.. siebie. Od najmłodszych lat pozostawiony sam sobie, miał problemy z prawem, wylądował nawet w poprawczaku, który do dziś - na budynku wzniesionym za pieniądze zapisane właśnie przez niego - nosi tablicę "Steve McQueen przyszedł do nas jako chłopak z problemami, sprawiający problemy. Opuścił nas jako mężczyzna". Nie widząc innych sposobów na uczciwe utrzymanie się przy życiu, zaciągnął się do Marines. Tam otrzymał najwyższą karę za samowolne przedłużenie przepustki i krwawą bójkę z patrolem oraz najwyższe zaszczyty za bohaterstwo. Uratował życie pięciu kolegom, wyciągając ich z lodowatej wody Oceanu Arktycznego po katastrofie kutra desantowego na ćwiczeniach. A potem wykonywał dziesiątki prac, by opłacić naukę w szkole aktorskiej. Między innymi ścigał się w wyścigach motocyklowych i samochodowych, wygrywając wiele z nich. Nic dziwnego więc, że gdy dostał główną rolę w filmie "Bullitt", podrzucił reżyserowi pomysł pościgu samochodowego - oczywiście, z nim za kierownicą. Reżyser, Peter Yates, sam się trochę ścigał i był szefem zespołu PR Stirlinga Mossa, więc "kupił" pomysł natychmiast. Dzięki temu powstała najsławniejsza - i mimo upływu 30 lat wciąż świeża - sekwencja, w wyniku której samochód (Ford Mustang) stał się aktorem. To McQueen jest ojcem wszystkich dzisiejszych najlepszych scen tego typu. Z jednym wyjątkiem: w filmie "Bullitt" wszystkie zdjęcia są prawdziwe, nie ma ani jednego triku, a prawie wszystkie sceny nakręcono właśnie z głównym aktorem za kierownicą. Naprawdę...
Steve McQueen 1930-1980
W kinie był człowiekiem zamkniętym w sobie, mającym problemy z całym światem i sobą samym, twardzielem, upartym i zbuntowanym. Prawie zawsze grał.