Zakup auta używanego wiąże się z wieloma decyzjami. Pominiemy te związane z wyborem właściwego modelu (w podobnej cenie można kupić zarówno miejskie auto, jak i vana lub terenówkę), a spojrzymy na sam proces zakupu – gdzie najlepiej szukać ofert i czy lepiej kupić auto od osoby prywatnej, czy od firmy?
Na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Kiedyś właściwie jedynym rozwiązaniem były giełdy samochodowe. W czasach rozkwitu na największy plac w Polsce – do Słomczyna – przyjeżdżały tysiące aut. Obecnie ich liczba często nie przekracza… setki. Wyjazd na taki plac w poszukiwaniu samochodu jest więc raczej pozbawiony sensu, za to do Słomczyna warto wstąpić, żeby kupić… części zamienne, rower czy garnki – oferta jest naprawdę szeroka.
Nieźle (ale również bardziej w temacie części niż aut) trzyma się giełda w Poznaniu, po tanie samochody można wybrać się na warszawski Żerań. Wszystko wskazuje jednak na to, że czas giełd zakończył się nieodwracalnie.
Popularnym niegdyś miejscem poszukiwań ofert były też profesjonalne gazety z ogłoszeniami. Jednak tę rolę na rynku mediów przejął niemal całkowicie internet. W serwisach ogłoszeniowych (np. na największym Otomoto.pl) znajdziecie setki tysięcy ofert. Potrzebny pojazd specjalistyczny, np. youngtimer? Zapraszamy do serwisów tematycznych, np. na Gieldaklasykow.pl.
Podobne „minigiełdy” znajdziecie na stronach miłośników poszczególnych marek czy np. aut terenowych. Oczywiście, internet to miejsce dobre jedynie do wyszperania ofert (uwaga: te naprawdę atrakcyjne bardzo szybko stają się nieaktualne).
Potem trzeba już porzucić świat wirtualny i udać się do sprzedawcy, żeby ocenić auto. Tu pojawia się kolejne pytanie: czy lepiej skorzystać z ofert prywatnych, czy komisowych? Co prawda, zakup auta w komisie daje teoretycznie większe szanse na dochodzenie roszczeń, ale najlepiej, gdy przyłożycie odpowiednią wagę do sprawdzenia egzemplarza, bo proces egzekwowania swoich praw (nawet tych najbardziej oczywistych) za każdym razem jest niezwykle czasochłonny.
Teoria nie jest najgorsza: sprzedający samochód używany odpowiada za niego w ramach rękojmi. Nie jest to jednak bezwarunkowa konieczność naprawienia wszelkich wad czy usterek eksploatacyjnych. Przepisy najlepiej chronią kupującego będącego osobą fizyczną, który nabywa auto od profesjonalnego sprzedającego – wtedy działają wszelkie przepisy o ochronie konsumentów, sąd bierze też pod uwagę, co mógł i powinien ustalić pośrednik (np. to, że auto ma znacznie zaniżony przebieg lub niechlujną naprawę powypadkową). Zakres odpowiedzialności osoby prywatnie sprzedającej auto jest mniejszy, znacznie gorzej mają firmy lub osoby fizyczne nabywające pojazd do prowadzenia działalności gospodarczej – ochrona kupującego jest wtedy ograniczona głównie do wad zatajonych.
Kupno auta od osoby prywatnej:
- osoba fizyczna może ograniczyć zakres obowiązywania rękojmi za wady sprzedawanego samochodu lub umówić się (zapis w umowie), że w ogóle ona nie obowiązuje.
- sprzedający i tak bezterminowo odpowiada za wady przez niego zatajone (np. gdy zostanie mu udowodnione cofnięcie licznika).
Kupno auta od komisu:
- profesjonalny sprzedający w stosunku do prywatnego konsumenta nie ma prawa ograniczyć rękojmi za wady. Takie stwierdzenie na fakturze nie będzie miało żadnego znaczenia.
- sąd weźmie pod uwagę, że profesjonalny sprzedawca powinien wiedzieć o istotnych wadach – np. o zaniżonym przebiegu.
Rodzaj dokumentu, który przenosi własność samochodu, zależy od sprzedającego – czy jest on osobą fizyczną, czy też auto należy do firmy.
- Umowa kupna-sprzedaży to dokument, którym trzeba się posłużyć, gdy sprzedającym jest osoba prywatna nieprowadząca działalności gospodarczej (lub gdy auto nie figuruje w tzw. rejestrze środków trwałych firmy). Jeśli cena auta przekracza 1000 zł, dodatkowo trzeba wypełnić druk PCC-3. Dla kupującego oznacza to, że konieczna będzie wizyta w urzędzie skarbowym i uiszczenie 2-proc. podatku.
