zł, a oczekiwał ok. 40 tys. zł, nie ustalił jednak ceny minimalnej. Zwycięzca aukcji złożył pozew do sądu, a sąd w wyroku nie zostawił na sprzedawcy suchej nitki. Orzekł, że ma on przekazać pojazd zwycięzcy aukcji za wylicytowaną kwotę, oraz obciążył go kosztami procesu. Na nic zdały się tłumaczenia o przeoczeniu przy wystawianiu przedmiotu na sprzedaż oraz o trudnościach z dostępem do internetu, które uniemożliwiły wprowadzenie kwoty minimalnej. Sąd stwierdził, że nawet jeśli dostęp do internetu nie jest powszechny, to w każdym razie wystarczająco łatwy. A więc jeśli wystawiamy towar na sprzedaż, to nie możemy traktować tego jak zabawy - znalazł się klient, musimy sprzedać towar, nawet jeśli nie jesteśmy zadowoleni z kwoty. Ewentualnie możemy wprowadzić do aukcji kwotę minimalną i w ten sposób zabezpieczyć swoje interesy. Podobnie, jeśli zdecydujemy się wziąć udział w aukcji i zaproponować kupno jakiegoś przedmiotu, nie będziemy mogli się z tej oferty wycofać po aukcji zakończonej naszym zwycięstwem - towar trzeba kupić. Dzięki precedensowemu wyrokowi warszawskiego sądu skończą się być może aukcje, w których sprzedawcy sądują zainteresowanie jakimś przedmiotem, ale w rzeczywistości wcale nie zamierzają go sprzedać. Duuuże piwo wojewodyWygląda na to, że w zeszłym tygodniu nie doceniliśmy możliwości byłego już wojewody mazowieckiego Wojciecha Dąbrowskiego. Jak donosi dziennik "Rzeczpospolita", w momencie kontroli miał on we krwi nie 0,75 promila alkoholu, ale przeszło dwa razy więcej. I to po jednym piwie! W takiej sytuacji nawet broniący go wcześniej redaktor Brzeziński uznał, żebyły wojewoda miał zadatki na samobójcę...
Z ostatniej chwili
Wygranie aukcji to jak podpisanie umowy Warszawski Sąd Rejonowy dla Pragi Północ zajmował się pozwem allegrowicza, który wygrał licytację dotyczącą Jeepa Grand Cherokee, ale auta nie otrzymał, bo sprzedawca nie był zadowolony z zaproponowanej kwoty. Uzyskał nieco ponad 23 tys.