Trafiło się to i nam w Golfie Variancie w teście długodystansowym. Przy 105 tys. km przebiegu autem szarpnęło, spod maski dochodziły dziwne, bardzo nieprzyjemne dźwięki i można było już tylko wzywać pomoc drogową. Oczywiście, przytrafiło się to w czasie dalszej wyprawy z mnóstwem sprzętu w bagażniku, w nocy i w deszczu. Ironia losu: na przegląd połączony z wymianą paska byliśmy umówieni za trzy dni, po powrocie z wyprawy, na 15 tys. km (!) przed terminem podawanym przez producenta. Usiłowaliśmy być przewidujący, ale pasek był szybszy. Teraz wymienić trzeba wiele elementów, włącznie z głowicą silnika... Dla mechaników to sprawa rutynowa, oni znają ten problem na co dzień. I sami przyznają, że nie istnieje właściwie zabezpieczenie przed taką tragedią. Wiadomo wszystkim, że paski potrafią się rwać nawet kilkaset kikometrów po wymianie! Inna sprawa, że niekoniecznie jest to wina paska, ale np. tzw. agregatów pobocznych. Zawinić może choćby pompa wodna układu chłodzenia: najmniejszy kłopot z jej łożyskami może spowodować przeskoczenie ząbków paska. Albo napinacz paska - kiedy jest za luźny, efekt będzie ten sam: przeskoczenie ząbków. I w rezultacie uszkodzenie silnika, wymiana głowicy itp.Dlatego też producenci samochodów sami podpowiadają wymianę paska w terminach nawet znacznie krótszych od zalecanych w ogólnej instrukcji obsługi. Gryzie się to dramatycznie z reklamami o wydłużanych okresach międzyprzeglądowych, ale cóż - lepiej uwierzyć doświadczeniu niż reklamie. Wychodzi znacznie taniej. Bo pasek owszem kosztuje, ale mniej niż nowa głowica i kompletny rozrząd. Opel na przykład spuścił z tonu - ze 120 tysięcy kilometrów zmienił na 60 tys. Podobnie jest z obecnie produkowanym VW Golfem TDI. W autach tych wymiana paska to koszt rzędu 1000 złotych. Ból zaczyna się, jeśli akurat kupujemy auto z takim przebiegiem - wydatki związane z rejestracją i ubezpieczeniem i tak są duże. Warto więc podczas zakupu zażądać dowodu wymiany paska od sprzedającego. Pytanie, po co w ogóle wymyśla się jakieś terminy wymiany pasków, jeśli te okropne przedmioty i tak w niekontrolowany sposób potrafią zniszczyć silnik w każdym momencie? Czy terminy te są liczone z grubsza? A może to przejaw pobożnych życzeń producenta pojazdu? Często wszystko na to wskazuje. Technicznie rzecz ujmując, jest to mniej więcej termin, w którym wykonany z gumy i tkaniny element musi zostać wymieniony. W żadnym razie nie jest to jakakolwiek forma gwarancji. Po upływie gwarancji na całe auto pozostaje tylko nadzieja na rękojmię, ale pewną ochronę daje tylko przedwczesna, zapobiegliwa wymiana. Producenci coraz częściej, wypowiadając się na ten temat, bąkają, że chyba trzeba wrócić do rozwiązania z łańcuszkami rozrządu - tak będzie na przykład w nowej generacji Golfa. Ale - jak uczy doświadczenie życiowe - i to nie daje żadnej pewności. Przykład? Choćby z tej samej rodziny: znakomite silniki VR6 Volkwagena nie miały rwących się pasków zębatych tylko łańcuszki, ale za to psuły się im napinacze. Wyniki końcowe były takie same. Nie jest to pocieszające.
Pasek rozrządu: stan przedzawałowy
Nawet najbardziej niezawodne silniki najlepszych marek potrafią zakończyć swą służbę - a często i techniczne życie - w ciągu kilku sekund, jeśli odmawia współpracy relatywnie prosta i naprawdę tania część eksploatacyjna.Zerwany pasek rozrządu jest stałym gościem w listach i mailach od Czytelników.