W Syrence - jeśli rano kot jeszcze pozostał w samochodzie, auto jest szczelne.Dowcip dowcipem, ale życie to zupełnie inna sprawa. Każdy pojazd ma dziesiątki miejsc, które potencjalnie mogą wpuszczać wilgoć do wnętrza. Czasami jest to rzeczywiście tylko wilgoć (co oznacza parowanie szyb, które może się wiązać choćby z wejściem do kabiny w zaśnieżonej kurtce), innym razem mowa już o całych kroplach - albo i strumyczkach wody. W pierwszym przypadku wystarczy przetrzeć szyby i włączyć dmuchawę (albo - najlepiej, jeśli się ją ma - klimatyzację), w drugim trzeba szybko przeciwdziałać, bo skutki dużych nieszczelności to o wiele więcej niż tylko parowanie szyby.Jeśli wilgoć w samochodzie wyraźnie wykracza poza poziom tej "dodanej", czyli właśnie wniesionej np. na kurtce, czas na gruntowne poszukiwania. Gruntowne, bo innej drogi nie ma. W zależności od konstrukcji w każdym aucie jest sporo miejsc "podejrzanych". Jeśli mamy otwierany dach, zawsze może on stanowić pierwszą przyczynę nieszczelności. Owszem, powinny tam być rynienki odprowadzające wodę, ale są one cieniutkie. Jeśli się więc zatkają (dochodzi do tego bardzo łatwo), woda natychmiast znajduje sobie inne drogi odpływu. Z reguły więc przecieka pod podsufitkę, wzdłuż przedniego słupka pod tapicerką, za deską rozdzielczą i obok zestawu bezpieczników i przekaźników. Dociera do dywanika pod nogami - a właściwie pod dywanik, bo jego zdolność do wchłaniania wody jest bardzo ograniczona.W przypadku kabrioletów trzeba stale sprawdzać wszystkie miejsca, w których rozkładany dach przylega do elementów karoserii. Bardzo szybko znajdziemy nieszczelności, siedząc w kabinie z latarką, gdy pomocnik będzie polewał auto wodą - najlepiej pod wysokim ciśnieniem.Oczywiście, każdy wpadnie sam na pomysł, że otwierany dach czy dach kabrioletu są potencjalnymi "winowajcami". Są jednak i inni. Uszczelki drzwiowe i okienne także trzeba sprawdzać. Ale i na tym nie koniec.Przejdziemy teraz do najczęstszego, choć najmniej podejrzewanego przez kierowców "sprawcy" pojawiania się wilgoci w aucie. To rynna pomiędzy komorą silnikową a przednią szybą, zakryta przez maskę, a dostępna albo poprzez otwory wentylacyjne w masce silnika, albo przez szczelinę, w której kryją się nasady ramion wycieraczek.Rynna ta jest niezbędna w każdym aucie, bo stąd właśnie dmuchawa wietrząca kabinę pobiera powietrze, tędy również odprowadzana jest woda zgarniana w dół przez wycieraczki. Ale nie zrozummy się źle: nie jest tak, że dmuchawa zasysa wodę z tej rynny. Wlot wentylacji tak skonstruowano i umiejscowiono, że może się tu dostać tylko powietrze. Fakt, że wilgotne w czasie opadów deszczu czy śniegu, ale tylko powietrze. Związana z tą rynną wilgoć w aucie - ta rzeczywiście uciążliwa - dostaje się do kabiny zupełnie inaczej. Podobnie jak w przypadku szyberdachu także tu może dojść do zatkania odpływów (odprowadzane są z rynny najczęściej wprost nad przednie koła, pod błotnikiem), bo nie trzeba nawet parkować pod drzewem, żeby liście i inne nieczystości osadzały się w rynnie. Jeśli nie zostaną usunięte, po pierwsze zapchają ujście wody (która błyskawicznie znajdzie inną drogę - do wnętrza auta, oczywiście), po drugie zaś zgniją i do wilgoci w kabinie dojdą jeszcze bardzo niemiłe wonie przez wentylację.Czytelnicy europejskich pism motoryzacyjnych bardzo często proszą o porady właśnie w tej kwestii. Jako absolutny rekordzista jawi się tu poprzedni model Passata. Przyczyna jest prosta, choć słabiutko wyjaśniona w instrukcji obsługi auta. Otóż w modelu tym główny odpływ rynny podszybia znajduje się pod akumulatorem, którego przecież większośc kierowców nie dotyka wcześniej niż po 4-5 latach od zakupu nowego samochodu. Dopiero wtedy bowiem zazwyczaj pojawiają się pierwsze oznaki zużycia baterii, więc po co go dotykać - nie licząc oczywiście zwykłej serwisowej konserwacji klem.Instrukcja obsługi wspomina o konieczności oczyszczania rynny podokiennej z liści i innych osadów, ale nie wskazuje na fakt, że jej ujścia są poprowadzone inaczej niż w większości aut. Trzeba więc pamiętać o tym, że ten poza tym naprawdę dobrze skonstruowany samochód ma taką pułapkę, i co najmniej dwa razy do roku zaglądać pod akumulator. Jasne, jest to uciążliwe - odłączenie klem to zawsze konieczność ponownego rozkodowywania radia, ustawiania zegara, czasem i kontroli nastawów elektroniki silnika - ale warto.
Skąd się bierze wilgoć w aucie?
Kiedyś opowiadano dowcip o badaniu szczelności kabiny w Mercedesie i w Syrence: zamykamy w samochodzie na noc kota. Jeśli w Mercedesie kot rano jeszcze żyje, to auto jest nieszczelne.