Kolejny test świateł nie dał niestety powodów do świętowania. Już w jego trakcie przynajmniej niektóre wnioski końcowe stały się oczywiste - naprawdę dobre światło kosztuje. Przede wszystkim w przypadku tańszych aut technika najwyraźniej zatrzymała się na poziomie, który już w latach 90. nie był szczytem możliwości. Już wtedy udowodniono, że nawet przy pomocy najtańszych rozwiązań można zapewnić wystarczające oświetlenie. Przykładami na to były choćby takie samochody, jak Łada Samara czy Skoda Felicia, których lampy świeciły niewiele gorzej od ówczesnych aut klasy średniej renomowanych producentów.Najnowsze tanie auta pochodzące nie z Europy Wschodniej, ale z Azji wypadają gorzej. Ich reflektory spełniają zaledwie podstawowe wymagania homologacyjne, lecz na pewno nie wystarczą do bezpiecznej jazdy nocą. Przyczyna leży w designie aut - wszystkiemu winne są gładkie szkła reflektorów. Światła są jak oczy - nadają "twarzy" auta wyraz. Projektanci chcieliby, żeby można było spojrzeć w głąb reflektorów. Pożądane są również jak największe, ozdobne, błyszczące, lustrzane powierzchnie. Dobrze wyprofilowane szkło reflektora tylko przeszkadza w uzyskaniu atrakcyjnego wyglądu. Bez niego trudno jednak osiągnąć prawidłowy rozkład światła na drodze. To zadanie musi przejąć w całości odbłyśnik reflektora - najczęściej ze słabym skutkiem. Przykład: Volkswagen Golf. Najlepsze oświetlenie miała trzecia generacja tego modelu (rocznik 91-98). Golf IV wyposażony w światła z gładkimi szkłami reflektorów pojawił się w 1997 roku. W jego przypadku zasięg świateł zmiejszył się w takim samym stopniu, w jakim zwiększyła się skłonność reflektorów do oślepiania kierowcy rozproszonym światłem. Kto w tym modelu chciał mieć doskonałe oświetlenie, musiał zamówić lampy ksenonowe - zupełnie jak w przypadku aktualnego Golfa piątej generacji. W aucie tym stosowany jest układ biksenonowy. Oznacza to, że reflektor projekcyjny (to ten wyposażony w grubą soczewkę) spełnia rolę nie tylko światła mijania, lecz także świateł drogowych (długich). Żeby móc np. ostrzegawczo błysnąć krótko światłami, Golf, podobnie jak inne auta z takim oświetleniem, ma odzielne reflektory halogenowe. W ten sposób lampa ksenonowa nie musi być za każdym razem uruchamiana. Pod względem zastosowanych technologii reflektor bi-ksenonowy nie jest już szczytem nowoczesności, przynajmniej od momentu, kiedy Opel zaczął oferować swój skomplikowany system świateł adaptacyjnych (AFL).Wyposażno w nie testowaną Vectrę, za dopłatą można go zamówić rówież do aktualnej generacji Opla Astry. System AFL składa się z reflektorów biksenonowych, które w trakcie pokonywania zakrętów zmieniają swoje położenie, doświetlając łuki. Na prostej drodze unoszą się nieco, poprawiając zasięg, ale w taki sposób, żeby nie oślepiać innych użytkowników drogi.Oślepienie powoduje przede wszystkim ksenonowe oświetlenie Skody Octavii, które pod względem jaskrawości błękitnego światła przypomina pierwsze lampy ksenonowe montowane na początku lat 90. w autach marki BMW. Wszystkie inne testowane lampy ksenonowe oślepiają wcale nie bardziej niż tradycyjne lampy halogenowe. Wśród tych ostatnich są jednak również modele szczególnie uciążliwe, jak choćby BMW X3. Jego reflektory są tak skonstruowane, że jadący z przeciwka patrzą bezpośrednio na żarnik żarówki. Wszystko przez to, że brakuje w żarówce niewielkiej, kosztującej zaledwie kilka groszy przesłonki. Najwyraźniej walka o obniżenie kosztów produkcji za wszelką cenę dotknęła również aut należących do najwyższych segmentów rynku. W dodatku kiepskie parametry zwykłego oświetlenia skłaniają do podejrzeń, że w ten sposób producent stara się zmusić klientów do zamawiania drogiego oświetlenia ksenonowego.Również w przypadku aut marki Volkswagen warto polecić wyłącznie lampy wyładowcze. Touran wyposażony w klasyczne lampy żarnikowe oświetla drogę raczej słabo. W wersji z oświetleniem ksenonowym to auto może świecić przykładem. Niestety w przypadku Toyoty Corolli nabywca nie ma wyboru. Lampy ksenonowe nie są w tym modelu dostępne nawet za dopłatą. Kiepskie wyniki Toyoty w testach oświetlenia stały się już chyba smutną tradycją.Miejmy nadzieję, że w końcu przezroczyste szkła reflektorów wyjdą z mody i znowu nawet tanie auta będą miały przyzwoite oświetlenie. Wtedy kolejny wielki test świateł da nam więcej powodów do radości. Jednak nawet jeśli jesteśmy właścicielami samochodu, który w testach wypadł bardzo dobrze, to nie ma gwarancji, że oświetlenie działa w nim prawidłowo. W tej dziedzinie bardzo dużo zależy bowiem od właściwego ustawienia lamp. Nawet najlepsze światła, jeżeli nie są odpowiednio wyregulowane, mogą świecić bardzo słabo. Z naszych badań wynika, że większość producentów aut ma z tym poważne problemy. Niemal wszystkie testowane samochody opuściły salony sprzedaży ze źle ustawionymi reflektorami. A to już na pewno nie jest wina głupiej mody.
Test świateł
Po raz kolejny skorzystaliśmy z największego na świecie stanowiska do badania świateł należącego do firmy Hella. To 140-metrowy odcinek drogi zbudowany wewnątrz olbrzymiej hali wyposażonej w najnowocześniejsze urządzenia pomiarowe.
Auto Świat
Test świateł