Taka właśnie jest tendencja, której hołduje coraz więcej firm. Użytkownik może sprawdzić poziom oleju silnikowego, ilość płynu w układzie hamulcowym i spryskiwaczach. Ale nic więcej! Wymiana przewodów zapłonowych czy świec, lub tylko sprawdzenie paska klinowego wymaga demontażu plastikowych maskownic. Niewielu właścicieli decyduje się, by samodzielnie to zrobić. A efekt takiego działania? Kiedyś przepalona żarówka była sygnałem, że musimy poświęcić kilka minut w ciągu dnia, by starą zastąpić nową. A dzisiaj? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy na naszych drogach. Obserwując je, możemy dojść do przekonania, że wymiana żarówki to czynność wielce skomplikowana, wymagająca znajomości rzeczy, odwiedzin w serwisie i przede wszystkim czasu. A ten dzisiaj jest bardzo cenny. Właściciele pojazdów nie marnują go więc na tak błahą sprawę jak wymiana przepalonej żarówki. Konstruktorzy nie rozpieszczają nas, nie tylko skutecznie zabudowując komorę silnika, ale także instalując coraz nowsze typy żarówek.Do wyboru...Jeszcze do niedawna bardzo łatwo było zidentyfikować, jaką żarówkę mamy zamontowaną w reflektorach pojazdu. Najczęściej była typu R2, H4 lub H7. Dzisiaj mamy także do dyspozycji modele H1, HB3 i HB4, D2S i D2R, a nierzadko różnice (wizualne) między nimi są niewielkie. Jeśli do tego dodamy jeszcze żarówki w światłach przeciwmgłowych i dalekosiężnych (H1, H2, H3) oraz kilkanaście mniejszych żaróweczek do kierunkowskazów i oświetlenia wnętrza, wtedy powstaje kombinacja, która może zaskoczyć nawet największych znawców tematu (patrz: "Co świeci w aucie?", "Auto ŚWIAT" nr 39/2001). Dlatego też pierwsza rzecz, o której powinniśmy pamiętać, to zapisanie sobie gdzieś "pod ręką", jakiego typu żarówki są zainstalowane w aucie. Warto jest wozić ich zapas w bagażniku (nie zawsze bowiem można kupić wszystkie typy na stacjach benzynowych i w supermarketach). Od chwili, gdy reflektory ksenonowe weszły do powszechnego użytku, wszystko przed nami. Wprawdzie producenci zarzekają się, że prędzej auto trafi na złom, niż przepali się ksenonowa żarówka, ale jeśli coś ma się zepsuć, to na pewno się zepsuje. A w przypadku ksenonów naprawa może być bardzo kosztowna. Na próbęOczywiście nie każdy musi znać się na obsłudze auta, w tym na wymianie żarówki (choć podobnie jak na wymianie koła na zapasowe - powinien). Niemniej jednak zamiast jeździć z przepaloną (aż do czasu, gdy znajdziemy chwilę, by podjechać do serwisu), płacić kolejny mandat za jej brak czy stwarzać zagrożenie na drodze (wszak jesteśmy gorzej widoczni, a i my mniej widzimy), lepiej jest wcześniej poćwiczyć jej wymianę. A jak przekonaliśmy się my sami, może być to prawdziwe wyzwanie. Wprawdzie w dziesięciu modelach bardzo popularnych samochodów robili to zamiast nas pracownicy serwisu, ale i tak podpatrując ich nierzadko bardzo poważne problemy, by dostać się do gniazd żarówek, sami zastanawialiśmy się, ile nam zajęłoby to czasu. I jak bardzo poobcierane mielibyśmy dłonie. Ciekawostką jest fakt, że najłatwiej i najszybciej jest wymienić żarówki w autach nie najnowszej już konstrukcji (Maluchu, Polonezie). Razi tylko to, że np. w Maluchu przewody elektryczne niczym nie osłoniętę leżą na wierzchu (w bagażniku) i są bardzo podatne na ewentualne uszkodzenia. Dodatkowo w Maluchu stosunkowo łatwo jest uszkodzić cały reflektor, wkładając np. koło zapasowe. Stosunkowo nieźle wypadły próby w Fiacie Punto, Daewoo Lanosie (choć trzeba uważać na dekielek, po zdjęciu którego łatwo wypada gumowa uszczelka) i Volkswagenie Polo. W Skodzie Fabii, by wymienić żarówkę, trzeba mieć bardzo szczupłą dłoń, podobnie jak w Oplu Astrze. Jeśli będziemy musieli instalować nową żarówkę w czasie podróży, na pewno nie będziemy jej mile wspominać. O tym, że pomimo plastikowych osłon w komorze silnika można jednak zapewnić odpowiedni dostęp do reflektorów, przekonuje Renault Laguna. Wystarczyło zdjąć osłonę akumulatora i już mogliśmy bezproblemowo dotrzeć do mocowania żarówek. I choć mały Mercedes klasy A wygląda uroczo, to jednak, by dostać się do reflektorów, trzeba zdemontować plastikowe zbiorniczki. Na szczęście konstruktorzy pomyśleli o tym i są one wyposażone w specjalne żółte dźwigienki ułatwiające ich wyjmowanie z komory silnika. Potem cała operacja jest już prosta. Iście cyrkowych umiejętności trzeba przy wymianie żarówki w CitroĎnie Xsara Picasso. Zanim dostaniemy się do zawleczek ją mocujących, musimy dosłownie po omacku przebrnąć przez plątaninę kabli, w dodatku pod wyprofilowaną, metalową listwą pasa przedniego. Dwie osoby przez 5 minut szukały dojścia do lewego gniazda żarówki. Później dokonały iście cyrkowych zabiegów, by ją wyjąć. I jeszcze ważna uwaga - nową żarówkę wkładajmy, trzymając ją zawsze przez szmatkę. Tłuszcz stanowi bowiem warstwę izolacyjną, utrudniającą odprowadzanie ciepła.
Samemu czy w serwisie?
Tylko ci, którzy w deszczową, zimną noc musieli sami wymieniać żarówkę w aucie, wiedzą, jaki to problem, zwłaszcza gdy projektanci reflektorów bardziej zadbali o ich design niż o prostotę obsługi. Niestety, problem ten dotyczy coraz większej liczby nowych aut, w których producenci starają się zrobić wszystko, by właściciel po podniesieniu maski auta mógł zobaczyć tylko czarne plastiki zasłaniające "serce" pojazdu.