• Nawet jeśli jesteś czujny i spostrzegawczy, możesz nie zauważyć, że funkcjonariusze mierzą twoją prędkość
  • Żadna aplikacja ostrzegająca o radarach czy kontrolach drogowych nie gwarantuje bezkarności
  • Kontrole kaskadowe to coraz popularniejsza taktyka policji – mijając jeden patrol licz się z tym, że kilkaset metrów dalej będzie kolejny

Nawigacja z powiadomieniami o fotoradarach, do tego tego w smartfonie aplikacja społecznościowa informująca o kontrolach prędkości i patrolach, niekiedy wciąż też włączone CB-radio – z takim zestawem wielu kierowców czuje się na drogach nie tylko bezpiecznie, ale i niemal bezkarnie, bo przecież systemy „wczesnego ostrzegania” powinny w porę poinformować o ewentualnych kontrolach. To poczucie bezpieczeństwa może być złudne, bo taktyka i sprzęt funkcjonariuszy czasem pozwala oszukać nawet najbardziej wyrafinowane ostrzegacze i wykrywacze. Kierowcy też powinni wiedzieć, że i policjanci pracujący pod presją uzyskania z góry założonych przez przełożonych wskaźników też nie zawsze grają fair.

Kontrole kaskadowe

To sposób kontroli, który policja stosuje od lat – często tego typu akcje są wręcz oficjalnie zapowiadane, a i tak przyłapanych w taki sposób kierowców nie brakuje. Jak to działa? Przy drodze, często w widocznym miejscu stoi jeden patrol policji i prowadzi wyrywkową kontrolę. Kierowcy – również ci, którzy o kontroli zostali uprzedzeni przez aplikacje ostrzegające – z reguły zwalniają przed kontrolą, szczególnie jeśli ją widać z daleka. Ale zwykle jest tak, że niemal natychmiast po tym, jak minęli policjantów, wciskają gaz głębiej. Na to właśnie czeka załoga kolejnego patrolu, który czai się przy drodze nieco dalej. Warto wiedzieć, że po niedawnych zmianach przepisów (obowiązujących od 7 listopada 2019) policjanci mają prawo ustawiać radiowóz również w niedozwolonych miejscach.

Uwaga! Czasem na dwóch patrolach się nie kończy – punktów kontroli umiejscowionych przy jednym odcinku trasy może być więcej, czasami też odcinek podczas kaskadowych pomiarów prędkości bywa patrolowany przez załogę mobilnego wideorejestratora.

Inna metoda: patrol ustawia się z miernikiem tuż za fotoradarem stacjonarnym – ze wszelkich badań wynika, że po minięciu fotoradaru znaczna część kierowców przyspiesza, często do prędkości wyższej niż przed żółtym masztem.

Lotne kontrole

Policjanci doskonale wiedzą, że kierowcy masowo używają aplikacji ostrzegających przed kontrolami, więc od dłuższego czasu stosują taktykę polegającą na tym, że po wykonaniu kilku pomiarów, zmieniają miejsce, czasami zaledwie o kilkaset metrów. Kierowca mija miejsce, w którym według aplikacji miała być kontrola, i jeśli nie ma tam radiowozu, jego czujność spada. Spada też zaufanie do wskazań aplikacji, bo takie nieaktualne zgłoszenie jest traktowane jako fałszywy alarm.

Pomiary nawet z kilometra

Większość urządzeń wykorzystywanych przez policję do pomiarów prędkości pozwala na uzyskanie odczytu z odległości znacznie większej, niż zasięg wzroku kierowcy. Cieszący się złą sławą ręczny radar iskra, według polskiej instrukcji, ma maksymalny zasięg pomiarowy wynoszący 800 metrów, mierniki laserowe pozwalają uzyskać odczyt prędkości obiektu z odległości nawet powyżej kilometra. Celowo piszemy „odczyt”, a nie „pomiar”, bo prawda jest taka, że w warunkach drogowych prawdopodobieństwo, że taki pomiar będzie rzeczywiście dokładny, a nawet to, którego konkretnie pojazdu pomiar dotyczył, nie jest wcale duże – co policjantom niestety wcale nie przeszkadza, żeby używać sprzętu w taki sposób. Ulubione miejsca takich kontroli to np. długie proste i odsłonięte odcinki dróg na wjazdach do miejscowości (np. początek „pięćdziesiątki”). Kierowcy często po wjeździe do miejscowości – szczególnie jeśli wzdłuż drogi nie ma gęstych zabudowań – zamiast energicznie zwolnić z 90 do dopuszczalnych 50 km/h, po prostu pozwalają auto się toczyć, bo przecież przy drodze policji nie widać. Tymczasem radiowóz może stać gdzieś w bocznej uliczce kilkaset metrów dalej. Nasza rada: jeśli ruch w danym miejscu i czasie był gęsty, a pomiar odbył się z wieluset metrów i jesteśmy to w stanie udowodnić, to warto rozważyć nieprzyjęcie mandatu i wyjaśnienie sprawy przed sądem. To czasochłonne i nie ma żadnej gwarancji sukcesu, ale są wyroki, w których sądy na podstawie opinii biegłych podważały takie pomiary.

