NieprzewidywalneBo i dzieci, i zwierzęta są nieprzewidywalne w swych zachowaniach. Ideały, które nie tylko w lot rozumieją, o co chodzi, ale na dodatek się do tego stosują, istnieją tylko w literaturze i filmach. Nawet najbardziej rozleniwiony pekińczyk-kanapowiec może mieć chwilę szaleństwa, a jeśli kierowca ma półtorej sekundy na wykonanie gwałtownego manewru, w chwili gdy pupilek nagle zaczyna dokazywać na jego kolanach, na tragiczne skutki nie trzeba długo czekać. Nie mówiąc już o tym, że pies - podkreślamy, identycznie jak inni pasażerowie auta! - podlega takim samym prawom fizyki jak my sami. Jeśli więc pozwalamy ukochanemu jamnikowi podróżować na tylnej półce samochodu, to pamiętajmy, że robimy krzywdę sobie oraz jemu. To tak jak z dziećmi bez fotelika - mówimy: "bo one takie kochane, takie żywe i nie lubią tych pasów i fotelików" i pobłażamy im. Pozwalamy na "nielubienie", bo kochamy? A podczas gwałtownego hamowania tylko z prędkości 40 km/h 10-kilogramowy jamniczek (tak jak 10--kilogramowy berbeć bez fotelika!) zmienia się w 300-kilogramową bombę, która bezwładnie leci w przód, łamiąc po drodze zagłówki, oparcia foteli i karki ludzi - oczywiście, kończy się to jego śmiercią.Kochajmy mądrzeO ile jednak w przypadku dzieci sytuacja jest jasna - sprawę rozwiązano nawet ustawowo, choć tysiące zwyczajnie bezmyślnych "kochających rodziców" ignoruje zarówno przepis o fotelikach, jak i zwykły zdrowy rozsądek - o tyle ze zwierzakami nie jest już tak łatwo. Dla nich po prostu nie przewidziano miejsca w samochodzie, który zaprojektowano jako środek transportu dla ludzi i ich bagażu. A pies to nie bagaż.Co więc zrobić?Oczywiście, że odpowiedź na to pytanie związana jest z charakterem psa. Wilczuropodobny pies naszego kolegi redakcyjnego jest na przykład tak flegmatyczny, że bez protestów podróżuje nawet w bagażniku sedana. Wystawia łeb przez otwór w oparciu na rękaw narciarski i wystarcza mu to do szczęścia. Ale zdecydowana większość psów nienawidzi ciemności i małych pomieszczeń bez dostępu powietrza. Wniosek z tego, że najlepiej wozić ulubieńca w bagażniku samochodu typu kombi lub van, oddzielając go od kabiny prawidłowo skonstruowaną, stabilną kratą, taką samą jak w tzw. pojazdach uniwersalno-ciężarowych. Kraty te mają sporo zalet - są fabrycznie dopasowane do rozmiarów wnętrza i rzeczywiście zabezpieczają przed przemieszczeniem się psa do części pasażerskiej. Bo pamiętajmy, że są psiaki zdolne do kocich wyczynów, polegających na sprytnym przeciskaniu się przez szczeliny między burtami auta a kratą, co daje rezultaty takie same, jakby kraty w ogóle nie było. W związku z tym raczej nie zdają egzaminu fabryczne siatki zwijane jak rolety. Zapomnijmy więc zarówno o fabrycznych zwijanych siatkach rozdzielających, bo sprawdzają się tylko jako ochrona przed z założenia nie mającymi skłonności do czołgania się bagażami. To samo dotyczy też akcesoryjnych "krat uniwersalnych", najczęściej mocowanych na sprężynowych teleskopach. Taka przegroda to zaledwie alibi - rowerek czy wózek dziecięcy powstrzyma, ale wulkan temperamentu w postaci młodego rottweilera, któremu się właśnie zebrało na czułości do swych państwa, zatrzymać może tylko solidna krata. Natomiast małe i średnie pieski doskonale dają się przewozić w specjalnych boksach transportowych. Mają one jeszcze tę zaletę, że chronią zwierzę przed kontaktem z twardymi lub wręcz ostrymi krawędziami, na jakie może trafić swobodnie przemieszczający się po bagażniku pies przy wstrząsach lub gwałtownych zmianach toru jazdy.A jeśli nie kombiTu sprawa jest trudniejsza, bo pies powinien być jakoś "przymocowany", podobnie jak pasażer pasami. Problem w tym, że nie każdy zwierzak da się skrępować niewygodnym, specjalnym pasem. Poza tym żywotność ulubieńca na tylnym siedzeniu prowadzi do splątania pasów. Pozostaje więc stosowanie łatwo demontowalnych kratek, klatek lub siatek na tylnej kanapie - tylko najpierw trzeba sprawę dokładnie przemyśleć, by niechcący nie zmienić luksusowej limuzyny w ciasny pojazd dwumiejscowy...Ale tak czy inaczej w jakiś sposób powinniśmy zadbać o wspólne bezpieczeństwo.
Pies też człowiek!
Jakie to wzruszające! Za kierownicą siedzi pańcia, a na jej kolanach tuli się do niej ukochana Misia czy Muszka, co jakiś czas miłośnie liżąc pańcię po twarzy. I jakże to głupie i bezmyślne! Ślepa miłość do psa w samochodzie - dokładnie tak samo jak w przypadku rozkosznych, a ogromnie żywych i ruchliwych dzieci - może być śmiertelnym zagrożeniem.
Auto Świat
Pies też człowiek!