Jak dobrze wiadomo każdy nowy samochód nim trafi do salonu, a następnie w ręce pierwszych klientów jest wnikliwie badany. Jednak żeby pomiary wśród różnych producentów były porównywalne, używa się do tego celu ściśle określonych norm. Wedle ich instrukcji sprawdza się osiągi, począwszy od mocy maksymalnej silnika aż po inne parametry, które trafiają do tabelek z danymi technicznymi.

W momencie kiedy model znajduje się jeszcze w fabryce, jego osiągi są mierzone za pomocą hamowni silnikowej. Umieszcza się na niej motor, który wymontowano z samochodu. Do jednostki napędowej podłącza się wydech, układ chłodzenia i przede wszystkim układ paliwowy. Inżynier przeprowadzający badanie pilnuje żeby silnik pracował w pełnej skali obrotów. Na podstawie tej pracy, punkt po punkcie określa się przebieg krzywej mocy oraz momentu obrotowego. Na Starym Kontynencie funkcjonują dwie normy według których przeprowadza się badania. Jedną z nich jest niemiecka DIN 70020. Jednak mieszkamy, żyjemy i pracujemy w Unii Europejskiej, której administracja wprowadza w życie kolejne unormowania i przepisy. Nie obyło się zatem bez stworzenia odrębnej normy, tzw. unijnej. Nazywa się ona ECE R-85. W obu normach dokonuje się pomiaru z silnikiem, który ma zamontowany układ wydechowy, filtr powietrza, pompę oraz inne akcesoria pracujące w normalnych warunkach. Jest to wskazanie tzw. mocy netto. Jedyna różnica jaka tkwi pomiędzy dwoma przepisami to tzw. warunki normalne. W przypadku niemieckiej normy DIN wyniki są korygowane do wielkości jakie wystąpiłyby w temperaturze 20 stopni Celsjusza oraz ciśnieniu rzędu 1.013 hPa. Norma "europejska" nakłada poprawki w postaci 25 stopni Celsjusza oraz ciśnienia 990 hPa. Zatem wyniki w obu pomiarach mogą się różnić o kilka procent.

Kolejne kontrowersje przysparza jednostka mocy. Wedle obowiązującego w Europie systemu metrycznego jednostką mocy jest kilowat - kW. Koń mechaniczny jest już uznawany za jednostkę historyczną. Dla krótkiego przypomnienia z lekcji historii, jednostka ta została stworzona na wzór konia parowego - HP. Była to jednostka stosowana w krajach anglosaskich, pozwalająca porównać moc maszyn parowych z koniem. 1 koń mechaniczny odpowiadał mocy zaprzęgu z jednym koniem, 2 konie mechaniczne - z dwoma koniami. I tak dalej. Była to moc brutto oddawana przez zwierzę z pominięciem strat. Więc jak widać wartość ta raczej nie była zbyt dokładana, dlatego też został wprowadzony kilowat, który jest równy w każdym miejscu na ziemi. Przy okazji opracowano prosty przelicznik. Według niego 1kW to 1,36 KM (PS, HP, ch - konie "europejskie") oraz 1,34 HP (koń mechaniczny w Stanach). Na rynku amerykańskim z myślą o czasach, kiedy nastąpił kryzys paliwowy, powstał sposób mierzenia mocy brutto. Oznaczało to, że osiągi mierzono z zastosowaniem prostego układu wydechowego, ale  bez filtra powietrza czy alternatora lub innych urządzeń. Dlatego też wyniki amerykańskie od europejskich potrafiły różnić się o kilkadziesiąt procent.

W naszym kraju od wielu lat funkcjonuje norma PN, która jest w zasadzie identyczna z niemieckim DIN. Od czasu do czasu, na polskim rynku znajdowały się samochody japońskie, które w katalogach miały moc podawaną według japońskiej normy JIS. Jednak teraz każdy importer samochodów dba o to, aby informacje były przedstawiane według obowiązujących norm.

W razie wątpliwości czy w celu sprawdzenia jak przeróbki wpłynęły na moc naszego samochodu można odwiedzić specjalistyczne warsztaty zajmujące się mierzeniem mocy. Tam na tzw. hamowni podwoziowej mierzy się wszystkie główne parametry. Cała operacja jest szybka, bowiem nie trzeba zajmować się demontażem silnika z komory. Samochód jest stawiany na specjalnych rolkach, które mierzą moc przekazywaną na koła. Szacuje się wszystkie straty jakie mogły nastąpić i po ich zsumowaniu otrzymujemy realną moc silnika. Jednak jest to tzw. sposób pośredni, który jest obarczony błędem pomiarowym o wartości nawet 4 procent.