W Warszawie zapowiadał się kolejny rekord: chęć przyjazdu zgłosiło 200 załóg, na długo przed terminem stworzona została pokaźna lista rezerwowa! Niestety, połączenie mrozu i ostrego wiatru nieco przetrzebiło szeregi, ale nie ma się co temu dziwić: ludzie zaplanowali rodzinne wycieczki, a w taką pogodę nie warto zabierać dzieci z domu. Komu nie udało się przybyć – niech żałuje. Zresztą i tym razem nie zabrakło takich, którzy wpadli tylko zapłacić wpisowe…
Bardzo przyjemna trasa (zaplanowano pętlę o długości około 80 km) prowadziła przez lasy, pola i wioski – wszystko w śniegu i lodzie. Co prawda, „dojazdówki” przygotowano z myślą o seryjnych autach 4x4 (opony o bardzo agresywnym bieżniku były w ogóle zakazane), to jednak atak zimy nieco tę teorię zmodyfikował. Lepiej czuli się posiadacze mocniejszych terenówek, a pierwsze wyciągania zaczęły się już… w bazie. Na próbach oglądaliśmy czasem przedziwne układy złożone z dwóch „holowników”.
Przygotowane próby (10) to niezbyt dugie odcinki do przejechania na czas. Mocne silniki wcale nie były tu głównym atutem – bez właściwej techniki grzęzło się zaraz po starcie. Na próbach lód zapadał się pod samochodami i wpadały onew błotko. Pozostawało czekanie na pomoc. Kluczem do sukcesu był odpowiedni dobór toru jazdy i właściwe operowanie pedałem gazu.
Organizator (klub wawa4x4) zadbał, by próby w miarę możliwości były zróżnicowane – jechało się z górki i pod górkę, było i prosto, i kręto. Co ważne, nawet z zatwardziałych zawodników szybko spływa tu ciśnienie. Doszło do tego, że nikt nie liczył uzyskiwanych czasów i tylko przez chwilę na zakończeniu padły nazwiska zwycięzców. Tu przecież zwycięża każdy, kto przyjedzie!
Tradycją warszawskiej choinki jest loteria. Składzik nagród przekazanych jak co roku przez licznych sponsorów robił naprawdę duże wrażenie. Mimo, że każdy wygrany zabierał „kopiec” nagród to ciekawie prowadzona ceremonia trwała i trwała – aż zgromadzonym ludziom zdążyły nogi zamarznąć. Łącznie z loterii i wpisowego udało się zebrać blisko 30 tys. zł, które – w formie paczek świątecznych – dwa tygodnie później trafiły do warszawskich domów dziecka.
Na imprezie była kuchnia polowa, pojawił się nawet Jurek Owsiak – instruktorzy Wielkiej Orkiestry prowadzili szkolenia z pierwszej pomocy (jako jedną z konkurencji do zaliczenia). ActiFun obok klasycznych prób przygotował sprawnościowe niespodzianki (zabawy na linach, ze skrzynkami, z GPS-em itp).
Imprezę gorąco polecamy – przede wszystkim ze względu na szczytny cel, lecz także za sprawną organizację i zawsze miłą atmosferę.