Jak co roku drogowcy tłumaczą, że panujący w naszym kraju klimat ma fatalny wpływ na stan dróg. Częste „przejścia przez zero” powodują, że najpierw woda wsiąka w pory asfaltu, a później zamarza, rozsadzając przy tym otaczający ją materiał. Niewielkie szczeliny błyskawicznie zamieniają się w olbrzymie kratery.
Zapewne dałoby się znaleźć lepsze technologie budowy dróg. Ale po co? Utrzymując obecny stan rzeczy, drogowcy mają gwarancję dożywotniego zatrudnienia, cieszą się też mechanicy i sprzedawcy części, bo po każdej zmianie pogody przed warsztatami ustawiają się kolejki. Tylko kierowcy są niezadowoleni – no, ale przecież nie uda się dogodzić każdemu.
Kiedy już dojdzie do uszkodzenia auta, zarządcy dróg z reguły starają się wykręcić od odpowiedzialności, twierdząc, że winę ponosi kierowca, który nie dopasował stylu jazdy do warunków na drodze. Postanowiliśmy sprawdzić, jak prędkość przekłada się na ryzyko uszkodzenia pojazdu. Do testu użyliśmy samochodu ze standardowym, seryjnym zawieszeniem i na stosunkowo wysokich oponach. Już przy 60 km/h szkody były znaczne!
Po czym poznać, że auto jest uszkodzone - Jeżdżąc nieustannie po dziurawych drogach, możemy przegapić moment uszkodzenia samochodu. Oto najczęstsze objawy tego, że układ jezdny samochodu ucierpiał:
- kierownica jest przekrzywiona mimo jazdy na wprost – prawdopodobnie pogięły się drążki kierownicze lub elementy zawieszenia;
- auto ściąga na bok – z jednej z opon schodzi powietrze;
- kierownica drży – ucierpiała felga lub konstrukcja nośna opony;
- słychać stuki w zawieszeniu – mogło dojść do uszkodzenia maglownicy, łączników stabilizatora albo tulei wahacza.
Każda z wyżej wymienionych usterek może prowadzić do utraty panowania nad samochodem!
Skala zniszczeń zależy od prędkości jazdy. Postanowiliśmy kilka razy „zaatakować” wyrwę w asfalcie o głębokości 10 cm. Za każdym razem warunki próby były takie same, ale zmieniała się prędkość jazdy. Do testu użyliśmy Audi A4 z 2001 roku. Auto było wyposażone w standardowe zawieszenie oraz – co bardzo ważne – opony o relatywnie wysokim profilu (195/65 R 15 ).
To właśnie głównie dzięki takiemu ogumieniu, które absorbuje znaczną część energii uderzenia, szkody nie były duże. Gdyby ten sam samochód wyposażyć w niższe opony, np. 225/45 R 17, to mimo że koła miałyby taką samą średnicę, szkody byłyby znacznie poważniejsze, a do zniszczenia opony doszłoby już przy dużo niższej prędkości.
\To samo dotyczy również innych elementów układu jezdnego. Samochody wyposażone w obniżone i usztywnione zawieszenia są znacznie bardziej narażone na uszkodzenia powstałe na skutek kiepskiego stanu nawierzchni. Nowoczesne wielowahaczoweukłady jezdne, wykonane w dużej mierze ze stopów lekkich, są o wiele delikatniejsze od starych i prostych konstrukcji stalowych.
Jeśli zawieszenie jest bardzo sztywne, na kołach znajdują się niskoprofilowe opony, a uderzenie okaże się naprawdę mocne, to szkody w pojeździe nie muszą ograniczać się do układu jezdnego – często dochodzi np. do pęknięcia przedniej szyby, a nawet do deformacji karoserii!
W autach z małym prześwitem lub miękkim zawieszeniem zdarzają się przypadki uszkodzenia spoilerów, miski olejowej lub urwania wydechu. Nie wszystkie usterki są widoczne od razu – niektóre ujawniają się nawet po wielu tygodniach od zdarzenia, które je wywołało.
