Najwygodniejszym, choć również wymagającym kompromisu, miejscem do przewożenia przedmiotów o nietypowych gabarytach jest dach samochodu. Dach auta klasy kompaktowej jest na tyle szeroki, że zmieści się na nim nawet osiem par nart. To więcej, niż z reguły potrzeba. W tym samym miejscu i w analogiczny sposób można przewozić snowboardy, choć te znacznie łatwiej jest upchnąć w bagażniku.Najpierw belkiPodstawą większości bagażników dachowych są belki poprzeczne. Muszą być one dostosowane do danego modelu samochodu. Najlepiej przystosowane do montażu belek poprzecznych są auta wyposażone w fabryczne relingi. Jeżeli relingów nie ma, mocowania belek wykorzystują np. rynienki dachu, a jeżeli i te w danym modelu nie występują, specjalne łapy wpasowuje się pomiędzy uszczelkę drzwi i blaszany profil nadwozia. Belki poprzeczne nie są elementem wyposażenia, na którym warto oszczędzać: wystarczy sobie wyobrazić szkody wyrządzone przez ekwipunek urlopowy "odlatujący" przy prędkości np. 100 km/h. Kiepska jakość to ponadto niski komfort: każde belki poprzeczne "gwiżdżą", stawiają opór i przeszkadzają podczas jazdy - im gorsze, tym bardziej. W praktyce też okazuje się, że niemarkowe, niestandardowe belki nie będą "współpracowały" z bagażnikami renomowanych producentów. Z kolei efektowne, dobrze wyprofilowane i ciche aluminiowe belki z "szyną" dadzą się połączyć wyłącznie z przystosowanymi do tego standardu stosunkowo drogimi bagażnikami. Przewidując częste zmiany samochodu, można zdecydować się na markowe belki z wymiennymi mocowaniami - przystosowanie belek do kolejnego auta wymagać będzie wyłącznie wymiany łap - mocowań.Różne sposobyNajpopularniejsze bagażniki narciarskie składają się z płaskiej podstawy przykręcanej do belki dachowej oraz ruchomego ramienia, które zamyka przewożone narty. W takim bagażniku można także przewozić płaskie przedmioty szersze niż narty, np. snowboardy. Z nartami zamkniętymi w takim bagażniku można jechać w długą trasę bez ryzyka. Gdy bagażnik jest nieużywany, należy go zdemontować - stawia niepotrzebny opór (wzrost spalania!) i powoduje hałas. Najtańszy sposób przewożenia nart to mała opaska, której podstawa mocowana jest do belki dachowej. Koszt jednego kompletu opasek - 13-20 złotych. Metoda wyglądająca na prymitywną okazuje się skuteczna - narty zamocowane są całkiem pewnie. Opaski tego typu przewidziane są do przewożenia jednej pary nart, ale można ich zmieścić na jednej belce kilka. Opaska może stanowić uzupełnienie innego bagażnika, którego pojemność jest w danej sytuacji za mała. Nie można w ten sposób przewozić snowboardu. Podstawowa wada typowych opasek ujawnia się przy silnym mrozie: trudno jest zmarzniętymi palcami zapiąć opaskę wykonaną z gumy sztywniejącej w niskich temperaturach. Trzeci sposób transportu nart wydaje się najbardziej atrakcyjny: nie wymaga obecności hałaśliwych, trudnych w montażu i drogich belek poprzecznych: bagażnik trzyma się na dachu dzięki obecności silnego magnesu. Rozwiązanie to ma jednak sens tylko w specyficznej sytuacji: do celu oddalonego o kilkaset lub więcej kilometrów jedziemy bez nart, wypożyczamy je na miejscu i ewentualnie przewozimy na dystansie kilkunastu lub kilkudziesięciu kilometrów. "Przyklejając" taki bagażnik do dachu, trzeba pamiętać o tym, aby był idealnie czysty. Niezależnie, czy jest on obciążony, co kilka godzin trzeba bagażnik zdjąć, dokładnie wytrzeć podstawę oraz dach auta. Jeżeli pomiędzy podstawę bagażnika a lakierowaną powierzchnię dostaną się drobinki kurzy lub piach, lakier zostanie porysowany Jeżeli dach samochodu nie jest płaski albo jest w nim w duże okno, o tym rozwiązaniu trzeba zapomnieć.
Z nartami w drogę
Wnętrza większości samochodów nie są przystosowane do przewożenia długich przedmiotów. Przy odrobinie sprytu dałoby się oczywiście wcisnąć narty do środka dużego auta osobowego, ale kto miałby ochotę siedzieć w nienaturalnej pozycji podczas podróży często zdecydowanie dłuższej niż tysiąc kilometrów? Dochodzi też aspekt bezpieczeństwa: w razie wypadku narta działa jak gilotyna.