Co roku setki tysięcy osób padają ofiarą oszustów sprzedających auta, których przebiegi są nawet kilka razy wyższe od deklarowanych. Domagamy się:
1. Wprowadzenia obowiązku odnotowywania przebiegów aut podczas obowiązkowych badań technicznych.
2. Informacje o przebiegach powinny być jawne i publikowane w ogólnodostępnych bazach. Każdy powinien mieć możliwość sprawdzenia przebiegu dowolnego samochodu, nawet wtedy, gdy zna wyłącznie jego numer rejestracyjny lub numer nadwozia.
3. Opowiadamy się również za powszechnym udostępnianiem informacji o przeznaczeniu auta (samochód osobowy, taksówka). Alternatywnie – na wzór rozwiązań stosowanych np. w Szwecji – należy w powszechnie dostępnej bazie danych publikować wszelkie informacje o samochodzie uzyskiwane przez stacje kontroli pojazdów podczas obowiązkowych przeglądów.
Pragniemy wręczyć naszą petycję wraz z listą osób, które się pod nią podpisały, ministrom Michałowi Boniemu i Sławomirowi Nowakowi. Od kilku tygodni ich biura nie odpowiadają jednak na nasze e-maile.
OPINIE I KOMENTARZE KIEROWCÓW, KTÓRZY MÓWIĄ OSZUSTOM: „STOP”!
-
Od 20 lat mieszkam w USAi jestem mocno zaskoczony artykułem o przekręcaniu liczników samochodowych, a szczególnie tym, że trzeba pisać specjalną petycję do rządu, aby zechciał wprowadzić przymus spisywania przejechanych kilometrów w samochodach. Dziwi, że tego jeszcze nie wprowadzono – przecież to oczywiste! W USA na przegląd techniczny udaję się raz w roku do warsztatu samochodowego, który ma stosowne uprawnienia. W warsztacie pierwszą czynnością jest spisanie personaliów właściciela, numeru rejestracyjnego i stanu licznika. Te wszystkie dane są od razu wpisywane do komputera. Nowością ostatnich lat jest podłączanie komputera do złącza OBD. Jeśli auto ma np. świecącą kontrolkę „check engine”, nie przechodzi badań. Jeżeli wszystko jest OK, mechanik przykleja na szybę naklejkę z terminem kolejnego przeglądu. Druga sprawa: jeżeli pojazd uczestniczył w wypadku i przejęła go firma ubezpieczeniowa, w tytule własności pojawia się wpis „salvage” (złom). Takie auto jest tańsze niż pojazd wolny od wad i nikt nie wmówi kupującemu, że to „igła”. Podane przykłady można śmiało skopiować i wprowadzić w Polsce. Czytelnik z USAJestem jak najbardziej za takim przepisem, Ministerstwo Cyfryzacji będzie miało okazję się wykazać! Sam jestem użytkownikiem samochodu osobowego i tak naprawdę nie wiem, z jakim faktycznym przebiegiem auto zostało kupione. Łukasz Iwanicki z Wólki ŁosinieckiejPanie Ministrze! Skoro prawo represjonuje cwaniaków przekręcających licznik poboru prądu, dlaczego sankcje nie dotyczą również amatorów dłubania w licznikach przebiegu kilometrów pojazdów mechanicznych? Dodam, że takie praktyki dotyczą oprócz samochodów także motocykli! Zbigniew Korona ze Wschowy Popieram totalne wstrzymanie przekręcania liczników. U nas, w Skandynawii, obowiązuje odnotowywanie stanu licznika w komputerze podczas corocznych przeglądów. Kupujący samochód może zadzwonić do urzędu lub znaleźć na stronie wydziału komunikacji stan licznika danego samochodu podczas ostatniej kontroli. Paweł Sosiński z GöteborgaGorąco popieram każdą inicjatywę zmierzającą do ukrócenia procederu „przekręcania” liczników. Zwracam uwagę, iż taki czyn jest oszustwem i już na podstawie dziś istniejących przepisów powinien być ścigany przez organy państwa. Łukasz Studziński z LublinaBardzo dobrze, szkoda, że tak późno. Ustalić kary dla tych przekręciarzy! Na parkingach przy granicy zachodniej aż się roi od reklam o cofaniu liczników. Jest to legalne? Szymon Pasik z Radomia