Masz prawo domagać się odszkodowania. nKosztami naprawy uszkodzeń powstałych po wpadnięciu w dziurę w jezdni można obarczyć zarządcę drogi. Niestety, w praktyce uzyskanie odszkodowania nie jest łatwe, choć nie niemożliwe. Przede wszystkim musimy zadbać o mocne dowody na to, że elementy zawieszenia lub felga pokrzywiły się w wyniku wjechania w wyrwę. Najlepiej jeśli w tym celu wezwiemy na miejsce zdarzenia policję lub straż miejską. Sporządzona przez funkcjonariuszy notatka będzie argumentem nie do podważenia, pod warunkiem że nie znajdzie się w niej zapis o nadmiernej prędkości.
Z doświadczenia wiemy, że policja niechętnie interweniuje w takich przypadkach, często wiąże się to również z wielogodzinnym oczekiwaniem na przyjazd patrolu. Jeśli jednak dziura jest tak duża, że może stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa innych kierowców, to podczas zgłoszenia należy to zaznaczyć – prawdopodobnie przyspieszy to interwencję.
Jeśli nie możemy czekać, sami spróbujmy zebrać odpowiednie dowody. W tym celu należy zrobić kilka zdjęć uszkodzonej nawierzchni i elementów samochodu oraz zadbać o świadków zdarzenia. Ze zgromadzonymi dowodami trzeba zgłosić się do zarządcy drogi. Jak go znaleźć? Najlepiej zajrzeć do urzędu miasta (gminy, powiatu), na którego terenie doszło do zdarzenia. Nawet jeśli droga nie będzie objęta jego zarządem, to zwykle dowiemy się, kto za nią odpowiada i jaka jest procedura wniesienia wniosku o odszkodowanie.
Wolniej, czyli bezpieczniej: Dziur o głębokości 10 cm na naszych drogach nie brakuje, a – jak wykazał test – nawet jadąc zgodnie z przepisami, nie mamy gwarancji, że samochód wytrzyma spotkanie z taką przeszkodą bez strat. Auto wykorzystywane do testów i tak okazało się stosunkowo odporne, bo jego właściciel nie uległ modzie i nie wyposażył go ani w eleganckie alufelgi, ani w niskoprofilowe opony. Paradoks polega na tym, że posiadacze usportowionych pojazdów muszą jeździć po polskich drogach znacznie wolniej i ostrożniej niż użytkownicy seryjnych, „cywilnych” wersji.
Przy niższych prędkościach nie tylko rosną szanse, że uda się ominąć przeszkodę, ale też konsekwencje ewentualnej „wpadki” będą mniej dotkliwe. Uwaga! Próbując rozpaczliwie ominąć dziurę w drodze, narażamy się czasem na jeszcze większe niebezpieczeństwo!
Przekrzywiona kierownica podczas jazdy na wprost? Auto ma przestawioną geometrię zawieszenia!
Dziur o głębokości 10 cm na naszych drogach nie brakuje, a – jak wykazał test – nawet jadąc zgodnie z przepisami, nie mamy gwarancji, że samochód wytrzyma spotkanie z taką przeszkodą bez strat.
Auto wykorzystywane do testów i tak okazało się stosunkowo odporne, bo jego właściciel nie uległ modzie i nie wyposażył go ani w eleganckie alufelgi, ani w niskoprofilowe opony. Paradoks polega na tym, że posiadacze usportowionych pojazdów muszą jeździć po polskich drogach znacznie wolniej i ostrożniej niż użytkownicy seryjnych, „cywilnych” wersji. Przy niższych prędkościach nie tylko rosną szanse, że uda się ominąć przeszkodę, ale też konsekwencje ewentualnej „wpadki” będą mniej dotkliwe. Uwaga! Próbując rozpaczliwie ominąć dziurę w drodze, narażamy się czasem na jeszcze większe niebezpieczeństwo!