Pomiar miernikiem laserowym – policjant może być oddalony  o kilkaset metrów Foto: Auto Świat
Pomiar miernikiem laserowym – policjant może być oddalony o kilkaset metrów

Wadliwe pomiary wideorejestratorem

Uwaga! Problem pomiarów prędkości wykonywanych ze zbyt dużej odległości dotyczy także tych wykonywanych przy użyciu wideorejestratorów. Przypomnijmy: policyjny wideorejestrator nie mierzy prędkości ściganego auta, ale prędkość, z jaką porusza się radiowóz, w którym go zamontowano. Odczyt prędkości wyświetlany na nagraniu pochodzi zwykle z czujników ABS/ESP przy kołach policyjnego pojazdu. Pomiar prędkości ściganego auta polega na tym, że na określonym odcinku auto policyjne ma się poruszać z prędkością taką samą, jak pojazd, którego prędkość ma zostać w ten sposób zmierzona – w praktyce wystarczy, żeby na początku i na końcu odcinka pomiarowego dystans między radiowozem a ściganym autem był taki sam. Jeśli w trakcie pomiaru dystans się skróci, wynik zostanie zafałszowany na niekorzyść kierowcy. Problem polega na tym, że dystans oceniany jest... na oko policjanta – im większa odległość między pojazdami i im krótszy odcinek, tym przekłamanie może być większe. W skrajnych przypadkach błąd może wynieść nie kilka, a kilkadziesiąt kilometrów na godzinę! Nawet bardzo czujny, „elektryczny” kierowca nie spodziewa się, że malutki punkcik w lusterku, to nieoznakowany radiowóz dokonujący pomiaru prędkości.

Warto pamiętać, że problematyczny może być też pomiar wykonywany ze zbyt krótkiej odległości – w internecie znaleźć można z łatwością filmy, na których widać, jak nieoznakowany radiowóz „siedzi na ogonie” ściganego auta. W ten sposób kierowca może zostać sprowokowany do tego, żeby przyśpieszył, bo przecież nikt nie lubi, jak ktoś jedzie tuż za nim.

Wideorejestrator Foto: Autro Świat
Wideorejestrator

Mobilne centrum monitoringu

Policja ma do dyspozycji tzw. mobilne centra monitoringu – to najczęściej nieoznakowane, duże furgony, wyglądające często jak auta dostawcze lub samochody pogotowia technicznego. Mogą to być np. białe, długie, nieprzeszklone Mercedesy Sprintery czy Volkswageny LT. Z reguły można je rozpoznać po dodatkowych, składanych masztach na bagażniku dachowym lub wylotach klimatyzatorów. Taki nieoznakowany pojazd nie wzbudza podejrzeń – można go zaparkować np. przy skrzyżowaniu, na którym często się zdarza, że kierowcy przejeżdżają na czerwonym świetle lub w okolicach buspasów, na które chętnie wjeżdżają kierowcy aut osobowych. Pojazd jest wyposażone w kamery o szerokim polu widzenia (często na wysokich, teleskopowych wysięgnikach), a w środku znajdują się obsługujący sprzęt funkcjonariusze.

Mobilne Centrum Monitoringu Foto: Newspix
Mobilne Centrum Monitoringu

Mobilne centrum monitoringu może być wykorzystywane na różne sposoby – kierowcy, którzy złamali przepisy mogą być np. zatrzymywani nieco dalej przez kolejny patrol, będący w kontakcie z obsługą monitoringu, lub też na podstawie nagrań sporządzane są dopiero później wnioski o ukaranie – wtedy kierowcy nikt nie zatrzymuje tuż po popełnieniu wykroczenia, a o tym, że był w ukrytej kamerze, dowiaduje się dopiero po kilku tygodniach, kiedy zostanie wezwany do złożenia wyjaśnień.

Policyjne mobilne centrum monitoringu Foto: Paweł Stępniewski / Newspix
Policyjne mobilne centrum monitoringu

Uwaga! Również na podstawie nagrań z monitoringu miejskiego mogą być wystawiane mandaty za wykroczenia drogowe, np. za parkowanie w niedozwolonym miejscu, czy przekroczenie podwójnej ciągłej linii.

Ukryte fotoradary

Kierowcy z Polski są przyzwyczajeni do tego, że fotoradary są oznakowane, a o miejscach kontroli prędkości informują znaki. W innych krajach nie jest to jednak regułą – wyjeżdżając za granicę warto wiedzieć, że u naszych sąsiadów policyjny radar może być zakamuflowany w formie przydrożnego śmietnika czy zaparkowanej przy drodze przyczepki towarowej.

Fotoradar ukryty w przydrożnym słupku (Niemcy) Foto: Auto Bild
Fotoradar ukryty w przydrożnym słupku (Niemcy)

W Polsce coraz więcej nowych radiowozów jest wyposażonych w radary z głowicami zamontowanymi na stałe w przedniej atrapie – policyjny pojazd zaparkowany przy drodze, nawet jeśli policjanci siedzą w środku, też może być właśnie wykorzystywany do pomiarów prędkości!