Zajeżdżanie drogi, spowalnianie jazdy i tworzenie korków to główne zarzuty, jakie są kierowane pod adresem rowerzystów przez prowadzących auta. Rodzi to frustrację, zwiększa ryzyko śmiertelnej kolizji i tworzy zatory drogowe. Wydaje się, że w dość łatwy sposób można by temu w dużym stopniu zaradzić. I to nie przez budowę nowych ścieżek rowerowych kosztem miejsca dla samochodów ani przez ograniczenie prędkości w miastach do 30 km/h. Chodzi o pozwolenie rowerzystom na legalną jazdę po chodnikach.

Zakaz pedałowania

Dziś jest to zabronione i grozi mandatem karnym w wysokości 50 zł. Wyjątkowe sytuacje, kiedy rowerzyści mogą legalnie jechać po chodniku, to korzystanie z drogi, na której dopuszczalna prędkość przekracza 50 km/h, złe warunki pogodowe lub towarzyszenie dziecku do lat 10. W innych przypadkach straż miejska i policja ochoczo wlepiają mandaty cyklistom, którzy wjechali na chodnik, bo są oni dość łatwym celem. Czy jednak ich zachowanie jest aż tak niebezpieczne?

Poruszający się wśród pieszych rowerzyści rozwijają zazwyczaj prędkość, która nie zagraża zbytnio zdrowiu (nie mówiąc o życiu) przechodniów w przypadku kolizji. Żeby zminimalizować ich występowanie, cykliści powinni oczywiście obowiązkowo zachowywać ostrożność i ustępować pierwszeństwa pieszym. W przypadku piratów na rowerach (a i tacy się zdarzają) policja i straż miejska miałyby możliwość wykazania się skutecznością. Spokojnie jadący, nikomu niewadzący rowerzysta na chodniku powinien być wzorem do naśladowania! W przeciwieństwie do zawalidrogi, który za wszelką cenę pcha się między samochody, choć z trudem rozwija prędkość 15 km/h.

Między pieszymi Foto: ACZ / Auto Świat
Między pieszymi

Gładkie, szerokie chodniki bardzo często świecą pustkami w tym samym czasie, gdy jezdnia jest wypełniona autami. W takich warunkach aż prosi się o to, żeby chodnik pełnił jednocześnie funkcję ścieżki rowerowej. Wykorzystajmy tę przestrzeń. Nie karzmy za jej używanie. Co ciekawe, o ile w dużych aglomeracjach policjanci i strażnicy miejscy regularnie urządzają łapanki na rowerzystów, o tyle ich koledzy na prowincji i w mniejszych miastach jakby częściej przymykają oko na jazdę po chodniku i nie robią z tego problemu. Karanie za taki czyn uznają widocznie, zgodnie z poczuciem zdrowego rozsądku, za niedorzeczność i nadgorliwość.

Na chodniku jest dość miejsca Foto: ACZ / Auto Świat
Na chodniku jest dość miejsca

Legalizacja normalności

Proponowana zmiana prawa cieszy się, co jest rzadkością, poparciem zarówno kierowców, jak i rowerzystów. Pierwsi chcą płynniejszego ruchu. Drudzy słusznie zauważają, że zwiększyłoby się ich bezpieczeństwo, głównie osób starszych i bojących się jazdy obok strumienia pędzących aut. Sceptycznie do pomysłu nastawieni piesi muszą zrozumieć, że zagrożenie ze strony pedałujących jest znikome. Więcej tolerancji!