- Faktura VAT marża to dokument wystawiany przez firmę, gdy samochód jest towarem handlowym – został zakupiony w celu dalszej odsprzedaży. Na takiej fakturze VAT nie jest wyszczególniony (sprzedający odprowadza go od swojej marży, której nie ujawnia).
- Faktura z VAT-em. Sprzedający musi wiedzieć, jaki VAT nalicza. Jeśli kupujecie auto do działalności firmy, faktura z „pełnym” 23-procentowym VAT-em pozwoli obniżyć koszty – będziecie mogli go odliczyć (stosownie do przepisów). Auto może być też zwolnione z VAT-u. Mimo że w dowodzie figuruje osoba prywatna, samochód może być własnością firmy!
Internet to doskonałe miejsce do poszukiwań samochodu – w najpopularniejszym serwisie ogłoszeniowym na klientów czeka ok. 200 tys. ofert (!). Nie trzeba wychodzić z domu, można w nieskończoność analizować oferty, dzwonić do właścicieli itp. Wystarczy komputer i dostęp do sieci, co dla współczesnych kupujących nie stanowi większego ograniczenia – można przecież skorzystać z telefonu (świetne aplikacje na smartfony) lub kafejki internetowej. Niestety, oględziny aut są tylko wirtualne, a wiemy, jak wygląda większość ofert – po przyjeździe na miejsce okazuje się, że auto „nieco” odbiega od optymistycznego obrazu w internecie. Nieuczciwy sprzedający poprawi zdjęcia w Photoshopie, ubarwi opis (lub wręcz poda nieprawdziwe informacje!). Ostatnim hitem internetu jest zaniżanie cen, żeby nie płacić za ogłoszenie.
Komisy prywatne oferują bardzo różne auta – od najtańszych, za 1000 zł, po najdroższe, luksusowe egzemplarze sprowadzane na życzenie klientów. Niestety, musicie mieć oczy szeroko otwarte. Zakup w komisie nie zwalnia od dokładnych oględzin. Oczywiście, w przypadku ewidentnego oszustwa można żadąć zwrotu pieniędzy, ale może się okazać, że punkt nie ma… żadnego majątku.
Komisy przy autoryzowanych punktach dilerskich to dobre miejsce do zakupu (ale też musicie zachować czujność!). ASO nie może sobie pozwolić na handel złomem (standardem są faktury na pełną kwotę, diler raczej też się „nie zwinie” i ma majątek, którym odpowiada). Sporadycznie na plac trafiają egzemplarze starsze niż 8-letnie. Wiele firm oferuje też specjalne programy, w ramach których auta są dodatkowo sprawdzane. Niestety, tu nie można liczyć na okazje cenowe, przeciwnie – ceny są najwyższe na rynku.
Istotną zaletą giełdy jest możliwość natychmiastowego obejrzenia interesujących aut. Odpada żmudne umawianie się, dojeżdżanie w odległe miejsca itp. – spotykają się bezpośrednio sprzedający z kupującym, można od ręki ustalić cenę.
Większość aut wystawionych do sprzedaży i tak jest oferowana przez pośredników – mitem jest, że jak pojedziemy na giełdę, to spotkamy się z prawdziwymi użytkownikami. Jeśli dokumenty są w porządku (nie podpisujcie umowy in blanco!), nie musi to oczywiście oznaczać nic złego. Lepiej jednak nie finalizować transakcji na giełdzie – nawet jeśli auto spełnia oczekiwania, dobrze, żeby obejrzał je mechanik (zwłaszcza gdy jest to nowoczesny diesel).
Trudno tu porównać ceny. Nawet w przypadku popularnych aut nie ma co liczyć na dużą podaż podobnych egzemplarzy, np. Opli Astr z tego samego rocznika, z takim samym silnikiem.
Dobre auta często w ogóle nie trafiają do ogólnodostępnych ogłoszeń – bywa, że kupiec od dawna czeka na decyzję właściciela odnośnie sprzedaży. To częsta sytuacja w małych społecznościach (osiedla, wsie), kiedy wiemy, w jakim stanie było sprowadzone auto, znamy właściciela i jego podejście do serwisowania.
Kartka na szybie to dobre rozwiązanie dla sprzedawcy, szczególnie gdy nie ma nic do ukrycia – samochód rzeczywiście jest w świetnym stanie lub ma cenę adekwatną do swojej kondycji. Jeśli złe auto trafi do sąsiada, sprzedający więcej straci, niż zyska!
Taka forma ogłoszeń nic nie kosztuje, do zalet zaliczamy również możliwość natychmiastowego obejrzenia auta spotkanego na drodze.
Są też wady: ograniczony krąg odbiorców (dla sprzedawcy) oraz słaby wybór samochodów (dla kupujących). Ciężko porównać też ceny.