jest o wiele dokładniejszy, ale i tak daleko mu do precyzji.Wiedzą o tym doskonale także ustawodawcy i policja. W Unii Europejskiej obowiązuje dyrektywa Komisji Europejskiej 77/433/EWG, dopuszczająca generalnie tylko zawyżanie pomiaru przez prędkościomierz. Nie może on więc nigdy pokazywać odczytu niższego od prędkości rzeczywistej.W Polsce odwołujemy się do Polskiej Normy, ustalającej wielkość dopuszczalnego błędu granicznego obliczanego według wzoru (PN-92/S-95020). W skrócie oznacza ona, że w przypadku prędkości rzeczywistej 50 km/h, wskazania prędkościomierza mogą się różnić maksymalnie o 9 km/h, a przy prędkości 100 km/h maksymalnie o 14 km/h. Są to wartości bardzo różne. Czy jednak pomiar prędkości rzeczywistej pojazdu jest aż taką sztuką? Czy niedokładność wskazań ma uzasadnienie techniczne lub systemowe? Otóż od strony technicznej pomiar nie jest problemem, ale precyzja jest strasznie droga. Takie urządzenie, jakie wykorzystano do opisywanego testu, kosztuje około 30 tysięcy złotych. Służy ono do pomiaru przyśpieszeń, elastyczności i prędkości maksymalnej badanego samochodu. Wskazania swe opiera na kilku zsynchronizowanych ze sobą komputerowo i wzajemnie kontrolujących się metodach pomiaru, między innymi laserowej i w oparciu o efekt Dopplera.Ani jednak ustawodawcy, ani policja, ani producenci czy klienci nie domagają się takiej precyzji, wszystkim wystarcza pewna tolerancja wskazań. A ta musi być całkiem duża.Bo nawet pomiar dokonywany na skrzyni biegów jest uzależniony od przeróżnych wartości, jak choćby od wymiarów opon. Wystarczy zmienić markę ogumienia, by zmienił się obwód całego koła. Co prawda tolerancje wytwórcze producentów opon są niewielkie, ale mimo wszystko są - wynoszą według przepisów od plus 1,5 do minus 2,5 proc. Ponadto poważne są różnice między oponami letnimi a zimowymi (inna charakterystyka składu chemicznego gumy i bieżnika oznacza inne ugięcie i ponownie zmianę mierzonego obwodu koła).Z czasem zużywa się bieżnik, co także zmniejsza obwód opony. A nieprawidłowe ciśnienie powietrza? A zmiana obciążenia samochodu? A zmiana rodzaju bieżnika? Inna rzeźba to inna powierzchnia toczenia! A tolerancja wytwórcza prędkościomierzy? Na niej samej mamy do czynienia z odchyleniami sięgającymi półtora proc.!I wszystko to razem albo się kompensuje, albo sumuje. Dlatego też rzeczywista prędkość, z jaką jedziemy, na podstawie wskazań prędkościomierza może być tylko szacowana.Bardzo chętnie powołują się na to "ściganci" zatrzymani przez policję z radarem. Twierdzą bardzo chętnie, że "licznik kantuje!". Ale niewiele mogą na tym zyskać, bo prędkościomierz nigdy nie pokazuje mniej, niż jedziemy naprawdę. A przynajmniej nie powinien, chociaż... Przykład Toyoty Yaris jest zastanawiający, na szczęście jednak absolutnie wyjątkowy. Niemniej funkcjonariusz "drogówki" z radarem zawsze pamiętać musi, iż jego radar także... podlega tolerancji wskazań! Do trzech procent! I musi być regularnie kontrolowany, o czym zaświadcza specjalny certyfikat o spełnianiu warunków dokładności (czyli i tolerancji) pomiaru.Kto chce wiedzieć, jaki rzeczywisty błąd odczytu ma jego prędkościomierz, może go sprawdzić w warsztatach posiadających urządzenia podobne do naszego testowego. Można takie znaleźć wśród najlepszych serwisów fabrycznych lub zajmujących się tuningiem samochodów. Oczywiście, można też liczyć słupki przydrożne i mierzyć czas na stoperze; przy prędkości 100 km/h minięcie 10 słupków (1 kilometr) powinno w idealnych warunkach trwać 36 sekund, ale... Ale przecież i pomiar czasu (dokładność zegarka czy stopera), i ustawienie słupków także podlegają pewnym tolerancjom!Przyczyny odchyleńWpływ tego parametru jest oczywisty. Mniejsze ciśnienie zmniejsza obwód koła, większe zwiększa. Podobnie jest przy różnych rodzajach opon: inna rzeźba bieżnika, inna forma barków opony wpływają na obwód koła.W istniejących samochodach możemy mieć do czynienia z dwoma rodzajami liczników: tradycyjnym i elektronicznym. Tradycyjny prędkościomierz otrzymuje dane z przekładni pobierającej obroty z wałka zdawczego skrzyni biegów, po czym na zasadzie magnetoelektrycznej (bezstykowej, w oparciu o powstawanie prądów wirowych) zamienia je na wskazania na liczniku. W miarę wzrostu obrotów zwiększają się opory układu, co wywołuje także błędy wskazań. Prędkościomierz elektroniczny (wskaźnikowy lub cyfrowy) ma budowę identyczną z woltomierzem, a więc najprostszym elektrycznym instrumentem pomiarowym. Jedyna różnica to sposób wyskalowania - mówi nam on nie o wysokości napięcia w sieci elektrycznej, ale o prędkości obrotowej wałka, czyli również samochodu. Na precyzję obu instrumentów - poza dokładnością wykonania - wpływ mają także takie czynniki, jak np. bezwładność wskazówki i opór sprężynki powrotnej.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: